Masz 15 lat. Oglądasz już filmy dla dorosłych. Jesteś właściwie
doroślejszy od wszystkich, bo wiesz to samo co starsi, ale jeszcze nie masz
odpowiedzialności. Pełna beztroska. Bez obawy, to nie odezwa do młodzieży, ale
próba wyobrażeń i wspomnień. Cofnijmy się na moment do nastoletniości. Czy była
tam fotografia? Czy ktoś ją stamtąd pamięta?
Kiedy miałam 13 lat na specjalnej lekcji w szkole pan
żołnierz z błękitnych beretów i pan fotoreporter opowiadali nam o tym co się
dzieje w Jugosławii. Zdjęcia oglądaliśmy na papierze, historie były dość
dramatyczne. Nie pamiętam jak zareagowali inni, przeszło 90 osób z trzech klas,
które słuchały ojców kolegi i koleżanki, zamiast siedzieć na lekcjach
matematyki czy polskiego. Nie powiem, żeby mi się świat zmienił „na pstryk” od
tych obrazów. Po prelekcji nie poszliśmy dyskutować i nie zgadzać się ze
światem. Siedzieliśmy zdaje się grzecznie, nie było żadnych awantur. Nie było w
naszych rękach żadnych sprzętów rejestrujących czy odtwarzających cokolwiek.
Każdy się chyba cieszył, że nie ma tych dwu czy trzech lekcji. Możliwe, że
powiedziało się o tym rodzicom po powrocie, pytanie czy bardziej o Sarajewie
czy o tym, że „hurra nie było matmy”? Stare dzieje.
Te zdjęcia powróciły same przy następnej opowieści o
kolejnej strasznej wojnie. One opowiadały coś innego, nie dawali tego w
telewizji. Jakiś syf, jakaś bieda, głód, groby i uchodźcy. W ekranie raczej
jakieś mundury i garnitury, trochę gruzów. Po latach poznałam pana fotografa od
tamtych obrazów na nowo, i wszystkie te mechanizmy dotyczące fotoreportażu z
konfliktu, procesy i historię.
Historia ta wróciła właśnie, oczywiście lubi się powtarzać.
Gimnazjaliści AD 2014 oglądali zdjęcia z wojen i tego co ona zostawia: Sarajewo,
Palestynę, Indonezję, RPA. Oglądali film o Jamesie Nachtwey'u. Potem mieliśmy
pogadać, nie o historii czy wojnie, nie o polityce czy wojsku, tylko o
fotografii. Korciło, ale jednak przywoływanie ckliwych własnych wspomnień o
odmianie przeznaczenia nie wchodziło oczywiście w grę. Projekcję ciut zakłócała
muza płynąca z telefonów i odgłosy chrupania. Jestem zdaje się obydwiema nogami
już po drugiej stronie, w tym nudnym poważnym świecie, gdzie się gada o
szacunku. Pamiętam przecież, że się wszyscy cieszyliśmy, kiedy nie było
normalnych lekcji, gdy byliśmy na wycieczce w kinach na filmach: „Szeregowiec
Ryan”, „Helikopter w ogniu”, „Czas Apokalipsy” czy „Pluton” [dopasujcie dekadę
swojej młodości]. Ale pamiętam też, że wszystkim widzom wypadały przekąski z
ust, cisza i zatkanie pełne. Ale to była udramatyzowana wojna, sztuczna i
efektowna. Nic dziwnego, że siedzieliśmy z zapartym tchem. Sceny w „Fotografie
wojennym” były niestety prawdziwe, mało podkręcone, nie robiły wrażenia.
Nachtwey był świadkiem wydarzeń, które poskładał w książce „Inferno”, fotografował
je by świat nie zapomniał i oby nigdy nie powtórzył tych historii.
OK, nie oczekuję padania na klęczki, oddawania czci, a nawet
jedzcie i pijcie, na zdrowie! W końcu co pokolenie to inna wyporność. Jeszcze
„niedawno” gorszono się na widok pola po bitwie w ujęciu Rogera Fentona, a
„przedwczoraj” publikacją zdjęcia zmarłego reportera od ostrzału.
OK, ale masz te 15 lat, możesz wszystko. A tutaj cała widownia
zwolniła się jednogłośnie z odpowiedzialności. Nie mogą nic, taki lajf. Są za
młodzi, mają tylko masę lekcji, własne problemy, kieszonkowe nieduże, więc niby
jak mieliby pomóc? Też tacy byliśmy, bez rzucania się. Jedna rzecz zaledwie nas
różni – moc w rękach. Starsi nie mieli Internetu w kieszeni. Każde pokolenie
zajmowało się sobą i nie ma tu nic nadzwyczajnego. Dziś się linkuje ciekawostki
z życia gwiazd na potęgę, kręci się filmy zaangażowane z kibla telefonem, jest
się permanentnie podpiętym do netu. Czy w tej sytuacji, doprawdy nie możesz
jednak wszystkiego? Większość bajek zagranicznych kończy się nawołaniem:
„bądźcie ciekawi świata, idźcie i odkrywajcie”. Gdzie to się zgubiło?! I
najważniejsze: czy kiedyś wróci?
październik 2014 dla Digital Photographer Polska
dedykuję i dziękuję panom Włodzimierzowi Kasprzyckiemu i Jerzemu Gumowskiemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz