środa, 24 października 2012

10 lat bezdomnej!


Galeria Bezdomna ma już 10 lat. Dokładnie nawet 10 i pół. Pierwsza wystawa odbyła się w maju 2002 roku w pałacyku przy Złotej 1 w Warszawie. 105 (STO PIĄTA!!!) edycja otworzyła się w sobotę w Warszawie, w Pałacu Kultury. Jest to już ósma edycja warszawska. Oprócz Złotej, była też Lubelska 30/32, 'reform plaza' (czyli milennium plaza, a popularnie prysznic, toi-toi), w siedzibie Sinfonii Varsovia (czyli d. SGGW), CSW Zamek Ujazdowski plus jedna edycja "chodzona". 
Wymieniam te miejsca, trochę porządkując pamięć i by uświadomić sobie dziwną i interesującą sprawę. Oczywiście "Bezdomna" otrzymywała miejsca na chwilę w różnych lokalizacjach. "2 Złota", czyli gdy odbywała się edycja 30. i jubileuszowa znowu, bo trzyletnia; z kolei 40ta na Foksal trafiła na 4te urodziny. Bezdomna w CSW to było święto-świąt, bo galeria odbyła się w prawdziwej galerii! I tak zawsze coś jest z dzikiego święta fotografii! Dzikiego, bo też umówmy się, że finałowy efekt, gdy wszystkie prace już są wyeksponowane, jest...zdumiewający, fantastyczny i dziki. 

Przypomnijmy credo: "galeria bezdomna to spontanicznie tworzone wystawy fotograficzne z udziałem każdego chętnego, w miejscach udostępnianych nam na ten cel na dzień, dwa lub tydzień (np. w opuszczonych wnętrzach przed remontem).
Temat, forma i ilość prezentowanych prac są indywidualną decyzją autorów. Dopuszczalna jest każda forma wystawiennicza, od zwykłej odbitki do instalacji.
Impreza ma charakter nieformalny, rozwinęła się już w formę cyklicznych wystaw. Celem GALERII BEZDOMNEJ jest umożliwienie prezentacji własnej twórczości wszystkim tym, którzy robią ciekawe zdjęcia."
W efekcie przez 10 lat Bezdomna krążyła po Polsce, Europie i nawet po szerokim świecie. Ostatnie zdanie manifestu, że Bezdomna jest miejscem do prezentacji własnej twórczości nie przestaje mnie zastanawiać. Mimo internetu, rozmaitych galerii w stylu onephoto, plfoto, f2, fototok, itd, itp; masy blogów, portali i wortali, Bezdomna stała się dopełnieniem i spełnieniem. To na wieszaniu i otwieraniu spotykali się ludzie znający się z sieci, mijali się z tymi, którzy pokazywali swe prace w prawdziwych galeriach. Dokładnie to samo zdarzyło się w Warszawie, po raz pierwszy i po raz sto piąty. Obok autorów, którzy pozostawili czasem jedynie ksywy i nick'i, są większe i wielkie nazwiska. (adresy stron, emaile, wizytówki i pamiątki)

Jeszcze większa demokracja panuje w sposobach ekspozycji. Zawsze w anonsach znajdują się warunki ekspozycji, czasem nie wolno wbijać gwoździ, innym razem nie wolno rozkładać zdjęć na podłodze, innym jeszcze razem gwoździe wbijać można tylko większość ścian przeszklona (jak w łódzkiej fabryce np.). Wszelkie ograniczenia są respektowane i pokonywane z inwencją. I to jaką?! 
Warszawski efekt: zdjęcia wiszą w ramach, są przyklejone, wiszą na sznurkach za inne sznurki, klipsy, taśmy, wstążki, spinacze itd., leżą na podłodze, są oparte o ściany, rozłożone na krzesłach, paletach, postumentach... W tej odsłonie właściwie żadnej większej foto-instalacji nie ma. Kiedyś stał tekturowy autobus, innym razem coś w rodzaju namiotu, zdjęcia w walizkach. 
Bezdomnych się nie da recenzować. Można opisać co ciekawsze prace, albo wskazać je palcem - pokazać na zdjęciu, ale to twór żywy, zmieniający się (bo nie wszystkie prace przeżywają wernisaż, a inne potrafią nie doczekać finisażu). To też straszny oczopląs. Nagromadzenie form i tematów, zdjęcie na zdjęciu nie zostawia wiele oddechu. Przestrzeń jest absolutnie szczelnie wykorzystana: postumenty, schody, barierki, okna, żyrandole, podesty, drzwi....no i oczywiście ściany. Niektórzy dowieszali swoje zdjęcia na tyłach innych ram wiszących w przestrzeni. Wszystkie chwyty dozwolone.

Wernisaże. To osobny rozdział właściwie. Zawsze jakaś akcja, happening. Tym razem wśród publiczności pojawiły się zjawy-znakomitości komunizmu (MUWA). Obowiązkowe przemówienie organizatorów z... drabiny! (która w międzyczasie - od przyniesienia do użycia w celu montażu lub wygłoszenia przemówienia - zawsze obrasta w zdjęcia, czasem uniemożliwiając wspięcie się mówcy). Pomysłodawcy: Andrzej Świetlik i Tomek Sikora. Od samego początku ideę realizował Jakub Winiarski.

Piszę, że zwykle, zawsze, często a tak na prawdę widziałam jakieś naście wystaw Bezdomnej. I to z początku -nastu. Regułą tych kilkunastu Bezdomnych było zawsze zdjęcie dziecka - przynajmniej jednego (a bywały i całe grupy) - jego lub jej twórczość. Regułą jest akcja Tomka Sikory - najczęściej interaktywny pokaz lub praca w procesie.
10 lat to już wiek poważny, to może jakieś badania będą nad rozpoznawalnością pomysłu? Czy taki statystyczny amator fotografii to wie, wiesza i bywa?
10 lat to też poważny wiek, by wspominać Bezdomną z nostalgią. Jak się jeździło, jak się widziało, jak się wieszało. Lista fotografów, która brała udział w bezdomnej to pewnie w tej chwili solidne tysiące. A wśród tych tysięcy, nazwiska takie, które 10 lat temu były już wielkie a także takie, które 10 lat temu po raz pierwszy na którejś Bezdomnej pokazały światu odbitki.
Pamiętam jak o jednej z pierwszych edycji, kolega mi kiedyś opowiadał jak o "życiowej szansie pokazania własnych prac, możliwości dostrzeżenia przez widza". Z perspektywy takich 9-10 lat, to chyba wyjątkowo naiwne i zabawne wspomnienie. Choć jakby się zastanowić głębiej - to szansa na spotkania, dostrzegania, rozmowy. Jakiś zastrzyk energii, jakaś próbka możliwości, spięcie autora i czasem skromny czasem niepewny, czasem przebojowy krok naprzód.
Bezdomna to chyba jedyna galeria, która nie musi się martwić o frekwencję. Gdziekolwiek jest. Nikt się nie martwi - czy to dobry dzień, godzina, czy na mieście nie ma innych zdarzeń, czy ludzie przybędą? Tłumnie! Jeszcze przyniosą własne napoje.

100 lat Bezdomna! Ciągle jesteś potrzebna!










tu trochę historii. wow, co za liczby! 
gdyby ktoś miał pytania po co, dlaczego, dla kogo, i jak... na wszystkie (niemal) pytania odpowiadają na stronie organizatorzy. tutaj.
codziennie do końca trwania wystawy są organizowane spotkania z fotografami. line-up tutaj

poniedziałek, 15 października 2012

"Kadry centralne" / Firlej bardzo fotograficzny

Jakub Kamiński, z serii "Kadry centralne" / dzięki uprzejmości autora

Nieczęsto zapraszamy na wystawy (chyba, że na swoje :) ) w Miejscu. Wolimy opowiadać jak było lub rozmawiać z autorami. No chyba, że jest ważny powód. Tym razem zapraszamy nie tylko na wystawę Jakuba Kamińskiego do Wrocławia, ale przy okazji do zapoznania się z miejscem fotograficznym - galerią przy klubie muzycznym "Firlej". Poniżej rozmowa z Martą Przetakiewicz, odpowiedzialną za program wystaw. 
"Firlej" stał się przyczółkiem fotografii ulicznej. Swoje prace pokazywali tam m.in.: Damian Chrobak, Sylwester Rozmiarek, Paweł Piotrowski, itd. Najbliższa wystawa "Kadry centralne" Jakuba Kamińskiego otwiera się jutro. [niestety bez nas, czekamy na Waszą relację z wydarzenia].
Jakub Kamiński, z serii "Kadry centralne" / dzięki uprzejmości autora

nota prasowa: Seria zdjęć „Kadry centralne” nie prezentuje typowej fotografii ulicznej. Od jakiegoś czasu autor zmienił sposób postrzegania, a co za tym idzie, sposób pracy. Dawniej intensywnie szukał bressonowskich „decydujących momentów”, traktując wyjście na ulicę z aparatem priorytetowo. Obecnie, co wynika także z ograniczonego czasu, fotografuje niejako przy okazji, wiedząc, że interesująca sytuacja przytrafi się prędzej lub później. Gdy się przytrafia, odczuwa przyjemność z bycia w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Tytuł wystawy - wstępnie roboczy, a potem ostateczny - wskazuje na kompozycję centralną lub „około-centralną”, której fotograf często używa w swoich kadrach. Współorganizatorem wystawy jest wrocławski miesięcznik "Kontrast"


Jakub Kamiński, z serii "Kadry centralne" / dzięki uprzejmości autora

Joanna: „Kadry centralne” Jakuba Kamińskiego o kolejna inicjatywa wystawiennicza galerii. Proszę o przybliżenie historii tego miejsca?

Marta Przetakiewicz: Firlej nie jest galerią, to klub muzyczny, który organizuje koncerty: rockowe, jazzowe, metalowe, oraz  muzyki alternatywnej i elektronicznej a także festiwale muzyczne: Asymmetry Festival i UA/PL ALTERNATIVE MUSIC MEETINGS. Odbywają się w nim również spektakle teatralne i kabaretowe, wykłady, projekcje, warsztaty, performance, panele dyskusyjne, imprezy dj-skie oraz imprezy klubowe. W 2007 roku został zainicjowany projekt  „Miejsce dla sztuki w Firleju”, którego celem jest wspieranie i propagowanie twórczości zarówno uznanych, jak i młodych, rokujących artystów, poprzez zorganizowanie im indywidualnej bądź zbiorowej wystawy.

W pierwszych latach istnienia projektu organizowaliśmy wystawy malarstwa, grafiki i fotografii. Od niemal trzech lat skupiamy się głównie na fotografii. Firlej, dzięki temu, że odbywa się w nim szereg imprez artystycznych, daje artystom możliwość zaprezentowania swoich prac szerokiemu gronu odbiorców. Ekspozycje zmieniają się u nas mniej więcej co miesiąc. Z racji charakteru miejsca oraz sprzętu technicznego i nagłośnieniowego, który posiadamy, wernisaże często łączymy z koncertami i pokazami slideshow. Widzowie mają możliwość bezpośredniego kontaktu z artystami, których twórczość  znali do tej pory na przykład tylko z Internetu, mogą z nimi porozmawiać, zadać nurtujące ich pytania, a wszystko to odbywa się w luźnej, klubowej atmosferze.

Joanna: Kto odpowiada za program merytoryczny wystaw i czym kieruje się w doborze autorów?

Marta Przetakiewicz: Za program odpowiadam ja :) . Przeglądam portale fotograficzne, wszystkie nadesłane do nas portfolia, jeżdżę na festiwale i.t.p. Szukam ciekawych twórców i projektów. Preferuję cykle fotograficzne - stanowiące spójną  całość, prezentujące  pewne tematy, zjawiska, serie opowiadające jakieś historie, a nie pojedyncze zdjęcia, które zestawione są ze sobą przypadkowo. Choć jeśli chodzi o fotografię uliczną, wygląda to nieco inaczej - tu bowiem każde zdjęcie pokazuje jakąś odrębną historię i z kilku pojedynczych fotografii można ułożyć jeden cykl.


Joanna: Zauważam w Firleju zestaw wystaw reporterskich i dokumentalnych, bardziej klasycznej fotografii ale młodych twórców. Czy dobrze odczytałam program i kierunek?

Marta Przetakiewicz: W przestrzeni Firleja prezentujemy zarówno fotografię uliczną, dokumentalną, reportażową, fotografię kreacyjną i inscenizowaną. Nie ograniczamy się w tej kwestii, ale zdaje się, że rzeczywiście do tej pory pokazaliśmy najwięcej projektów zrealizowanych w nurcie fotografii reportażowej i dokumentalnej. Staramy się również prezentować zdjęcia, wykonane rożnymi technikami fotograficznymi oraz przybliżać widzom te, które dziś są już rzadko stosowane. Na przykład w czerwcu i lipcu miała miejsce bardzo ciekawa wystawa Piotra Pietrygi, na którą składały się zdjęcia, wykonane w XIX wiecznej technice mokrego kolodionu. Dzięki wystawie i spotkaniu z Piotrem mogliśmy sięgnąć do korzeni fotografii i poznać tajniki tej niezwyklej techniki.

Często artyści, których zapraszamy do współpracy, prezentują swoje projekty fotograficzne po raz pierwszy we Wrocławiu. Tak było w przypadku np.  Kasi Kryńskiej, Joasi Borowiec, Tomka Lazara (zanim został laureatem World Press Photo 2012), Sylwestra Rozmiarka, Artura Korzeniowskiego, Damiana Chrobaka (założyciela kolektywu un-posed), Pawła Bajewa (znanego jako „Kroomen”). W Firleju swoje pierwsze indywidualne wystawy miało również kilku obiecujących fotografów młodego pokolenia m.in. Małgorzata Senator, Paweł Piotrowski.
Jesteśmy otwarci na różne inicjatywy fotograficzne oraz  formy artystycznego wyrazu. Pragniemy stać się miejscem, które przyczyni się do popularyzacji fotografii, a przede wszystkim do promocji młodych fotografów. Nasza inicjatywa ma umożliwić twórcom zaistnienie poza typową galerią, często z różnych przyczyn dla nich niedostępną. Chcielibyśmy również mieć swój wkład w pogłębianie wiedzy na temat polskiej współczesnej fotografii, zestawiając ze sobą klasykę dokumentu i reportażu z awangardowymi poszukiwaniami artystycznymi. Zapraszamy do współpracy fotografów, którzy chcieliby zaprezentować swoją twórczość szerokiej publiczności.



linki:
więcej o wystawie na stronach "Firleja"
Jakub Kamiński strona autorska

niedziela, 7 października 2012

Biegnijmy kupować!

Rafał Milach, z cyklu "7 Pokoi", Sasza i Nastia, Nowosybirsk, 2008/ 2012, 50 x 63 cm / materiały organizatora aukcji

Przed nami doroczne (od 6 lat) wydarzenie jesieni fotograficznej czyli Projekt Fotografia Kolekcjonerska – wystawa i aukcja. Projekt przechodził przez różne miejsca i osoby, różnie przez lata wyglądał, o czym też wspominaliśmy w miejscu.Jest to inicjatywa Domu Aukcyjnego Rempex oraz portalu Artinfo.pl oraz od niedawna Fotografii kolekcjonerskiej (.pl). Skupmy się na jubileuszu, oto 10 akcja!  Prace z XIX, XX i XXI wieku. Artyści znani i uznani, nazwiska wielkie i kiełkujące obok. Katalog dwujęzyczny, ceny bardziej „życiowe” no i znowu edukacja. W trakcie wernisażu (10 października w Domu Artysty Plastyka, ul. Mazowiecka 11a w Warszawie) będzie okazja by wysłuchać Krzysztofa Madelskiego, który wraz z żoną zebrał pokaźną kolekcję fotografii. A to historia edukacyjna bardzo: wieloletnie kolekcjonerstwo, tematyczny zbiór, czyli oś czego w Polsce szerzej się nie praktykuje, raczej. Po raz kolejny za dobór autorów odpowiadają dwie fotografki: Katarzyna Sagatowska i Katarzyna Majak. Kogo i dlaczego zaprosiły do aukcji, co się zmieniło w formule projektu, jaki ten nasz rynek jest, a jakie ma szanse…
Na moje najbardziej palące pytania odpowiadają Katarzyna Sagatowska i Katarzyna Majak. 

 Jacek Poremba, Bez tytułu (Anita Lipnicka), 2009/2012, 50 x 50 cm / materiały organizatora aukcji

Joanna: Jakim kluczem wybierałyście?

Katarzyna Sagatowska i Katarzyna Majak: Nasz wybór spina ideowo pokazanie dzieł wybitnych polskich autorów, które są ważne w ich dorobku - wystawianych, pochodzących z ważnych cykli, publikowanych lub premierowych - mających jednocześnie potencjał sprzedażowy.

J: W zestawie autorów - część nazwisk pojawia się niemal na wszystkich dotychczasowych wystawach-aukcjach projektu. Jest kilka odkryć, trochę uwolnionych archiwów mniej znanych czy zapomnianych artystów. Jak się udało pozyskać  prace Jana Spałwana, Mikołaja Smoczyńskiego?

KS i KM: Przygotowując zestaw prac na aukcję musimy pracować jak detektywi, wiemy mniej więcej jakich prac szukamy i staramy się do nich dotrzeć. Aby działać efektywnie utrzymujemy ścisłe kontakty z kolekcjonerami, marszandami, spadkobiercami artystów, samymi artystami, kuratorami, galeriami.
Smoczyński jest stale obecny na aukcjach, ponieważ interesują się nim kolekcjonerzy, np. w zeszłym roku tryptyk jego autorstwa został sprzedany za 4700 zł, przy cenie wywoławczej 3500 zł.


Aleksander Krzywobłocki, Bez tytułu, 1948-1949, 22,8 x 16 cm / materiały organizatora aukcji
Tadeusz Rolke, Bez tytułu (Paryż), 1965, 19,8 x 17,3 cm / materiały organizatora aukcji

J: Jest niestety mało "młodzieży" - do nich zaliczam m.in.: Anię Orłowską, Krzyśka Pijarskiego czy Pszemka Dzienisa i Jacka Kołodziejskiego. Czemu tak mało?

KS i KM: Jest ich więcej, m.in. Jakub Karwowski. Oczywiście określenie "młodzież" jest pojęciem względnym. Wybraliśmy autorów, którzy mimo młodego wieku dość mocno zaznaczyli swoją obecność na arenie wystawienniczej, czy jako zdobywcy nagród. Wprowadzanie młodzieży do obiegu jest procesem stopniowym, kolekcjonerzy zazwyczaj ufają bardziej już znanym czy uznanym nazwiskom. Zależy nam jednak, aby zapoznawać ich także z nowym pokoleniem twórców.

J: Jak wyglądała sprzedaż procentowo w ostatnim roku? Jak to wygląda na przestrzeni lat? Idzie lepiej? słabiej? kryzys?

KS i KM: W zeszłym roku na aukcji sprzedano prawie 40% prac, co jest bardzo dobrym wynikiem, nie tylko jeśli chodzi o fotografię, ale rynek sztuki w ogóle. Projekt istnieje od kwietnia 2007 r. Od początku notowano wzrosty sprzedaży, aż do kwietnia 2010, w którym dał się odczuć kryzys (a także nie bez znaczenia była katastrofa smoleńska, która praktycznie sparaliżowała Polskę w kwietniu 2010 r.). Moim zdaniem, wyczerpała się także ówczesna formuła projektu. W odpowiedzi na zastój z roku 2010 postanowiliśmy wprowadzić istotne zmiany, tzn. ograniczyć ilość przyjmowanych prac do max 100 obiektów i wybierać prace jak najistotniejsze w dorobku artystów, do opisów katalogowych dodać (oprócz informacji technicznych) także informacje o cyklach, z których pochodzą, nagrodach, wystawach, publikacjach. Projekt ma na celu również edukowanie odbiorców na naszym młodym rynku, zatem uznaliśmy, że budowanie świadomości wartości fotografii jako obiektu kolekcjonerskiego musi być wsparte takimi informacjami.
W tym roku mamy kolejną nowość - katalog aukcji jest dwujęzyczny, zostanie on wysłany do instytucji, muzeów, bibliotek i kolekcjonerów zagranicznych, aby zwiększyć wiedzę na temat polskiej fotografii, także poza granicami kraju.

Józef Robakowski, Barbara Konopka, portret wielokrotny, 1991, 30 x 40 cm / materiały organizatora aukcji
Atelier Maurycy Pusch, Targ na Rynku Staromiejskim, Warszawa ok. 1895r., 10,4 x 14,7 cm / materiały organizatora aukcji
Agnieszka Rayss, Sasza, 2011/2012, 40 x 50 cm / materiały organizatora aukcji

J: Czy w ciągu lat pracy nad projektem zauważacie jakieś ogólne zmiany? Może fotografowie lepiej się orientują o potrzebach rynku kolekcjonerskiego? Jakoś są bardziej wyedukowani na temat technik, edycji, itp?

KS i KM: Fotografowie są coraz lepiej zorientowani w wymaganiach rynku kolekcjonerskiego, jednak wielu wciąż należy edukować. Wybierając prace na aukcję, dużo rozmawiamy z artystami, dzielimy się naszym doświadczeniem i wiedzą o rynku. Przygotowaliśmy też materiały, które pozwalają artystom zrozumieć, jak z punktu widzenia rynku, powinny być technicznie i merytorycznie przygotowane prace na aukcję.
Duży problem sprawia artystom wycena swych dzieł, dużo mniejszy problem jest z kwestią edycji czy techniki. 
Rośnie i zmienia się też grono klientów. Pojawia się coraz więcej osób, które interesują się fotografią i zaczynają kupować, początkowo nie myśląc o budowaniu poważnych kolekcji. Obserwujemy też, jak te pierwsze zakupy powoli przekształcają się w bardziej świadome myślenie o swoim zbiorze. Bardzo cieszy nas też fakt, że osoby kolekcjonujące do tej pory bardzo tradycyjną sztukę (np. pejzażowe malarstwo olejne) zaczynają włączać fotografię do kręgu swych zainteresowań.

Zatem biegnijmy oglądać no i mamy chwilę by pozbierać aktywa. Aukcja odbędzie się 23 października.

Linki:
Katalog aukcyjny on line w Artinfo.pl
Wystawa ze zbiorów Krzysztofa i Joanny Madelskich „Uwikłane w płeć” podczas Fotofestiwalu w Łodzi dostępna pod adresem:  uwiklanewplec.pl
Informacje o aukcji Fotografia kolekcjonerska na stronach organizatora


Wojciech Wieteska, Wrak Forda’52 na drodze do Bueyeros, Nowy Meksyk, 1998, 40,5 x 50,5 cm / materiały organizatora aukcji