Jerzy Gumowski, Lech Wałęsa w Stoczni,
Gdańsk, 10 kwietnia 1990
Kwiecień 1990
roku w Stoczni Gdańskiej. Podczas wiecu w Stoczni, Lech Wałęsa, przewodniczący
NSZZ Solidarność potwierdza chęć kandydowania w wyborach prezydenckich. Wybory
wygrał i 22 grudnia 1990 roku został zaprzysiężony na Urząd Prezydenta RP.
Urząd złożył 22 grudnia 1995 roku. /fot. dzięki uprzejmości autora
- - - - - - -
Mam wrażenie,
że to zdjęcie pamiętam od zawsze. Zostało zrobione 10 kwietnia 1990 roku, czyli
to nie jest aż takie ‘zawsze’. Próbowałam ostatnio rozszyfrować, skąd to niemal
podświadome wrażenie się wzięło. Nie pamiętam okoliczności gdy to zdjęcie
pierwszy raz widziałam. W roku 1990 wiedziałam już dobrze kim jest człowiek na
zdjęciu. W domu mówiło się o nim – znowu – od zawsze. Ale też było mnóstwo
innych zdjęć, w których występował. Nie idzie zatem o samego Wałęsę, a raczej jego
pozę. Gest dumy, pewności siebie i posiadania władzy.
Już w wieku około 6-7
lat wie się doskonale kim był Napoleon Bonaparte. Z doskonałością wiedzy można
polemizować, ale każdy w tym wieku umie zaśpiewać chociaż zwrotkę hymnu i po
prostu ‘wie’. Gorzej pewnie z przyporządkowaniem wizerunku do nazwiska. Gest wykonywany
przez Wałęsę na zdjęciu Jerzego Gumowskiego nazywamy – napoleońskim. Skąd
akurat cesarz? Z malarskich portretów jakich popełniono mu setki. Wzór
dostarczony przez malarza nadwornego – Jacques Louis David’a. David to jeden z
najważniejszych francuskich malarzy, znany z płócien o tematyce mitologicznej,
historycznej, itd, wielkich kompozycji w tym chyba najsłynniejszego portretu
Napoleona na wspiętym koniu. Na płótnie z około 1800 roku, wykonanym w kilku
wersjach imperator wygląda doprawdy wszechmocnie! Ostał się jednak tylko jeden
portret oficjalny Napoleona pędzla David’a z ręką w marynarce…
Jacques Louis David, Napoleon w swoim studio w Tuilleries, 1812 / za googleartproject
Kontynuatorem
tradycji malowania Napoleona z tym gestem był z pewnością Paul Delaroche – to
jego wizerunek utarł się chyba najgłębiej w zbiorowej pamięci. Delaroche całe
życie hołdował malarstwu historycznemu, szczególnie modnemu w tej epoce.
Malował głównie wielkie płótna figuratywne, wieloosobowe, pół mitologiczne, pół
historyczne. Stworzył kilka portretów Napoleona, co warto zaznaczyć – wszystkie
po śmierci cesarza. Jest Napoleon zrezygnowany, opadający z sił podczas
abdykacji w Fontainbleau (1845). Tam próżno szukać oznak władzy i wigoru. Jest
jednak Napoleon idący przez Alpy (1850) – też niezbyt optymistyczny, lecz rękę
chowa w połach kamizelki od munduru. Tu jednak mam nieodparte wrażenie, że
czyni to z zimna aniżeli z przyzwyczajenia władcy. Jest jednak jeszcze kilka
płócien – portretów w których Bonaparte chowa rękę w mundur. Pochodzą z różnych
lat: pomiędzy 1840 a 1850.
Paul
Delaroche, Napoleon Bonaparte w Fontainbleau, 1845 / za artprints
Paul
Delaroche, Napoleon Bonaparte, 1840, z Collection of Pierre-Jean Chalençon
Paul Delaroche, Napoleon idący przez Alpy, 1850; fragment / za googleartproject
Portret Napoleona, naśladowca Delaroche'a / za wikipedia
Jest w końcu
mnóstwo kopii Delaroche’a, mniej lub bardziej udanych. Mieliśmy jednak mówić o
fotografii i wystarczy już nam przykładów malarskich. Te – przedstawione
zostały tu jedynie skrótowo i wyrywkowo. Oczywiście – gest napoleoński,
potwierdzony. Długo jednak nie dawał mi spokoju ten gest. Skąd takie
rozpowszechnienie w Polsce? Gest ten powtórzył do zdjęcia marszałek Józef
Piłsudski. Nie u Jacka Malczewskiego, ani u Wojciecha Kossaka, tylko właśnie w
fotografii. Portret wykonał około 1918 roku Jan Ryś, znany z dokumentowania
wydarzeń politycznych . Dziś fotografia znajduje się w zbiorach Muzeum
Narodowego we Wrocławiu.
Jan Ryś, Portret Józefa Piłsudskiego / rep. z książki Adam Mazur, Historie Fotografii w Polsce, 1989-2009; rep.jk
Portret
Piłsudskiego nie była tyle silny i rozpowszechniony by zmienić nazwę gestu.
Ręką spoczywa identycznie jak w portretach cesarza. Wymowa gestu też się nie
zmieniła – w obydwu wypadkach mamy do czynienia z naczelnikiem, władcą.
Tym więcej
pikanterii w geście Lecha Wałęsy i szczególny kontekst powstania fotografii. 10
kwietnia 1990 roku w Stoczni Gdańskiej, stojąc na pace ciężarówki Wałęsa
przemówił do tłumu i potwierdził plotki, o startowaniu w wyborach
prezydenckich. Wybory odbywające się 25 listopada (I tura) i 9 grudnia (II
tura) roku wygrał i został zaprzysiężony 22 grudnia 1990 roku.
Gest
pewności, władzy, dumy – jakkolwiek byśmy go nie interpretowali, został
wykonany przedwcześnie. W drugiej turze wyborów Wałęsa otrzymał aż 74% głosów,
czyli – w pewnym sensie – mógł przewidywać wygraną. Gest jednak – trwał chwilę
i był w wykonaniu Wałęsy nieuświadomiony.
10 kwietnia 1990 roku
Jerzy Gumowski, wówczas fotoreporter Gazety Wyborczej, wyjechał świtem z
Warszawy do Gdańska. W Stoczni wykonał serię zdjęć – chwile oczekiwania na
przemówienie oraz kilka ujęć samego Wałęsy. Z całego reportażu – jedno zdjęcie
okazało się ukazywać moment kulminacyjny – w którym komentarz nie jest
potrzebny. W jednym obrazie Gumowski zawarł informację o wydarzeniu oraz miał
szczęście trafić na tę chwilę z ręką w płaszczu. „Pamiętam, że działo się to około 10 rano, dlatego było
jeszcze zimno i Lechu musiał włożyć kufajkę”
– wspomina reporter.
„Jedynka”
Gazety Wyborczej z dnia 11 kwietnia 1990 roku
„Lech na prezydenta - oświadczenie
rzecznika Wałęsy
Nie zostały podjęte ładne inne
ustalenia niż te, które wynikają z przepisów konstytucji W rozmowie z
dziennikarzem PAP Lech Wałęsa potwierdził nieoficjalne informacje, że będzie
się ubiegał w najbliższych wyborach o Urząd Prezydenta RP ? podała 10 kwietnia
ta agencja.
Jarosław Kurski, rzecznik prasowy
przewodniczącego "Solidarności" powiedział "Gazecie":
Sprawa kandydatury Lecha Wałęsy na
Urząd Prezydenta RP stawała już w lecie zeszłego roku. Już wtedy notowano
pewien nacisk społeczny na realizację tej idei. Poczucie odpowiedzialności za
kraj nie pozwoliło mu wówczas na wysunięcie swej kandydatury.
Głębokie przemiany w Polsce i w całej
Europie Środkowej stawiają sprawę prezydentury w nowym świetle. Pytanie
korespondentki PAP dotyczyło najbliższych wyborów na prezydenta, co do których
terminu ani procedury nie zapadły żadne decyzje. I tylko w tym świetle można
rozpatrywać wypowiedź Lecha Wałęsy. Jak dotąd nie zostały podjęte żadne inne
ustalenia ponad te, które wynikają z przepisów konstytucji.” / Gazeta Wyborcza
nr 253, wydanie z dnia 11/04/1990, str. 1
Zdjęcie zdobyło natychmiastową popularność. Sam gest ogromnie wiele znaczył i co więcej – odnosił się do Napoleona – największej historycznej nadziei Polaków. Ów gest powtórzył Wałęsa, już wówczas przewodniczący „Solidarności”, laureat pokojowej nagrody Nobla. Odnalezienie zdjęcia Jana Rysia wyjaśnia mi jeszcze więcej z tej legendy gestu. Ani Piłsudski ani Wałęsa nie są ubrani oficjalnie czy paradnie. Roboczo, użytecznie. Trudno mówić o elegancji. Obydwaj polscy przywódcy mieli oczywiście serie innych oficjalnych portretów, zdjęcia z gestem – nigdy w zbiorze oficjalnych wizerunkach się nie znalazły. Ciekawostką jest oczywiście kwestia temperatury powietrza tego dnia, czyli do wykonania gestu napoleońskiego (podobnie jak w wersji obrazu Delaroche’a – przeprawy przez Alpy) – motywacją schowania ręki było po prostu zimno.
Gazeta
Wyborcza z dnia 12 kwietnia 1990 roku, strona 3
Fotografię z wiecu –
ale inną – opublikowano następnego dnia na jedynce Gazety. Powyżej fragment
artykułu, któremu towarzyszyła. Widać tu Wałęsę przemawiającego do setek
zebranych stoczniowców.
Zdjęcie ikoniczne zaś
ukazało się na łamach Gazety Wyborczej dwa dni później, 12 kwietnia na 3
stronie. Ilustruje artykuł „Wałęsa do Belwederu?” Anny Bikont i Piotra
Pacewicza. Postać Wałęsy wyszparowano, pozbawiono tła a zatem kontekstu. W
efekcie mamy figurę dość groteskową…
Gumowski nie był
zadowolony z ‘drugiego życia’ fotografii nadanemu przez wydawcę. Zapytany czy jest zdjęcie, którego wykonania, lub publikacji żałuje? odpowiedział:
„fotografia Lecha Wałęsy w kufajce i pozie Napoleona z 1990 roku zrobiona w
stoczni gdańskiej została wykorzystana przez GW do walki politycznej z Wałęsą.
Po jej opublikowaniu wysłałem telegram do Lecha z przeprosinami.[1]“
Dziś zdjęcie
zostało „uwolnione” od negatywnych skojarzeń. Przetrwało też próbę czasu oraz
zakusy na zmiany jej kontekstu i wydźwięku. Nie pamiętamy artykułów przy
których było publikowane. Zostało jako symbol – paradoksalnie do momentu
wykonania – władzy i ogromnej charyzmy Lecha Wałęsy – z pierwszych lat III
Rzeczypospolitej. Zdjęcie ikoniczne Jerzego Gumowskiego znajduje się wofercie portaluFotografiakolekcjonerska.
[1]
Gumowski Jerzy w rozmowie z autorem; wg emaila z dnia 22 lutego 2011.
Jerzy
Gumowski, Lech Wałęsa na wiecu w Stoczni Gdańskiej, 10.04.1990 / fot. dzięki
uprzejmości autora
Jerzy
Gumowski fotografią zajął się od lat 1970tych, związany był wówczas z klubem
studenckim Remont. Zajmuje się głównie fotoreportażem – od lat 1980tych
związany z Solidarnością – jako m.in. fotograf „Tygodnika Mazowsze’. W maju
1989 roku rozpoczął współpracę z Gazetą Wyborczą (1. wydanie to 8 maja 1989), w
której pracował do 2009 roku. To na jej zlecenie wykonał serię zdjęć ze Stoczni
z kwietnia 1990 roku. Gumowski był wielokrotnie nagradzany w konkursach
fotografii prasowej, miał szereg wystaw. Od wielu lat zajmuje się
fotografowaniem z paralotni. „Za wybitne zasługi na rzecz przemian
demokratycznych Polski , za osiągnięcia podejmowane z pożytkiem dla kraju w
pracy zawodowej i społecznej” w grudniu 2011 roku został odznaczony Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
linki:
wikipedia o Jerzym Gumowskim
Fotografia Kolekcjonerska o Jerzym Gumowskim
Nasz napoleon :)
OdpowiedzUsuń