Inge
Gjellesvik, Danuta Wałęsa odbiera Pokojową Nagrodę Nobla, Oslo, 10 grudnia 1983
Dziesiątego grudnia 1983 roku Danuta Wałęsa w imieniu
męża odebrała Pokojową
Nagrodę Nobla. Po lewej stronie stoi Bogdan, najstarszy syn Wałęsów.
Komitet Noblowski uznał Lecha Wałęsę za „wyraziciela
tęsknoty za wolnością i pokojem, która – mimo nierównych warunków – istnieje
niepokonana we wszystkich narodach świata”. / fot. dzięki uprzejmości Agencji Forum & Scanpix Norway
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
O pokojowej nagrodzie Nobla dla Wałęsy powiedziano i
napisano mnóstwo. Zacznijmy od fragmentu oficjalnego uzasadnienia dla
przyznania nagrody, następnie obejrzyjmy całą ceremonię i wysłuchajmy przemowy.
Potem zajmiemy się zdjęciem, fotoikoną, albo jeszcze lepiej bohaterką.
Uzasadnienie (fragment): Działania Lecha Wałęsy charakteryzowały się determinacją w dążeniu do rozwiązania problemów jego kraju poprzez negocjacje i współpracę, bez uciekania się do przemocy. Lech Wałęsa próbował zapoczątkować dialog między organizacją, którą reprezentuje – Solidarnością – a władzami. Komitet uznaje Wałęsę za wyraziciela tęsknoty za wolnością i pokojem, która – mimo nierównych warunków – istnieje niepokonana we wszystkich narodach świata. W czasach, w których odprężenie i pokojowe rozwiązywanie konfliktów są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej, wysiłek Wałęsy jest zarówno natchnieniem, jak i przykładem. za: www.polskieradio.pl
Nobel, a Wałęsa za miastem.
Decyzja Komitetu
Noblowskiego została podana 5 października 1983 roku. Wałęsa był typowany do
nagrody rok wcześniej, kiedy był internowany.
Ósma rano. Lech siada za kierownicą białego mikrobusa
volkswagena. Razem z nim do auta wsiadają: pan Pączek - kioskarz spod domu
Wałęsy, żona Pączka, Kazik - kuzyn Danuty, dwaj przyjaciele Wałęsy - Henryk
Mażul i Sławomir Rybicki. Ruszają do wsi Kaszuba, sto kilometrów od Gdańska.
Za nimi kawalkada ośmiu taksówek i samochodów z
warszawskimi rejestracjami. Jadą nimi zagraniczni dziennikarze, którzy chcą być
przy Lechu, gdy pojawi się oficjalny komunikat z Oslo. - Marek Wąs, Marek Sterlingow, "Z taką żoną każdy doszedłby do Nobla"
Wyjazd na ryby już po informacji o przyznaniu Nobla: Lech Wałęsa, Chris Niedenthal, Tadeuszem Zagoździński i Janusz Kobyliński, za stroną: "Dekada wolności": http://www.bialo-czerwona.pl/solidarnosc25foto/public_html/pics/walesa_ryby_trzech_1.jpg
Danuta Wałęsa: O tym, że to ja mam pojechać po Nobla do Oslo, dowiedziałam się od jakiegoś dziennikarza albo kogoś z biura. Tak, dowiedziałam się od osoby trzeciej, nie od męża. (…) Nie zapytał, czy chcę jechać, czy czuję się na siłach. Swoją decyzję ogłosił na jakiejś konferencji prasowej, i po wszystkim. Mąż obawiał się, że komuniści pozwolą mu wyjechać po Nobla, ale już nie pozwolą, żeby powrócił do Polski. Że będzie musiał zostać na emigracji (…). Gdy mąż wrócił do domu, chyba mu powiedziałam: >> Ale żeś wymyślił z tym moim wyjazdem do Oslo<<. Ale nie było dyskusji. [s.236]
Oficjalnie mówi się, że Wałęsie władze odmówiły wydania paszportu. Obawy o nie wpuszczeniu do kraju z powrotem podaje rodzina. Wróćmy jednak do bohaterów 10 grudnia 1983 roku, tych ze zdjęcia: Bogdan, wówczas trzynastoletni syn oraz żona Wałęsy: Danuta. W obydwojgu ze zdjęcia wyczuwa się spięcie i nieśmiałość. Nic dziwnego, 700 osób na sali, pierwsza podróż zagraniczna dla obydwojga, można mnożyć przyczyny. Ale jest też pewnego rodzaju duma w oczach pani Danuty. W telewizyjnej relacji z wydarzenia widać jak ulotny to moment, który wyłapał norweski fotograf Inge Gjellesvik. Chwila o tyle udana, że miesza się owo napięcie z dumą i radością. Kulisy wyjazdu najlepiej relacjonuje sama Wałęsowa, przywołuje z resztą w swojej książce także wspomnienia syna.
Podróż trwała od 9 do 13 grudnia. Wylot i przylot z Okęcia. Tam i z powrotem asystował podróżnym Lech Wałęsa. Z powrotem także Ksiądz Jankowski. Bogdan został dopisany do paszportu matki, mimo wcześniejszych starań o osobny dokument. Powrót do kraju, o czym nie wspomina w książce Wałęsowa, miał być zakończony upokarzającą kontrolą osobistą na lotnisku – moment ten przywołuje film Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei” (2013).
Ceremonia wypadła chyba dobrze
Najlepiej będzie oddać im głos, przynajmniej we fragmentach.
Danuta Wałęsa:
Jednak z chwilą gdy on wydał ten rozkaz do wyjazdu, zaczęłam tworzyć swój obraz. Nie pojadę po Nobla jako Danuta, żona Lecha Wałęsy, lecz pojadę tam jako Danuta, kobieta Polka. Kobieta, która będzie reprezentować polskie kobiety. O, Danuta Wałęsa, reprezentantka polskich kobiet! Miałam wtedy na myśli, a i teraz podobnie, nie polskie kobiety, żony panów komunistów, żyjące w luksusowych warunkach, lecz te zwykłe Polki wychowujące dzieci, pomagające mężom, próbujące poradzić sobie w trudnym czasie, w jakim wtedy znajdowała się Polska. [s.239-242]
Podbudowana tym serdecznym spotkaniem z Olafem V, wchodząc na salę, w której wręczano nagrodę, jednak miałam tremę. Wprowadzał mnie przewodniczący Komitetu Noblowskiego pan Egil Aarvik. Gdy szliśmy środkiem sali pomiędzy rzędami, widząc wszystkich tych ważnych ludzi, dostojnych gości, a chcąc jako Polka i kobieta wypaść jak najlepiej, poczułam słabość. Matko jedyna! Te światła, panowie we frakach, panie w sukniach i ja tu, zwykła kobieta z Polski. Nogi, niczym z waty, zaczęły się pode mną uginać. Przemknęło w myślach: >>O Jezu, ja chyba nie dam rady<<. [s.248]
Przed wyjazdem z Polski mówiono, że Norwegowie są takim chłodnym, obojętnym narodem. W przeciwieństwie do nas trudno ich wzruszyć, są oszczędni w okazywaniu emocji. Gdy ona [Natasza P. Sandbu] tłumaczyła, podniosłam wzrok i spojrzałam na salę. Ludzie byli bardzo wzruszeni. Jak zobaczyłam wzruszonych ludzi, niektórych płaczących, mając w pamięci słowa o chłodnych Norwegach, poczułam w sobie siłę. Ten widok utwierdził mnie, że jednak sobie poradzę. [s.248]
Żadnego faux pas nie popełniłam, ceremonia wypadła chyba dobrze. Później, w latach dziewięćdziesiątych, gdy wyjeżdżałam z mężem, który był wówczas prezydentem, wiele spotkanych osób powracało do tej uroczystości, wspominając ją z przejęciem i ze wzruszeniem. Mówili, jak ważny był to dla nich Nobel, że trzymali za mnie kciuki , jak ważne dla nich było to, że sobie poradziłam. Słysząc te słowa, czułam satysfakcję. [s.249-250]
Ani rok 1982, ani 1983 nie był łatwy. Następne lata nie były lepsze. Jednak dzień 10 grudnia 1983 roku był dla mnie nie tylko wielkim przeżyciem, ale i wynagrodzeniem za samotność, za udręki, poniżenia i złośliwości, których osobiście doznałam w stanie wojennym. [s.233-234] Dla mnie Nobel był zapłatą za to, że mąż dzięki mnie miał swobodę i mógł zająć się Solidarnością, polityką. [s.251]
W moim życiu już nigdy nie było takiego dnia ani nawet takiego momentu, który mogłabym porównać do wystąpienia przed audytorium w Oslo. Zawsze podkreślałam, że właśnie Nobel i spotkania z Ojcem Świętym były dla mnie wielką rzeczą. Od wizyty w Oslo już nigdy czegoś podobnego nie przeżyłam, nie doznałam takiego dowartościowania własnej osoby i jeśli można tak powiedzieć, mojego ja. (...) Dlatego właśnie za to bardzo jestem wdzięczna mężowi i serdecznie mu dziękuję. Była to dla mnie życiowa nauka i wspaniała lekcja. Pozbyłam się kompleksów, obaw, że czegoś nie potrafię, nie poradzę sobie. Właśnie wtedy, w Oslo, poczułam, że umiem sobie radzić w tak nadzwyczajnych sytuacjach. (…) Występując na noblowskim podium, nie czułam się żoną Wałęsy, jakąś kurą domową. Poczułam się polską kobietą reprezentującą inne polskie kobiety. [s.250]
Wiele lat później pokazano mi dokument zawierający wytyczne kierownika Sztabu Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Warszawie dotyczące naszego pobytu w stolicy: >>Należy zakładać, że w wyniku oddziaływania wrogiej propagandy rodzimej i zagranicznej w miejscu czasowego pobytu rodziny Wałęsów mogą się gromadzić tłumnie zwolennicy Solidarności. (…) Czynności zabezpieczające ukierunkowane są na zapewnienie takiej formy pobytu w Warszawie rodziny Wałęsów, jakie towarzyszą każdej, przeciętnej polskiej rodzinie<<. To ostatnie zdanie dowodzi, do jakiego absurdu, a może obłędu oni doszli. Dla zapewnienia Wałęsom pobytu w stolicy takiego jak dla przeciętnej polskiej rodziny posłali kilkuset zomowców i esbeków. [s.255-256]
Bogdan Wałęsa: Koledzy rozmawiali ze mną na temat nagrody. Wiedzieli, że jest to ważna nagroda, lecz to, jaką ma rangę i co się dalej z tym wiąże, rozumiało niewielu. Koledzy głównie zazdrościli samego wyjazdu za granicę, natomiast dla mnie, dla trzynastolatka, Nobel był kolejnym etapem uświadamiania sobie, kim jest ojciec, jaką odgrywa rolę. (...) Po zakończeniu części oficjalnej wielka ulga. Zeszła z mamy para. Później zadzwoniła do Gdańska i rozmawiała z ojcem. Spytała się, jak wypadła. Ojciec jak zwykle krytycznie, bo przecież nie mógł powiedzieć, że super, stwierdził, że wypadła na trzy z plusem. Dopiero wówczas, wiedząc, że wszystko jest OK., mama odetchnęła z ulgą. Nie dała się nabrać na stare zagrywki ojca, znała go przecież dobrze. Ta jego reakcja sprawiła jej ulgę, przekonanie, że wszystko z pewnością wypadło dobrze. [s. 256-258]
Wszystkie cytaty słów Danuty Wałęsy i Bogdana Wałęsy pochodzą z książki: Danuta Wałęsa, „Marzenia i tajemnice”, oprac. Adamowicz P., Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011
Na koniec
Do akcji „Fotoikony” zostało wybrane zdjęcie norweskiego fotografa Inge Gjellesvik . Ujęcia innych fotografujących wtedy były nie w owy punkt – czy lepiej „punctum” świetnie działającego na emocje i znakomicie wydobywające je z bohaterów tego dnia. O Gjellesviku niewiele wiem. Wygląda na to, że przez lata pracował na zlecenia około rządowe w Norwegii, z pewnością także dla Komitetu Noblowskiego. Po wglądzie w internetowe archiwum można stwierdzić, że jest czynnym i wszechstronnym fotografem. [i próbuję się z nim skontaktować po więcej informacji]
Nobel dla Wałęsy jeszcze 32 lata po fakcie budzi gorące emocje. Raz na jakiś czas pojawiają się także głosy o tym, że nagroda niezasłużona, że powinien ją oddać, że to była czyjaś zasługa. Tu może odeślę do lektury uzupełniającej.
- rozmowa z Marią Kiszczak w onet.pl
- "Domagają się od Lecha Wałęsy, by zwrócił nagrodę Nobla" w wp.pl
"Fotoikony. Poszukiwanie/Głosowanie" to akcja/wystawa skupiająca 42 najbardziej znane fotografie dotyczące Polski. Więcej o ikonicznych zdjęciach, samej wystawie, procesie wyboru, itd na blogu miejsce fotografii pod etykietą "ikony".
Szkoda że rzadko dosyć posty ale dobrze że w ogóle, bardzo ciekawe to miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wytrwałości.
Nie słyszałam o tej akcji "Fotoikony", ale podoba mi się jej zamysł i to zdjęcie, które opisujesz. Takie wpisy zdecydowanie mogłyby pojawiać się częściej :)
OdpowiedzUsuńCo by nie powiedzieć, to Wałęsa pozostanie Legendą. Niezależnie, czy znajdą się tacy, którzy by tego nie chcieli.
OdpowiedzUsuń