sobota, 16 listopada 2024

Paris Photo znów w Grand Palais!


Paris Photo wróciło do Grand Palais. Budynek został zamknięty na czas remontu w marcu 2021, co - zaraz po roku pandemicznym - sprawiło, że targi co prawda dalej się odbywały, ale w tymczasowych, znacznie skromniejszych przestrzeniach. Można zatem powiedzieć, że po czterech latach przerwy - powrót do normalności. Ba! I to w jakim stylu!

Odnowione wnętrza znacznie zwiększyły też swoją funkcjonalność. Targi urosły! Na pierwszym piętrze ulokowano przede wszystkim sektor książkowy. Dodano przestrzenie do rozmów i w końcu brakujący ogromnie w poprzednich latach - bufet, czy w ogóle miejsce do chwili odpoczynku. 
Bo liczby na Paris Photo zawsze robiły onieśmielające wrażenie, nie inaczej było w tym roku: 240 wystawców z 34 krajów, z czego w części głównej - 147 galerii, dwa projekty "The Digital Section" i "Voices". Oraz sława zaproszona do kuratorowanego wyboru - tym razem rolę tę pełnił Jim Jarmush.   Rozmach! Praktycznie fotograficzna olimpiada :) 



Nie będę pisać Wam co nowego, co innego w galeriach. Podzielę się zachwytami, ale to zaraz. Ale wrażenie pierwsze - to ciągle jest najważniejsza i największa wystawa fotografii - as such. W tak wielu odmianach, rodzajach, tak różnie eksponowana, tak różnie traktowana. Oczywiście nie jest to wystawa-wystawa, ale gdzie indziej można na raz obejrzeć tysiące, dziesiątki tysięcy prac? Dobre sobie - na raz. Na szczęście targi trwają 4 dni, plus wernisaż. Ciągle są targami, więc patrzymy na czasem zawrotne ceny pod pracami. Ale dla odbiorcy - to jest po prostu wystawa. Nie do przejścia na raz. 

No i te książki! Trudno tu nagle sobie uświadamiać kogo zabrakło, bo na pewno kogoś. W trakcie targów zawsze była obecna część edukacyjna - spotkania, rozmowy, prezentacje. Takie oficjalne, takie osobne. Wejście na nie z reguły graniczyło z cudem. I dalej tak jest, mimo stworzenia dodatkowej przestrzeni (jedna trochę w bufecie, mało komfortowa chyba dla wszystkich). Ogromną zmianą - dla mnie przynajmniej - jest rozbudowana i usankcjonowana w końcu i ogarnięta bardziej - część spotkań z artystami - nie tylko na stanowiskach książkowych - ale i w części galeryjnej. W efekcie powstała rozpiska na każdy dzień po kilkadziesiąt spotkań. Book-signings. Niektórzy byli jeden raz, ale byli i rekordziści - 3 czy 4 spotkania, różne dni, godziny, stanowiska. I kolejki, i tłumy. Może takie mamy czasy, może taka specyfika medium. Ale skala kosmiczna! 

Prace Joela Sterfeldta


Correct me if I'm wrong, ale polskie obecności na Paris Photo znów trochę rekordowe. Dwie galerie w głównym programie: Raster (Aneta Grzeszykowska i Zofia Rydet) i Jednostka (Weronika Gęsicka i Rafał Milach). Do tego jeszcze Monopol (Zygmunt Rytka) w sekcji Voices. Prace Katarzyny Kozyry, Zofii Kulik czy Bogdana Konopki włączone w ofertę zagranicznych galerii. Ale też program towarzyszący, a ten spektakularny, bo znalazła się w nim wystawa zbiorowa pt: "Villa Polonez". Artystki i artyści biorący udział w tej wystawie: Weronika Gęsicka, Julia Klewaniec, Anna Orłowska, Monika Orpik, Ada Zielińska, Hubert Humka, Jacek Fota, Aga Jarząb i Maciek Bączyk, Michał Łuczak, Witek Orski i Michał Sita. I do tego książki! I premierowe - Zygmunt Rytka, Weronika Gęsicka, Piotr Zbierski, Magdalena Wywrot i Joanna Szproch - na samym Paris Photo, i jeszcze obecność wydawców Blow up Press i Archiwum Słońca na Polycopies (organizowanych w tym samym czasie co Paris Photo - targach książek fotograficznych; a to też są liczby - pięciodniowe targi z ponad setką wystawców, ogromnym programem rozmów i debat.) 


Prace Zofii Kulik i Katarzyny Kozyry

Weronika Gęsicka i Katarzyna Sagatowska / Jednostka


Prace Anety Grzeszykowskiej / Raster Gallery
 

Prace Rafała Milacha "Rewers"/ Galeria Jednostka


Prace Zygmunta Rytki / Monopol / "Voices" 


No a zachwyty? To sprawa super indywidualna. Przecież obok Paris Photo, "na mieście" mnóstwo wernisaży, imprez dodatkowych, poza oficjalnie - towarzyszącymi imprezami, jeszcze dobre dziesiątki innych. Czyli przy takich liczbach można przeoczyć coś, a nawet dużo. Można się zgubić w programach, trzeba podejmować kluczowe decyzje - iść na spotkanie z gwiazdą nr 1 tu, czy pół godziny później w innej części miasta na spotkanie z gwiazdą nr 2, rozegrać transport, przemyśleć strategię ustawienia w kolejce, itp... Widać te rozterki na twarzach mijanych ludzi, znajomych - biegnących, spieszących, albo radośnie opowiadających co im się udało obejrzeć, kogo spotkać, kogo posłuchać, co  kupić - jaką książkę zdobyć. 

Strategii jest wiele, można iść znanymi nazwiskami, można próbować chronologicznie. Po samym Paris Photo najsensowniej iść kolejnymi alejkami. Poszukiwania konkretnej galerii i to jeszcze by trafić do nich na konkretną godzinę może być wyczynem. Obejrzałam wszystko - jak to dumnie brzmi. No dobrze, poprawka, przeszłam wszystko na Paris Photo, bo właśnie pominęłam program spotkań. Wiele razy się zatrzymałam na dłużej, wczytałam w opowieść na ścianie, w książce. (Tak, oczywiście największe szczęście to przymknięcie oka na dodatkowe kilogramy w bagażu z powrotem.) Na wejściu do Grand Palais - gigantyczna ściana. Bez względu na to, którędy się wchodzi - ona zawsze jedna jedyna na froncie, ogromna. W tym roku zaprezentowano na niej serię "Ludzie XX wieku" Augusta Sandera. Nie sprawdzałam liczby podanej przez galerię - 619 zdjęć. Jeden projekt. No, oczywiście taki klasyk. To przecież się nadaje na osobną wystawę, na godziny oglądania. A tu jedna ściana. Powieszone zdjęcia tak, że przecież się nie da ogarnąć. Od podłogi - 7 rzędów. Poza oczywistym efektem WOW, też super mocny przekaz - jesteśmy tu dla efektu, a nie studiowania. Nie obejrzysz wszystkiego, choćbyś chciał/a. Enjoy! 


Prace Cai Dong Dong'a 


Prace Andersa Petersena




Koto Bolofo przy swoich zdjęciach KOTO BOLOFO (@kotobolofo) - Instagram

Jonathan Llense / galeria Espace / Jonathan LLense (@jonathanllense) - Instagram


Todd Hido / wystawa w Gallerie les filles du calvaire www Instagram












 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz