środa, 2 czerwca 2010
wyrzucone / znalezione
Połowa maja. Spacer po okolicy. Rozsypane na chodniku zdjęcia. Muszą tak leżeć dzień, dwa. Spadł deszcz. Są mokre i zapiaszczone. Przykleiła się do nich trawa, liście. Na niektórych już nic nie widać. Na innych piasek rozdeptany pozostawił pomarańczowo-żółte smugi. Po odkurzeniu te rysy tam ciągle są. Zastanawiam się dlaczego ktoś je wyrzucił? Dlaczego są na ulicy?
Pierwszy raz znajduję fotografie. Jerzy Lewczyński miał więcej szczęścia, znalazł negatywy. I to jakie?! Nie jest to znalezisko jak prace Stefanii Gurdowej, Eugeniusza Lokajskiego, Jerzego Tomaszewskiego. To po prostu czyjeś pamiątki. A raczej to były po prostu czyjeś pamiątki. Snapsy. Wyrzucenie pamiątek to prosty sygnał. Komuś przestały być potrzebne te przedmioty podtrzymujące pamięć. Pozbył się ich. Wyrzucił z pamięci.
Na fotografiach 9x13, papier matowy, pewnie fuji, powtarza sie portret mężczyzny. Wysoki brunet, czarne wąsy. Około czterdziestki. Lata dziewięćdziesiąte. Koniak z koleżanką, wycieczka do Paryża, nowy samochód. Zdjęcia nie są podpisane, nie mają datownika. Tyle na pierwszy rzut oka mówią o sobie. Ktoś wyrzucił tego pana ze swojej pamięci. Dawna miłość na którą brak miejsca w rodzinnym albumie?
Od czasu tego znaleziska chodzi mi po głowie pomysł. Googlam czy coś takiego jest i nie widzę. Stworzyć miejsce, taką "ochronkę" dla fotografii. Jeśli są zdjęcia, które nie wyszły, które nie są potrzebne, niewygodne, nie wiadomo czyje....żeby je przesłać w jedno miejsce. Niech by tam sobie były, chronione. Tak, by kiedyś opowiedziały o swoich czasach. Anonimowo zapewne.
W związku z tym kilka pytań:
- czy wyrzuciliście kiedyś zdjęcia? /dlaczego? jakie zdjęcia?/
- co zrobić ze znalezionymi fotografiami?
- znacie jakieś miejsce przechowania takich zwykłych zdjęć?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
to magiczny temat i fajnie że go poruszasz!
OdpowiedzUsuńAle nie wiem czy stwierdzenie, że ktoś wyrzucając zdjęcia wyrzucił coś/kogoś ze swojej pamięci.. żeby to było takie proste!
nie wiem tego, domniemam jedynie. w każdym razie wyrzucił a ja znalazłam. i wiem tylko tyle co jest na fotach. nie potrzebuje nawet wiedzieć więcej. tylko, żeby ludzie nie wyrzucali fot do śmieci...
OdpowiedzUsuńjesli ktoś wyrzucił to zapewnie nie chciałby żeby istniały :) nie sprzeciwiałabym się czyjejś woli- nie znając intencji wyrzucacza. nie ratowałabym czegoś wbrew komuś. nie wyrzucam, bo jestem sentymentalna. nie wyrzucam bo nawet jeśli żałuję czegoś z przeszłości - to też kawałek mnie. ale podziwiam ludzi którzy wyrzucając zdjęcia i pamiątki potrafią się odciąć i żyć teraźniejszością bez emocjonalnego babrania się w przeszłości. jedyne pytanie :czy zdjęcia na chodniku to śmietnik, czy zguba?:)bo co innego zguba, znalezisko na strychu pod podłogą itp a co innego zwyczajne "won na śmietnik".
OdpowiedzUsuńhmmm.. dlaczego mają nie wyrzucać? dzisiaj kasuje się pliki - bo np. zrobiło się za dużo i wybiera się te najlepsze. Myślę że właśnie to o czym piszesz - o fotografii wyrzuconej i znalezionej - to odrębne, bardzo ciekawe zjawisko, w jakiś sposób fotografii potrzebne (niestety i stety właśnie :) ).
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo bardzo twórczość Joachima Schmida: http://schmid.wordpress.com/
i pozdrawiam oczywiście z południa... gdzie zdjęcia śp Z.R. znalazł J.L. na śmietniku (no tak.. w takim przypadku "nie wyrzucać!" :) )
ja znalazłem jakiś czas temu dwa paseczki negatywu w śmietniku na plebiscytowej w Katowicach.
OdpowiedzUsuńhttp://aleksanderprugar.blogspot.com/search/label/RECYCLED%20PHOTOS
Bardzo się niecierpliwiłem, gdyż jak najszybciej chciałem zobaczyć co na nich jest. Negatyw oczyściłem i zeskanowałem. Komuś obrazy były niepotrzebne a dla mnie stanowią ciekawe znalezisko.
Datuje je na wczesne lata 80.
Ale najcenniejszym znaleziskiem były koperty z negatywami małoobrazkowymi i 6x6 mojego ojca znalezione na strychu w kamienicy gdzie mieszka babcia. Niesamowite jest spojrzenie na świat oczyma tak bliskiej osoby.
Jakis czas temu robilam porzadki w odbitkach, takich najmniejszych labowych, format 7x10, ktore kiedys zlecalam ze swoich negatywow, zanim kupilam skaner. Wyrzucilam, je, bo byly slabe jako zdjecia i slabe jako odbitki. Negatywow nie wyrzuce, dzieki temu zostawiam sobie mozliwosc naglego olsnienia za pare lat, jak bede szukala czegos w starych smieciach i - a nuz? - trafie na cos, co bardzo bedzie genialne i przeze mnie sama wczesniej nierozpoznane?
OdpowiedzUsuńKpie troche, ale cos w tym jest moze.
Obserwuje wzrost pewnego zjawiska, pokrewnego do wyrzuconych zdjec, mianowicie znalezione, niewywołane filmy. Lepiej o tym opowiedza ludzie, ktorzy sie tym zajmuja, np. http://westfordcomp.com/updated/found.htm
Bardzo ciekawe.
Mrs. Jazz: fantastyczny link! to też są znalezione obrazy, piękna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńSpinacz: ciekawa sprawa. dziewczynak w berecie na pewno wcześniej niż 80te. piękny kolor!
dzięki za komentarze!:)
świetna sprawa.
OdpowiedzUsuńZnalazłem kiedyś, dawno temu. może nawet gdzieś mam. Zdjęcia z wakacji. trzy cztery kolorowe na fuji. Pamiętam, że zastanawiałem się na ich aurą. Pozbycie się musiało/mogło być związane z jakimiś złymi emocjami. Ale mogły być też zgubione. Para - chłopak i dziewczyna w górach. Poszukam.
Jest w tych znalezionych zdjeciach jakaś obawa, że wchodzi się w czyjeś życie, zaczyna się być jego uczestnikiem. Że przejmuje się ich los. Jak z lustrem w którym przeglądali sie różni ludzie w różnym celu...
Każda fotografia ma swoją historię i emocję :) niesamowita kolekcja.
OdpowiedzUsuń