czwartek, 5 maja 2016

Po 11. Nie ilustruj!

Wyniki BZ WBK Press Foto 2016. 
Po konkursach światowych, czas na rodzime. To czas sprawdzenia naszych realiów. W World Press Photo i POYi postawiono w tym roku na czytelność i komunikatywność. Większość wygranych to – przypomnę – zgrabne i rzetelne materiały dobrego, wysokiego czasem poziomu, ale za to przyswajalne, raczej łatwe niż trudne, a z pewnością dalekie od niuansów, niedopowiedzeń i raczej nie liczące na aktywnego widza. Dobre ilustracje. Czyż nie tym powinna być dobra fotografia prasowa? Ilustracją właśnie?

Przyznam, że wyniki konkursu w pierwszej chwili mnie oszołomiły. Zanim zmierzyłam się z własnymi przemyśleniami, wysłuchałam opinii kilkudziesięciu osób spotkanych na gali - uczestników środowiska, śledzących konkursy i rynek. Przede wszystkim opinie te dotyczyły zdjęcia roku. „Budzące kontrowersyjne opinie" – powiedział Chris Niedenthal, juror konkursu. Przewodniczący jury – Maciej Jeziorek – „rękami i nogami będę go bronił, opowiada wiele historii na raz a jest powrotem do zwykłego życia, zwykłego bohatera, czyż nie tym powinien się zajmować  fotoreporter?” 


Blisko ludzi, historii codziennych, dziejących się - takie jest zdjęcie roku. 
Wydaje się, że kilka nagród wybrano podobnym kluczem, a z pewnością reportaże, które chwytają za serce w całości. Są to tematy trudne, okupione z pewnością ciężkimi przeżyciami autorów, tematy, które w nas zostają na dłużej. Grzegorz Dembiński  (2 miejsce w kategorii „Życie codzienne”) to walka o życie na dziecięcym oddziale kardiochirurgii w Poznaniu. Maciek Dakowicz (1 miejsce w kategorii „Wydarzenia”) sfotografował chaos po trzęsieniu ziemi w Katmandu. Dezorientację i dramat, które następują zaraz po katastrofie. Wreszcie – jak dla mnie – absolutny faworyt i najważniejszy reportaż, wśród nagrodzonych – Maciek Nabrdalik (3 miejsce w kategorii „Wydarzenia”. Temat uchodźców od wysp Grecji po Niemcy. Autor wypowiedział o motywacji reporterskiej, o sensie pracy fotografa prasowego szalenie istotne zdania: „Nie umiałem dłużej przyglądać się tym wydarzeniom z dystansu. Spakowałem się i poleciałem na grecką wyspę Lesbos. (…) Dokumentowałem te przesiedlenia i będę dokumentował ich konsekwencje z nadzieją, że prawa człowieka w tej części świata są rozdzielane równo między wszystkich”. Jego seria odpowiada na mnóstwo pytań, opowiada o exodusie wielowymiarowo, igra ze stereotypami pozostawiając nas w niedowierzaniu, że to się dzieje, w zdumieniu o skali dramatu, we współczuciu i dociekliwości. Czyż nie tym powinien się zajmować fotoreporter?







Grzegorz Dembiński, Głos Wielkopolski / 2. miejsce / Życie codzienne / Fotoreportaż / Życie codzienne Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu. Poznań (Polska), marzec 2010 r. – wrzesień 2015 r.









Maciek Nabrdalik, VII PHOTO / 3. miejsce / Wydarzenia / fotoreportaż / W 2015 r. milion uchodźców i migrantów przybyło do Europy drogą morską, z czego 80 proc. dopłynęło tu z Turcji przez Morze Egejskie. Materiał dokumentuje tę drogę i dalszą podróż uchodźców przez Bałkany do Europy Zachodniej. Większość ucieka przed wojną, przemocą i biedą między innymi z Syrii, Afganistanu i Iraku. / Lesbos (Grecja), Preševo, Berkasovo (Serbia), wrzesień – październik 2015 r.

Bardzo mocno wypadła kategoria „Kultura i sztuka”. Wśród nagrodzonych same znane nazwiska: Wojciech Grzędziński, Michał Szlaga, Grzegorz Press, Tomasz Lazar, Tymon Markowski i Michał Siarek. W reportażach w tej kategorii znalazł się wielowątkowy dokumentalny długoterminowy projekt o nowej Macedonii Siarka, także długoterminowy materiał z działalności „Teatru 21” Grzegorza Pressa  – o ogromnej wadze społecznej i determinacji aktorów. I znalazł się materiał złożony z portretów o niezwykłym napięciu – Wojciecha Grzędzińskiego ukazującego uczestników konkursu chopinowskiego na moment przed wyjściem na scenę.


Tymon Markowski, Gazeta Wyborcza Bydgoszcz / 2. miejsce / Życie codzienne / zdjęcie pojedyncze / Alpiniści z firmy Everest, którzy na co dzień zajmują się m.in. myciem okien w wysokich budynkach, przyjechali do chorych dzieci ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. Antoniego Jurasza przebrani w kostiumy superbohaterów. / Bydgoszcz (Polska), 11 czerwca 2015 r. 

Do wartych uwagi, znakomitych momentów, wirtuozerii reporterskiej należą z pewności pojedyncze zdjęcia: Tymona Markowskiego (2.miejsce w kategorii „Życie codzienne”), Aleksandry Szmigiel-Wiśniewskiej (1.miejsce w kategorii „Sport”) oraz Wojciecha Grzędzińskiego (3. Miejsce w kategorii „Wydarzenia”). Wszystkie trzy warte uwagi z tego samego względu – wirtuozerii właśnie. Nie wystarczy być na miejscu, „temacie”, trzeba też wiedzieć co się zdarzy i jak się przygotować, jak uprzedzić moment, który tam się wydarzy. Trzeba sobie pomóc w przygotowaniu i przekazaniu widzowi czystego – wydestylowanego niemal przekazu z maksymalną dawką emocji. (Absolutny przypadek chyba, że wszystkie trzy są czarnobiałe, nie przypisujmy za wiele tutaj.)


Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska / 1. miejsce / Sport / zdjęcie pojedyncze / Michelle Jenneke wie, że wszystkie oczy zwrócone są właśnie na nią. Tuż przed biegiem na 100 metrów przez płotki Australijka wykonuje swój markowy taniec-rozgrzewkę. / Pekin (Chiny), 27 sierpnia 2015 r.


Wojciech Grzędziński, freelancer / 3. miejsce / Wydarzenia / zdjęcie pojedyncze / Zwolennicy prezydenta Bronisława Komorowskiego oczekują w sztabie wyborczym na ogłoszenie wyników wyborów, wiedząc już o przegranej. / Warszawa (Polska), 24 maja 2015 r.

W konkursie znalazły się kompletne nieporozumienia, a ja nie byłabym sobą, gdybym ich nie wytknęła. Reportaż z Woodstocku był wprost zdumiewający! W ośmiozdjęciowej historii, jedno zdjęcie było w kolorze. Oczywiście wtedy trzeba zapytać: dlaczego? Skąd akurat to jedno i co w nim jest takiego? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Wystarczyło – drogi autorze zdjąć kolor i z tej jednej klatki, a drogie jury – skoro autor tak wysłał, może po prostu wyrzucić z zestawu? Wiele materiał by na tym nie stracił, a śmiem sądzić, że tylko by zyskał. Z resztą szmer śmiechu był dość wyraźny na gali, dziś zaś już w komentarzach internetowych jeszcze wyraźniejszy.

Inne nieporozumienia zdarzyły się na samej gali. Głównie w wypowiedziach nagrodzonych autorów. Większość na szczęście to ważne wypowiedzi i manifesty – o profesji i o sytuacji fotoreportażu i prasy, a nawet miejscami polityki i kraju. Zdarzyły się jednak niestety i problematyczne. Własne literackie interpretacje swoich zdjęć, przywoływanie Breugla i Elliotta Erwitta to dość górnolotne słowa, sugerowanie co się chciało zawrzeć w zdjęciach – kiedy te wyświetlone zostają za plecami mówcy i jako żywo przeczą słowom - też nie świadczy najlepiej. Rozczulające też było wyznanie ulubienia swojego zdjęcia tak bardzo, że jest pulpitem w komputerze. Proszę państwa, to był przypomnę konkurs fotografii prasowej! (A już kompletnie nie na miejscu była reklama warsztatów fotograficznych nieobecnego laureata na tle jego zdjęć , które nie były o kwiatkach, ale o „tragedii nie do opisania”!)

Niedobrze się dzieje, jeśli autorzy potrzebują tej literackiej warstwy. Świadczyć to jednak o początku drogi fotoreporterskiej wypowiadających te słowa. Niewiary w profesję, w której próbują być. Tu warto też przytoczyć słowa naczelnego „Rzeczpospolitej”, który zanim wręczył nagrodę patrona medialnego wyznał, że „boi się złego obrazu” oraz podzielił się refleksją:  „jeśli słowo ma przetrwać to w dobrym towarzystwie”. Tym samym sprowadził fotografię do roli ilustracyjnej i najlepiej w miarę przyjemnej. Nie twierdzę, że w większości wypadków tym właśnie w prasie jest zdjęcie. Dobra ilustracja, czyż nie tym…?

Chyba właśnie nie! Zamiast zaufać fotografowi, który znalazł temat, poświęcił czas i umiejętności by o tym opowiedzieć, bierze się pierwsze lepsze zdjęcie z bazy, by ilustrowało. Spłyca przekazy. Wzory światowe nie rokują najlepiej. Tym bardziej doceniam znakomitą robotę, którą nagrodzono jednak w BZ WBK Press Foto 16. Te przepracowane i zaangażowane tematy, samodzielne! Tę rolę reportera blisko zwykłych historii. Nie, nie jest tak różowo ani tak optymistycznie. Tę rolę podejmuje mniej więcej połowa wygranych. Tu jednak pojawiają się pytania, od których powinno się zacząć: dla kogo to jest konkurs? Kto jest odbiorcą – widzem? Ale znacznie ważniejsze – kto jest autorem, fotoreporterem, kto może brać w nim udział? Do konkursu stanęło 431 osób, ale zakwalifikowano 348 fotoreporterów. Po drodze „zgubiono” osiemdziesiąt zgłoszeń, uznając, że nie są profesjonalne. A nawet wśród wygranych byli ludzie ledwo raczkujący – trudno nawet powiedzieć – w zawodzie, w przygodzie z fotografią prasową. Podziały stają się niejasne, definicje straciły ostrość i wyniki także światowych konkursów coraz bardziej w tym utwierdzają. Patrzmy uważnie co się dzieje, to super moment zmiany! 

strona konkursu BZ WBK Press Foto 2016