„Pokochaj swoje osiedle", wystawa zbiorowa w przeważającej mierze złożona z fotografii - do końca października do obejrzenia w Białymstoku.
Nie trzeba mnie namawiać do pokochania własnego osiedla. W zasadzie mam aż trzy, które uznaję za „swoje". Ale tu idzie o Białystok. Sprawdzam: 29 osiedli. Nie ukrywam, mylą mi się. Bywam często, ale musiałam dopytywać - które to legendarne z dresami? A które z najciekawszym kościołem wschodniej Polski? A tamto, gdzie mural z Zenkiem? A które to taki Wilanów? W legendach i prawdzie wyznają się tylko mieszkańcy. Możecie sprawdzić ile znacie Wy? podział administracyjny Białegostoku - wikipedia
Naturalnie,
tytuł! Samo wezwanie ujęte w nim, ów imperatyw, oddaje przede wszystkim
stosunek autorów do odwiedzonych miejsc. Przerzucono tę odpowiedzialność na
widzów - od razu milej oglądać, od razu autorefleksja - czy ja swoje mam
pokochane.
Jak to
się w ogóle zaczęło?
Inicjatywa oddolna. Ze spotkań, z foto-wtorków w Galerii im. Slendzińskich na Wiktorii. Z zapału, chęci współpracy. I nie tylko „Pokochaj swoje osiedle". Dwa lata temu, w tej samej przestrzeni, bardzo zbliżona grupa twórczyń i twórców zaprezentowała swoje prace na temat „Wolności". Do dziś na ścianie pawilonu, od strony ul. Bema, widać z prawej strony powystawowy mural.
Materiał prasowy: „Jak Białystok widzi fotograf czy artysta? Nieszablonowo. A jak Białystok widzi 30 fotografów i artystów? By się przekonać wystarczy zajrzeć na wystawę „Pokochaj Swoje Osiedle”. To wyjątkowy projekt, w który zaangażowanych jest 30 artystów operujących aparatem fotograficznym, pędzlem, sprayem, tekstem czy głosem. Każdy na swój sposób pokazuje Białystok i białostockie osiedla."
Pokochane osiedla. Potraktowane są w sposób dowolny. Różną też strategię przyjęli autorzy i autorki. Czasem - jak Andrzej Górski albo Piotr Niedźwiedź - wedle swojej, wypracowanej i znanej od lat stylistyki i metody. Albo jak Stefan Haładyj, Wojciech Wojtkielewicz czy Michał Obrycki - ze swojego przez lata tworzonego archiwum wyjęli pasujące kadry. Niektórzy poszli w akcję specjalnie z tej okazji - zupełnie inaczej niż „na co dzień", niż z czego są znani, zatem prace Magdaleny Topczewskiej czy Marcina Pawlukiewicza to dobre przykłady tej strategii. Wreszcie - są i tacy, którzy właściwie niedawno zaczęli swoją fotograficzną przygodę - a tu najbardziej spektakularnym przykładem jest szesnastoletni autor: Konstanty Karol.
Nie tylko fotografia! Ale jednak ona wygrywa. Są znakomite prace w technice mieszanej Joanny Auron-Górskiej i obraz Michał Ciruka. Są i teksty, są i instalacje. No i - bo to rzuca się w oczy jeszcze przed wejściem - oprawa graficzna wykonana przez najsłynniejszych (najdłużej działających, najbardziej charakterystycznych...) białostockich grafficiarzy, (boli mnie to określenie, i nie wiem czy można), może lepiej artystów graffiti. Ustalili kanon na wystawę - i stworzyli prace w trzech kolorach: biały, czerwony i czarny. (Nie, nie ma żółtego.) Skąd oni tu? Zostali sfotografowani przez Macieja Giedrojcia, znakomity portret zbiorowy.
Moje zachwyty? Mnóstwo! Głównie ta wielowątkowość, różne techniki, odmienne spojrzenia i wszystkie na ten sam temat. Nie były tu żadne „prace zaliczeniowe", skąd wiałoby koniecznością, przymusem i męką. (wiecie o czym mówię). Jest za to pasja, hobby, gdzie trudno czasem odróżnić profesjonalizm od amatorstwa. Pełen przekrój. Także w ilości czasu poświęconego na wykonanie pracy - od kilku lat - po 10 dni (nie ma sensu zdradzać rekordzisty, bo nikt by na to nie wpadł). Przekrój także w technikach - wszystkie formaty negatywu, wszystkie możliwości cyfry. Gatunkowo podobnie, od dokumentu (osobistego, typologii...), przez reportaż (streetów mnóstwo), przez pejzaż, po portrety a i kreacja się mogła znaleźć.
Szok zupełny, gdy stanęłam przed pracami „znanych mi". Magdalena Topczewska wykonała serię zdjęć wejść do klatek. Powstało imponujących rozmiarów tableaux, ułożone ze smakiem i można tam tkwić godzinami podziwiając ...inwencję użytkowników. Podobno to praca szeroko komentowana w kręgach architektów białostockich.
Albo Marcin Pawlukiewicz, który na co dzień operuje zupełnie inaczej. Postanowił podpatrzeć place zabaw w godzinach zwolnionych przez docelowych użytkowników. Na zimno. Na dorosło.
Wreszcie Andrzej Górski, którego można podejrzewać o techniki dawne. Sfotografował miasto od strony rzeki Białej. A skoro woda, to cyjanotypia. Całościowo, z humorem, dokumentalnie i blisko siebie.
Uśmiechnęły
mnie streety Michała Obryckiego i prace (bo wysiadam przy próbie przypisania
kategorii) Andrzeja Kłopotowskiego. Celnie wypatrzone. Te drugie dodatkowo
podpisane zjawiskowo. I wyeksponowane jakby ogłoszenia, jak podczas remontu w
windzie.
Andrzej Kłopotowski
Przejęły
historie białostockich Żydów, które tropi od lat Joanna Auron-Górska. W
technice kolażu, z grafiką, malarstwem, fotografią. Do dawnych lat sięgnął
najmłodszy uczestnik wystawy - Konstanty Karol - i zbudował cała przestrzeń do
oglądania historii "z ciemnej strony miasta". Wielowymiarowa
historia, świetne portrety inspirowane znalezionymi tekstami. No to jest ładny
start :) (A udział w wystawie, bynajmniej nie debiut!)
Joanna Auron-Górska
Gdybym
miała wskazać jedną tylko pracę - voila. No dobra, dwie. Albo zróbmy, że jedna
i dodatkowo honorable mention, bo to inna nagle kategoria.
Praca „Okno na świat" Aliny Gabrel-Kamińskiej składa się z dwóch zestawów po 8 zdjęć. Z daleka - proste i typologiczne fragmenty fasad. W każdym zostało wycięte jedno okno (wycinanie w pcv, szacunek). Trzeba zajrzeć do środka. A tam - powitanie noworodka. Moment zero, pierwszy krzyk, cięcie pempowiny. Po obejrzeniu wnętrza - wracam do fasad - no szok, porody domowe. Zaglądam dalej - cesarka. I zdaję sobie przecież sprawę, że zewnętrze mi nic nie mówi, może (i faktycznie) tam akurat oddział położniczy. Z jednej strony precyzja wykonania - tu właśnie w tym pomieszczeniu przychodzi na świat - zapis dokumentalny. Ale przecież porodowa fotografia to emocje w zenicie. I bardzo prywatne. Schowane? To zaglądanie - ma dla mnie dodatkowy wymiar. Różnie jest odbierana fotografia z porodów. W życiu bym na to nie wpadła sama, bo chyba nie ma piękniejszej chwili, niepozowanej, autentycznej. Ale fakt, że gdy niedawno pokazywałyśmy prace Ani Wibig na solowej wystawie, organizator postanowił jednak wystosować ostrzeżenie dla widza. W pracy Gabrel-Kamińskiej - nie czuję autocenzury, zaś idealnie dobrane środki do opowiedzenia znacznie bardziej uniwersalnej historii. Wow.
A wspomnieć trzeba o - Januszu Kalinowskim. Inna liga! Prace na wystawie znalazły się prosto z archiwum Mediateki CLZ działającej przy Białostockim Ośrodku Kultury. Odnalezione (ten Białystok ma jakieś extra szczęście do takich historii!) i odkurzone. Powstały na Bema - w okolicy samej hali - przeszło 40 lat wcześniej. Młody chłopak na kółku fotograficznym, z niebywałym okiem, umiejętnie podglądał dzielnicę. Negatywy zgubione, zapomniane. Wpadły niedawno w ręce jednego z autorów wystawy. Natychmiast zrobiono miejsce na ścianie. Autor też się odnalazł, na wernisażu.
Na sam koniec - totalnie brawa i ukłony. Za zryw, rozmach i całą organizację. Każda autorka i każdy autor znakomicie opisani na miejscu. Czuje się, że żadna jedna praca więcej już by tam nie weszła, że ktoś przypilnował całości. (wiadomo, na upartego jeszcze mnóstwo miejsca było) Rozmach produkcyjny i znakomity pomysł z rusztowaniem do wnętrz „dzikich", gdzie ściana jest - ale tylko ta naokoło.
Miejsce
znakomite, niewymuszone i nieoczywiste. Zwiedzający to autentycznie okoliczni
mieszkańcy. Patrzę na relacje na fb i rośnie coś, gdy widać, że uczniowie ze
szkół przychodzą oglądać. Hurtowo. Co za potencjał! Chciałoby się powiedzieć radośnie
- do zobaczenia na kolejnej wystawie. Bo moc i chęci czuje się w trakcie
oglądania. Niestety hala przechodzi za moment w inne ręce a i też tymczasowo,
bo przeznaczona jest do rozbiórki. Za dwa lata jakoś nie wierzę, żeby dano
kawałek przestrzeni artystom. No ale może nie doceniam tych 29ciu osiedli?
Autorzy:
Alina Gabrel-Kamińska, Andrzej Górski, Andrzej Kłopotowski, Andrzej Zankiewicz, Anna Sierko, Bożena Cywaniuk, Cezary Fabiszewski, Jakub Iwo Zalewski, Jakub Ołdakowski, Janusz Kalinowski, Joanna Auron-Górska, Julia Koleśnik, Julia Sawicka, Kasia Love, Klaudia Kojro, Konstanty
Karol, Krzysztof Płoch, Maciej Giedrojć Juraha, Magdalena Topczewska, Marcel Filipczuk, Marcin Kośnik, Marcin Pawlukiewicz, Mateusz Koc, Mateusz Żendzian, Michał Cira Ciruk, Michał Obrycki, Oliwia Górnicka, Piotr Niedźwiedź, Przemysław Sieńko / Praktis, Stefan Haładyj, Wojciech Wojtkielewicz, Zofia Kolenkiewicz, Zuzanna Święcka
Informacje
techniczne:
Dawna
Hala Mięsna
ulica
gen. Józefa Bema 6, 15-369 Białystok
strona
na fb: https://www.facebook.com/PokochajSwojeOsiedle
Partnerzy
wydarzenia:
Prezydent Miasta Białegostoku
/ Województwo Podlaskie / Fundacja M.I.A.S.T.O. Białystok / Galeria im.
Slendzińskich / Białostocki Ośrodek Kultury /
Politechnika Białostocka
Sponsor główny: Mercise
Sponsorzy strategiczni: New Optica, Kaliccy, Unicell, Wodociągi Białostockie, Top Hi-Fi Białystok
Sponsorzy wspierający:
Fundacja KAN Vision, Unicell - producent farb Primacol, White Bear Coffee, PSS
Społem Białystok, Metal Max
Artykuł
powstał we współpracy z partnerem PSO Galerią im. Slendzińskich. Bardzo
dziękuję Annie Sierko i Arkadiuszowi Puchalskiemu. Dziękuję również autorom i
autorkom wystawy, za spotkanie i oprowadzanie. Ukłony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz