sobota, 25 lutego 2017

Pewniaki i pewność, World Press Photo 2017

An Assassination in Turkey © Burhan Ozbilici, The Associated Press

Wyniki WPP jak nigdy były w tym roku przewidywalne. Zdjęcie roku - idealne zdjęcie, murowany pretendent, robiące wrażenie, zapamiętane i typowane nawet przez ludzi z poza środowiska. Dlaczego zostało zdjęciem roku? Poza domniemaniami snutymi dzień po jego wykonaniu i publikacji – "Zamachowiec z Ankary, zdjęcie idealne" w fotopolis.pl
Jak argumentują wybór jurorzy? Mary F. Calvert: „to była bardzo bardzo trudna decyzja, ale w końcu wydało nam się, że zdjęcie roku to wybuchowy obraz, który opowiada o nienawiści w naszych czasach. Za każdym razem gdy pojawiało się na ekranie, trzeba się było cofnąć, bo jest tak gwałtowny. Zdaliśmy sobie sprawę, że uosabia definicję tego czym powinno być i co ma znaczyć zdjęcie roku World Press Photo”.  Joao Silva dodaje: „Czuję to co się dzieje w Europie, w Stanach, na Bliskim Wschodzie, w Syrii, to zdjęcie właśnie o tym opowiada. Tak wygląda nienawiść.” Zamachowiec z Ankary, poza gigantyczną dawką emocji, jest bezpiecznym zdjęciem. Czytelnym i prostym, przedstawia wręcz modelowo sytuację. A widz? Czyta, ogląda, rozumie w okamgnieniu i jest pewny swoich racji. Jest poruszony, ale nie czuje się winny, jest bezpieczny. Trudno o lepsze zdjęcie w tej roli.


They Are Slaughtering Us Like Animals © Daniel Berehulak, for The New York Times

Drugim pewniakiem, a miałam je trzy w tym roku – był reportaż Daniela Berehulaka „They Are Slaughtering Us Like Animals” wykonany na zlecenie New York Times’a. Zrobił wrażenie w momencie publikacji, po prawdzie nie daje o sobie zapomnieć i dalej to wrażenie robi. Miażdżące. Filipiny w trakcie ostatnich zmian i wojny antynarkotykowej wydanej przez prezydenta Duterte. Berehulak podaje nam na tacy szerszy obraz tych zmian. W wirtuozerski sposób, ale i bezpośredni, ze środka.  Zajął pierwsze miejsce w kategorii „General News”.

Rio's Golden Smile © Kai Oliver Pfaffenbach, Thomson Reuters

Ostatni pewniak, to nieprawdopodobne ujęcie Usaina Bolta. Wiadomo było, że znajdzie się w finale, chociaż trzecie miejsce w pojedynczych zdjęciach w kategorii „Sport” jednak dziwi. Autorem jest Kai Olivier Pfaffenbach, co prawda mógł równie dobrze być to Cameron Spencer, który wykonał niemal identyczną fotografię. Może pamiętacie zestawienie tych dwóch obrazów, przypominające zabawę „znajdź 5 różnic”. Ujęcie mistrzowskie, sytuacja niebywała – 100 metrów, Usain Bolt wyraźnie prowadzi, jeszcze zdąża się odwrócić. A to wszystko w niecałe 10 sekund!

Wyniki WPP w tym roku, podobnie jak w ubiegłym, też są bardzo wprost. Jurorzy stawiają na czytelność, momentalność w odbiorze sytuacji. Oczywiście ogromne emocje: zrozpaczone matki, zakrwawione dzieci, gruzy i katastrofy, kilka piet. Wielokrotnie miałam wrażenie deja vu, chyba najsilniejsze przy zdjęciu Sergeya Ponomareva. Uciekająca z Mosulu rodzina w czarnym aucie, w tle palące się szyby naftowe. A mi przed oczami staje zdjęcie roku WPP z 2007 Spencera Platt’a – czerwone auto w Beirucie z gruzowiskiem w tle. Powtórzeń kompozycyjnych, sytuacji gdzieś już widzianych było w konkursie znacznie więcej.
Iraq's Battle To Reclaim Its Cities © Sergey Ponomarev, for The New York Times

Przemoc i wściekłość, łzy i ogromne emocje wygrywają w tym roku na zdjęciach. Nie pozostawiają nas obojętnymi. Jeśli nie wyciskają z nas łez natychmiast, to przynajmniej wbijają w fotel. Wrzeszczą do nas, czasem w ciut już oklepany sposób. Jest chyba tylko jeden materiał, w którym potrzeba dłuższej chwili by zrozumieć na co patrzymy. Jeden operujący metaforą i niedopowiedzeniem, bardziej kontemplacyjny no i absolutnie wymagający przeczytania podpisu reportaż Michaela Vince Kim’a z Meksyku – pierwsza nagroda w kategorii Ludzie.


Aenikkaeng © Michael Vince Kim 

Przekaz, który w tym roku dają jurorzy WPP fotoreporterom wydaje się brzmieć: opowiadajcie maksymalnie prosto. Nie komplikujcie historii, nie dawajcie widzom się zastanawiać. Nie jest to mój sposób patrzenia na zdjęcia. Dlatego bardziej ujmuje mnie historia opowiedziana przez Mathieu Willcocksa o uchodźcach (trzecia nagroda za reportaż w Spot News) czy Markusa Jokela , który przez 24 lata opowiada o mieszkańcach miasteczka Table Rock w Nebrasce, USA (trzecia nagroda w projektach długoterminowych).

Mediterranean Migration © Mathieu Willcocks 



 Table Rock Nebraska © Markus Jokela, Helsingin Sanomat

Do konkursu stanęło 5034 fotografów, którzy nadesłali 80408 zdjęć. To o siedmiuset fotografów i 2500 zdjęć mniej niż w ubiegłym roku. Nie ma co prorokować na tych liczbach jakiś znaczących spadków popularności, ale to jednak ciekawe, że w czasach rok-rocznego progresu można gdzieś zauważyć jakiś ubytek. Nie ma też jeszcze powodu do paniki ani wskazywania tendencji, z faktu, że drugi raz z rzędu w konkursie nie wygrywa nikt z Polski. Z pewnością nasz brak nie dziwi w konkursie „Digital Storytelling” (dawniej nazywany multimedialnym). Obszerne formy dziennikarskie, połączenie nagrań audio-, wideo- z rejestracją fotograficzną, publikacje internetowe, itd. – wielowątkowe historie, wieloosobowe zespoły  to świat wręcz niedostępny dla polskich mediów. Tymczasem czekamy na październik i nowy konkurs World Press Photo, ten w którym ma panować większa wolność. 


Out Of The Way © Elena Anosova

Cuba On The Edge Of Change © Tomas Munita, for The New York Times

Wróćmy jeszcze do tematu przewodniego, bo dyskusja nad zdjęciem roku była ostra, choć krótkotrwała. Czyżby już znudzenie? Czy już wszyscy powiedzieli co chcieli? Dla mnie kłopotliwe jest zdanie samego jurora głównego Stuarta Franklina. Normalna historia konkursowa brzmi: autor zgłasza zdjęcie, jury wybiera i publikuje wyniki, opowiada o werdykcie. Basta. I potem dyskusja przenosi się szerzej, wypowiadają się specjaliści i autorzy zdjęć, aż wreszcie przysłowiowy Kowalski powie co chce w Internetach albo znajomemu przy kawie. Tymczasem, kiedy my się tu tak gotujemy za lub przeciw, zgadzamy lub oponujemy, wypowiada się główny juror WPP i mówi, że głosował przeciwko Ozbilici, nie chciał tego zdjęcia na podium. Tutaj pełny tekst Franklina dla Guardian 

Argumenty mocne, pojawiające się już w dyskusji po wynikach. „To zdjęcie morderstwa, zabójcy i zabitego, obydwu widać w jednym kadrze i jest moralnie tak samo problematyczne jak opublikowane zdjęcia egzekucji wykonywanych przez terrorystów”. Dalej przytacza przykłady innych sławnych zdjęć, sytuacji, podkreśla zasługi Ozbilici, mówi o innych wynikach. Mi się jednak zdaje to mało czystą sytuacją, gdy główny juror konkursu otwarcie wypowiada się przeciwko swojej robocie tam w obradach. Wynoszenie dyskusji zza zamkniętych drzwi chyba nie jest tutaj konieczne. Ale bardziej, przechodzenie z roli sprawczej w krytyczną przez głównego jurora - nie wydaje mi się zdrowe. Ani dla środowiska, ani dla konkursu.  

wszystkie wyniki na oficjalnej stronie konkursu: World Press Photo