Stanisław Czarnogórski, Willy Brandt klęczy przed
pomnikiem Ofiar Getta, Warszawa, 7 grudnia 1970
Siódmego grudnia 1970 roku kanclerz RFN (Niemieckiej Republiki
Federalnej) Willy Brandt podpisał wraz z premierem PRL Józefem Cyrankiewiczem
układ o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków. Po podpisaniu dokumentu
udał się na czele rządowej delegacji by złożyć kwiaty pod Pomnikiem Ofiar
Getta. W trakcie uroczystości niespodziewanie uklęknął. Był to symboliczny
gest, który później Brandt wspominał: pod brzemieniem historii najnowszej uczyniłem
to, co czynią ludzie, gdy słowa zawodzą. W ten sposób złożyłem hołd pamięci
milionów pomordowanych.
/ fot. dzięki uprzejmości Polskiej
Agencji Prasowej
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Willy
Brandt klęczący pod Pomnikiem Ofiar Getta to obraz ogromnie symboliczny. Na ten
gest nie był przygotowany nikt – z asysty kanclerza, z przedstawicieli władzy
polskiej, żaden z fotoreporterów. Klękania nie przewidują też protokoły
dyplomatyczne.
Kanclerz w
asyście podąża wolnym krokiem za wieńcem. Wchodzi po schodach pomnika. Schyla
się by poprawić szarfy na wieńcu – gest konwencjonalny i umowny. Zwykle ta
ingerencja jest zupełnie niepotrzebna, zaś poprawienie służy jedynie
zaznaczeniu bardziej osobistego zaangażowania. Brandt prostuje się, odwraca,
wykonuje dwa-trzy kroki w stronę zebranego tłumu. Jeszcze raz się odwraca, stoi
przodem do Pomnika. Opada na kolana. Składa ręce. Chwila poruszenia wśród
dziennikarzy. Po kilku sekundach wstaje, odwraca się od pomnika, schodzi po
schodach.
7 minut wizyty
Jeden z
czynnych fotoreporterów tamtych lat wspominał, że wizyta kanclerza była trudnym
logistycznie przedsięwzięciem. Nie sposób było towarzyszyć i fotografować
każdego etapu wizyty. Żeby zrobić zdjęcie trzeba było być przed oficjelami na
miejscu. Fotografowie wybierali spośród punktów wizyty te miejsca, w których
spodziewali się dobrego czy ważnego ujęcia. Ten akurat fotoreporter, który
podzielił się ze mną wspomnieniem, pominął świadomie wizytę pod Pomnikiem,
sądząc, że po prostu złoży kwiaty i pojedzie dalej. Tym bardziej, że w planie
przydzielono na ten etap wizyty cale 7 minut!
Jeśli się już miało
zarejestrowaną wizytę pod np. Pomnikiem Nieznanego Żołnierza, złożenie kwiatów
pod innym mogło wydawać się tylko powtórzeniem rytuału.
Tillmans o geście Brandta
W Polsce
gest ten zapamiętał się – z podziwem, ale i z pewną rezerwą. Gest ten z resztą
doceniono później. Inaczej jednak było w RFN. Relację filmową z wizyty pokazywano
w telewizji. Zdjęcie klęczącego Brandta w ciasnym kadrze ukazało się na okładce
niemieckiego tygodnika „Die Welt” . Gest wywołał burzę. W bardzo osobisty
sposób opowiadał o tym Wolfgang Tillmans w listopadzie 2011 roku, gdy odwiedził
Polskę by zamontować i otworzyć wystawę „Wolfgang Tillmans Zachęta Ermutigung”.
Wśród pokazywanych prac znalazło się kilka prac wykonanych w kwietniu 2011 roku
w Warszawie, w tym kilka nawiązujących właśnie do gestu Brandt’a.
Wolfgang
Tillmans: Do ekspozycji włączyłem w końcu tylko kilka z nich, m.in. fotografię
schodów z pomnika Ofiar Getta. Byłem ogromnie poruszony zdjęciem klęczącego
Willy Brandt’a przed tym pomnikiem w 1970 roku. Wówczas budziło ono wiele
kontrowersji. Wielu ludzi myślało: upamiętnianie – tak, ale nie na klęczkach!!
Oczywiście wiele ludzi zgadzało się, mówiąc: tak, absolutnie, to było tak
właściwe zachowanie!
Wydaje mi
się, że dla mężczyzny to ogromny wysiłek by wykonać taki gest, nawet jeśli jest
to oczywiste, że każdy powinien mieć prawo by wyrazić swoje emocje i żal.
Ludzie bardzo rzadko okazują swoje słabości , w życiu codziennym czy w
polityce. Tracę zainteresowanie ludźmi, kiedy wyczuwam, że nie są w zgodzie ze
sobą, nie znają swoich słabości, zaś zachowują pozory kontrolowania siebie.
Ludzie, którzy wydają się być pod kontrolą cały czas są szalenie nudni i
denerwujący. Natomiast osoby, które mają poczucie kim są, którzy nie zawsze są
w ryzach, właśnie oni – są poddani warunkom, okolicznościom. (pełny tekst
wywiadu w najnowszym numerze Kwartalnika Fotografia 38/2012)
Wolfgang Tillmans, dokumentacja wystawy; fragment ze zdjęciami przedstawiającymi płaskorzeźbę z Brandtem, schody Pomnika Ofiar Getta oraz reprodukcję okładki "Die Welt" / źródło tillmans.co.uk
Wolfgang Tillmans w trakcie dokumentacji / po lewej stronie zdjęcia związane z gestem Brandta / fot. jk
Spontanicznie
czy nie?
Gest
Brandta był zaskakujący i niespodziewany. Stąd późniejsze dywagacje.
Spontaniczny czy wyrachowany? Sam kanclerz podkreślał, że nie zaplanował tego
ruchu. Michał Maliszewski, znawca Niemiec, dziennikarz i politolog w rozmowie wPolskim Radiu, w programie Wiesława Molaka i Mariusza Syty – analizuje całe
zdarzenie i skłania się ku uznaniu gestu za nieplanowany.
Willy Brandt doskonale wiedział i chciał złożyć wieniec pod
Pomnikiem Bohaterów Getta. I generalnie rzecz biorąc, był to przedmiot sporu,
polski protokół dyplomatyczny, mówiąc krótko, polskie władze polityczne wówczas
nie chciały się na to zgodzić. Przepychanka trwała praktycznie do końca. Willy
Brandt się uparł. Ustalono tylko między innymi takie drobiazgi jak to, że
wieniec złożony pod Pomnikiem Getta będzie zdecydowanie mniejszy od tego, który
zostanie złożony przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Żeby nie nadawać rangi temu
wydarzeniu, obecni byli przy tym tylko i wyłącznie bardzo niskiej rangi
urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czyli był to taki epizod,
przewidziano na niego w programie wizyty 7 minut. Z jednej strony więc
wiedział, po co i gdzie jedzie, z drugiej strony wszyscy świadkowie tego, między
innymi rozmawiałem właśnie z tym wówczas bardzo młodym dyplomatą, który jechał
w samochodzie z Willy Brandtem, i mówi, że nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić
wobec tak znakomitej osoby i co niby miałby mówić, opowiadał mu po prostu, co
to jest getto, jak wyglądało powstanie i tak dalej. Więc być może też jakiś tam
kamyczek do tej spontanicznej reakcji dołożył. /pełna rozmowa
Zaskoczenie
gestem Kanclerza widać na innych zdjęciach i filmach z tego wydarzenia. Na
fotografii Czarnogórskiego wszyscy fotoreporterzy stoją, nie wszyscy
fotografują. Na kolejnych jego klatkach oraz zdjęciach innych fotografów –
widać już poruszenie wśród prasy: przyklękają, kucają, wszyscy kadrują. W
urywku filmowym, jest to może jeszcze lepiej widoczne. „Runięcie” na kolana
wywołało ogromne poruszenie – reporterzy biegną, kucają, rzucają się do innego
ujęcia.
Stanisław Czarnogórski, Willy Brandt klęczy przed pomnikiem Ofiar Getta, Warszawa 7 grudnia 1970, kolejna klatka/ źródło: PAP
Towarzystwo
kanclerza.
Kinga
Kenig, fotoedytora Gazety Wyborczej, autorka bloga „Blindspot”, wspomniała ozdjęciu Czarnogórskiego (akurat), analizując „moc” gestu w fotografii. Zebrała trzy
przykłady: fotografię Dalajlamy przez Sławomira Kamińskiego, Jana Pawła II przez
Piotra Wójcika i wreszcie Brandta przez Czarnogórskiego. Te zdjęcia łączy
moment składania hołdu przed pomnikiem. Trzy wybitne i wpływowe na losy świata
postacie przed „trudnymi” tematami. Kinga zauważyła jeden istotny element
zaważający na mocy przekazu fotograficznej relacji: towarzystwo składającego
hołd. Dalajlama nie miał przestrzeni wokół siebie, zawsze ktoś obok stał,
pomagał, kucał, schylał się. Zupełnie inaczej było gdy Jan Paweł II modlił się
przed Ścianą płaczu w Jerozolimie. Był sam, nikogo wokół. Kanclerz Brandt także
jest sam w tej sytuacji. Przekaz rośnie w siłę. Widać gest, emocje oraz cel
wizyty – pomnik. W zdjęciu Czarnogórskiego – jak i na innych fotografiach –
występują jeszcze fotoreporterzy i kamerzyści. Nikomu nie udało się tak
wykadrować by odizolować kanclerza od ludzi, nie było takiej możliwości.
Wydarzenie upamiętniono w Warszawie: jest skwer Willy Brandta a na nim pomnik z płaskorzeźbą ukazującą klęczącego kanclerza. [wiki]
Na koniec
proponuję przejrzeć urywki filmowe, szczególnie ten pochodzący z telewizji niemieckiej,
nakręcony w kolorze, a w krótkiej relacji odtworzony w zwolnionym tempie.
Spontaniczny czy nie – gest ten zapisał się w historii i Niemiec i Polski i
Izraela.
jeden w
zwolnionym tempie / język niemiecki / 0:48 początek relacji spod pomnika. Moment klękania w zwolnionym tempie.
Film w kolorze.
dwa - bez dźwięku, czarno biel;
trzy – słaba jakość, wersja francuska (!); połączone urywki czarnobiałe z
kolorowymi;
picture-alliance/ źródło: Friedrich Ebert Stiftung
lektura uzupełniająca i linki:
Piotr Semka o geście Brandta na tle historii i jego życiorysu (jednostronnie)
cytaty kanclerza
biografia Brandta wg nobelprize.org
Centrum im. Willy Brandt'a - biografia
Fundacja Willy Brandt'a
biografia Brandta wg nobelprize.org
Centrum im. Willy Brandt'a - biografia
Fundacja Willy Brandt'a
I dodatkowo było tak śmiesznie, że zdjęcie Czarnogórskiego kupowały raczej pisma z zachodu, a nasze rodzime z agencji niemieckich, bo ich fotografowie stali po lewej stronie Brandta (patrząc na pomnik), gdzie na pierwszym planie wchodziła im w kadr sylwetka polskiego m żołnierza z giwerą. Pisała o tym Ela Janicka w Krytyce Politycznej. Natomiast refleksje zalinkowanego Piotra Semki można sobie spokojnie darować...
OdpowiedzUsuń