Miejsce fotografii jest bardzo młode. Przeoczyliśmy nawet pierwsze urodziny. Tradycji podsumowań i rankingów jeszcze sobie nie wyrobiliśmy. Rok 2009 fotograficznie podsumował Wojtek Wilczyk: subiektywnie i ja równie „po swojemu”.
Czas najwyższy na odniesienie do minionego 2010 roku. Tym razem z prośbą o krótkie wskazanie największego PLUSa i MINUSa zwróciliśmy się do kilku osób na co dzień związanych z fotografią i okolicami.
Część pierwsza podsumowań to wypowiedzi Agnieszki Kozak (Miesiąc Fotografii w Krakowie), Marcina Szymczaka (ZawszeKwadrat), Kingi Kenig (Gazeta Wyborcza, Blindspot), Krzysztofa Pacholaka (Migawki, Ę) i Adama Mazura (CSW, Obieg). Niebawem część druga. Zapraszam do lektury i dyskusji! j
Agnieszka Kozak / http://www.photomonth.com/
PLUS: na pewno to, że Polska zwariowała na punkcie sprzedawania fotografii. Być może nie do końca jeszcze kupowania, lecz na pewno sprzedawania. Niezliczone błyskwiczne aukcje, specjalne eventy, na których można było kupić zdjęcia uznanych tworców, gwiazdkowe "wyprzedaże" sztuki, na których zdjęcia naprawdę się sprzedawałay - na pewno podniosły świadomość rynku sztuki i fotografii w szczególności. Zwieńczeniem był pewnie udział i sukces polskich galerii na Paris Photo: Asymetria, Czarna i ZPAF i Ska. No i Małgosia Bela, która kupiła zdjęcia Konrada Pustoły właśnie tam... :)
MINUS i PLUS JEDNOCZEŚNIE: strasznie zmartwił mnie "Przekrój" bez zdjęć, za to z ilustracjami. Gazeta, w której pracowali jedni z najlepszych fotografów w Polsce - robących humanistyczne, niekonwencjonalne, osobiste zdjęcia - nie wykorzystywała ich potencjału. To, co jest świetne, to to, że wygląda na to, że właśnie odeszła od tej polityki i można w ostatnich numerach oglądać np. prace Krężela. Może wrócą czasy, kiedy kupowałam "Przekrój" dla zdjęć wyżej wspomnianego czy Szczepańskiego, Dąbrowskiego lub Bajorek.To takie życzenie na Nowy Rok.
Marcin "Rudolf" Szymczak / http://zawsze-kwadrat.pl/
Zastanawiałem się trochę nad tym, co rzeczywiście przyniósł rok 2010 w fotografii, ale muszę powiedzieć, że nie było tam nic, co by rzeczywiście potrafiło z perspektywy czasu poruszyć. Coraz więcej ludzi robi zdjęcia, ale to od lat jest stały trend. Coraz więcej jest publikacji fotograficznych i bardzo dobrze, bo widać szansę na nadrobienie w tej kwestii zaległości do reszty świata. Są wciąż nowe wystawy, imprezy okołofotograficzne, itd, itd. Ale znowu: to trwa od paru ostatnich lat.
Jedyną rzeczą, która rzeczywiście była nowa, to... (uwaga, uwaga) wystąpienie - bodajże pierwszy raz w historii fotografii polskiej - fotografa jako celebryty! Mam na myśli kuriozalną rolę Marcina Tyszki w Top Model! Myślę, że to jest przełomowe zdarzenie, które wiele mówi o kierunku, w jakim staramy się fotografię rozwinąć. I nie wiedzieć czemu - jakoś nie potrafię znaleźć uczucia dumy, że taki program (z wyraźnie zaznaczoną rolą fotografii) powstał.
Kinga Kenig / http://blindspot.blox.pl/
Dużym plusem była dla mnie wystawa The Mexican Suitcase w International Center of Photography, wydany album oraz strona, na której możemy zobaczyć niesamowite stykówki Capy, Taro i Chima.
http://museum.icp.org/mexican_suitcase/%20
Bardzo ważnym wydarzeniem było też dla mnie reakcja kolegów Joao Silva, który stracił w Afganistanie obydwie nogi. Jego przyjaciel zorganizował aukcję jego zdjęć. Dochód z niej ma wspomóc fundusze na leczenie Silvy. Wspaniale zachował się też NYT, dla którego Silva robił zdjęcia. Gazeta po wypadku postanowiła zatrudnić fotografa na etat. http://joaosilva.photoshelter.com/
A coś z minusów to np. zmiana regulaminu konkursu Newsreportaż.
Krzysztof Pacholak / http://migawki-animatornia.blogspot.com/
W 2010 roku spotkało nas dużo dobrego i na tym się skupię.
Numerem jeden był Miesiąc Fotografii w Krakowie. Impreza, którą możemy się chwalić. Wystawa prac Tony’ego Ray-Jones’a i Anne Fox, kuratorski popis Jasona Evans’a oraz hit ubiegłego roku: „Melodia dwóch pieśni” Marka Powera wraz z towarzyszącym jej albumem. Warto też przypomnieć o sekcji Show Off i odkryciach takich, jak choćby „Miasto śpi” Łukasza Biedermana.
Cieszą nowe książki. „Historie fotografii w Polsce” Adama Mazura, których wciąż jeszcze w całości nie przeczytałem, ale które z całą stanowczością polecam. Cieszy „Dno oka. Eseje o fotografii” Wojciecha Nowickiego. Książka wyjątkowa: zapładniająca umysł, poszerzająca wrażliwość. Perełka.
2010 rok to również dwa małe prezenty od moich ulubionych fotografów. Najpierw Kuba Dąbrowski pokazał „Western”, broszurowy album przypominający czasy nieodżałowanego „accidents will happen”. Drugie mini-wydawnictwo to „U” kolektywu Sputnik Photos. Z jednej strony radość, że mamy w Polsce takich twórców i tak dobre projekty, z drugiej zawód, że wydawane są tak skromnie.
Co dobrego jeszcze pamiętam?
Festiwal „Warszawa bez fikcji” i serię debat o fotoreportażu. Organizacja pozostawia wiele do życzenia, ale najważniejsze, że takie inicjatywy powstają i znajdują rzesze odbiorców. Pamiętam o wystawach w Yours Gallery, o Adamie Pańczuku i Rafale Milachu, o Masie Prac i o aukcji „Fotosprint” na Solcu 44. Pamiętam o Domu Spotkań z Historią i świetnych, przekrojowych reporterskich wystawach: „Cztery pory Gierka” i „Amerykanin w Warszawie”.
Co na minus?
Grand Press Photo 2010. Rzadko się tak emocjonuję konkursami prasowymi, ale ubiegłoroczna edycja pozostawiła długotrwały niesmak. Przede wszystkim dziwi wybór jury. Polską fotografię prasową w 2010 reprezentowała banalna scenka uchwycona podczas śląskiego Bożego Ciała. Tomasz Tomaszewski po raz kolejny pokazał, jak sprawnie potrafi tworzyć pocztówki. Od fotografa tej klasy oczekiwałbym więcej: autorskiego podejścia, próby własnej interpretacji rzeczywistości. Brak tu tego. Szkoda.
Niestety na samym werdykcie temat się nie kończy. Historia zwycięskiego zdjęcia trwała przecież znacznie dłużej. Nie potrafię zapomnieć o żenującej nagonce, o podejrzeniach o manipulacje i de facto zmuszeniu Tomaszewskiego do ujawnienia pliku RAW. Szkoda, że to zrobił.
Jednak żeby nie demonizować za dużo.
Podsumowując: dzieje się! Wyraźnie drgnęło w polskiej fotografii, mamy przeglądy portfolio, debaty i świetne festiwale. Powoli rodzi nam się rynek. Mocno trzymam kciuki za rok 2011
Adam Mazur / www.obieg.pl/
PLUS: Osobiście był to dla mnie przede wszystkim rok książek. Bynajmniej nie chodzi mi tu o żmudną końcówkę redagowania /Historii fotografii/, lecz o przyjemność lektury innych książek, a było z czego wybierać: /Dno oka /Wojciecha Nowickiego, /Fotografia /Marii Anny Potockiej, /Fotoeseje /Lecha Lechowicza, czy zamykający rok tom /Za fotografię! /Marka Krajewskiego i Rafała Drozdowskiego. Dodam, że to wszystko książki krytyków, teoretyków, historyków fotografii. Listę tekstów krytyczno-teoretycznych uzupełnię albumem fotograficznym wyróżniającym się zdecydowanie na tle produkcji krajowej, czyli /Melodią dwóch pieśni /Marka Powera.
MINUS: Konkurencja nie śpi, ale internetowa "Fototapeta" trzyma się dzielnie od lat. Z tym większym smutkiem i zdumieniem czytałem wywiad-rzekę z Bogdanem Konopką przeprowadzony przez Marka Grygla. Do tej pory nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie o wielkim dorobku i licznych zasługach zniżają się do takiego poziomu. Kubeł pomyj wylany i nie ma komu posprzątać.
PRZEPOWIEDNIA (EXTRA)
Wydarzeniem 2011 roku już jest to, że w maju nie nałożą się na siebie terminy wiodących imprez fotograficznych w Łodzi (pierwszy weekend), Krakowie (połowa miesiąca) i Poznaniu (biennale przeniesione na wrzesień).
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak, rzeczywiscie, FOTOTAPETA trzyma poziom i klasę - jest to solą w oku wielu hałaśliwych i przzegadanych miejsc w sieci nt. fotografii... a że niektore wypowiedzi artystów tam publikowane są mocne... cóż.. świadczy to o owtartości tego miejsca... i braku cenzorowania rozmów... Ci ktorzy wypowiadają tam opinie biorą za nie odpowiedzialność...a Fototapeta, być może nie zawsze z tymi poglądami się identyfikując - publikuje je. Dziwne, ze Adam Mazur, ktory sam tam swoje teksty umieszczał, i które to teksty były również poddawane ostrym osądom, tego zdaje się teraz nie zauważać....i nie doceniać....
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz! zachęcam do ułożenia własnego + i - i przesłanie na adres "miejsca". chętnie opublikujemy - ale nie anonimowo :> zapraszam!
OdpowiedzUsuńdoceniam możliwość publikacji, ale oceniam negatywnie co innego: poziom dyskusji, z pozdrowieniami,
OdpowiedzUsuńadam mazur
Nie liczyłbym zbytnio, że "anonimowy" wystąpi z otwartą przyłbicą ;)
OdpowiedzUsuńObrzucanie się błotem jest jak najbardziej naszą cechą narodową. Nieprzystające rozmowy nie ominęły i Adama Mazura w znanej polemice z Krzysztofem Jureckim. Padały tam po prostu bardziej skomplikowane wyrazy :) W mojej ocenie fakt takiego stanu rzeczy wydaje się być jasny: starszy o dwa pokolenia uważa tego młodszego za "młokosa", podczas gdy w drugą stronę - młodszy ma starszego za konserwatystę żyjącego martwym mitem. Takie mam wyobrażenie. Dziwne jest to, że po publikacji historii fotografii wg Adama Mazura doszły do mnie słuchy, że dwa inne, "konserwatywne środowiska" już kończą pracę nad swoją wersją. No bo co "ten młody może wiedzieć". Bardziej traktuję to jako dowcip. Podobnie jak publikacja o fotografujących kobietach, gdzie nasz kraj - jako jedna z dwojga - reprezentuje pani od landszaftów wprost z południa kraju. Finalnie bilans wychodzi na to samo - u nas wojny o czarną ramkę, a świat idzie do przodu. A potem pretensje, że nikt nie zaczekał.
OdpowiedzUsuńMoże lepiej przyjąć, że każdy ma coś za pazurami i po prostu rozmawiać ze sobą.
W temacie fotografujących kobiet zapomniałem dodać, kto jest wydawcą owej "bublikacji"
OdpowiedzUsuńW temacie "konfliktu pokoleń" (że też pozwolę sobie w ten sposób skrócić koment LAJR.-a)...
OdpowiedzUsuńNie jestem "członkiem" środowiska fotograficznego, aczkolwiek śledzę i obserwuję z boku pojawiające się co jakiś czas wątki tej dziwnej dyskusji. Na mój chłodny ogląd i posługując się językiem młodzieżowym - obie strony nie "trzymają ciśnienia". Obie mają swoje racje i na swój sposób obie nie mają racji. Mam wrażenie że dyskusja polega na porównywaniu dwóch różnych rzeczy, które mimo że nazywają się tak samo (polska fotografia) są dwoma różnymi rzeczami (z racji szerokości owego pojęcia). Po niektórych wypowiedziach zastanawiam się też czy fotografia to zawody sportowe, gdyż niektóre słowa przypominają ściganie się.
Wieczorami lubię sobie zajrzeć i poczytać Historie Fotografii A. Mazura, a z drugiej strony rację ma też jeden z autorytetów polskiej fotografii Lech Lechowicz gdy mówi że czas najwyższy by ktoś w końcu napisał historię polskiej fotografii (cytat z niedawnego spotkania z ww w Yours Gallery).
Doceniajmy i wspierajmy nawzajem swoje prace i dorobek, a nie obrażajmy się, nie pałujmy kto jest pierwszy, a kto nowy itp. Tak jak to robili od zawsze Czesi - w którym miejscu jest ich fotografia w świecie, a w którym nasza? Pytanie retoryczne.
Z pozdrowieniami.
Wydaje mi się, że Adam Mazur bierze udział w jednym z tych kolektywnych przedsięwzięć, więc nie będzie to bynajmniej "konserwatywna" historia polskiej fotografii.
OdpowiedzUsuńKontrowersji trudno przy tym będzie uniknąć, ale przecież, jak napisał swego czasu bruLionowy poeta Paweł Filas: "Tylko boks zbliża ludzi".
Więc Bogdan Konopka ma prawo ostro się wypowiadać w "nieocenzurowanym" wywiadzie w fotoTAPECIE, ujawniając przy tym swoje kompleksy, aczkolwiek to, co po raz kolejny mówi o Eryku Zjeżdżałce jest najzwyczajniej podłe...
Nie chciałbym się stawiać w roli "rzecznika prasowego" Konopki, ale wydaje mi się że trochę mylnie interpretujesz jego słowa. Jeśli masz na myśli stwierdzenie, że Zjeżdżałka to Konopka w formacie 6x6, to ja tego bynajmniej nie odbieram jako coś podłego. Podejrzewam że dla wielu fotografów takie stwierdzenie byłoby ogromnym komplementem.
OdpowiedzUsuńA co do sedna sprawy to ostatni kolorowy cykl Eryka pokazał że był on wciąż na ścieżce poszukiwania. Z kolei w jego wcześniejszych zdjęciach "czarno na białym" widać wpływy Zawadzkiego, Lecha czy też Konopki. Być może zresztą wiesz, że ta grupa przez lata się przyjaźniła, więc nie jest to dziwne i nie sądzę by Zjeżdżałka temu zaprzeczał.
Ostatnia już rzecz to dedykacja oraz fotografia w nowym albumie Konopki ze zdjęciami z Wrześni, które pokazują raczej pozytywny stosunek do Eryka.
A co do boksu, jako nie poeta pozwolę się zgodzić częściowo - nie tylko boks zbliża ludzi. :)
Myślę, że się mylisz co do intencji "mistrza", zresztą to nie jest jego pierwszy raz w tym temacie... ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie to temat do omówienia "przy piwie". Mam nadzieję że kiedyś bedzie okazja :)
OdpowiedzUsuńRany, napisałem przed chwilą komentarz o długości porównywalnej z objętością wywiadu Konopka - Grygiel, ale po kliknięci OK zobaczyłem: "Przepraszamy, nie możemy zrealizować tego zadania w tej chwili"... No i gdzie tu sprawiedliwość.
OdpowiedzUsuńA komentarz ów odnosił się np do tego fragmentu: "W którymś momencie przy kolejnej synagodze mówisz, ale zaraz, o co tu chodzi, to jest kolekcja synagog, tam nie ma żadnych emocji: przyjechał postawił poprawnie naświetlił, poprawnie odbił, powiesił i cześć. Moim zdaniem to jest trochę kanał, nie można tak samo beznamiętnie fotografować synagog jak się fotografuje Trabanty. Przynajmniej w moim przekonaniu." Dowodzi, że p. Konopka po prostu nie rozumie ni w ząb czym jest "człowiek" w fotografii, o czym sam mówi od początku wywiadu aż do tego miejsca. Typologia - często eksploatowany zabieg - dobitnie ukazuje właśnie człowieka. Niezależnie, czy są to synagogi, czy widz jest antysemitą czy filosemitą, czy - tak jak ja - jest ponad tym. Emocje? Panie Bogdanie, o jakich emocjach Pan mówi?
OdpowiedzUsuńPolecam panom Gryglowi i Konopce (i generalnie teoretykom w tym kraju) to ważne zdanie wypowiedziane mniej więcej po minucie i dwudziestu sekundach tego filmu: http://www.youtube.com/watch?v=IiOL7mHDg0o&NR=1
...i to zdanie na końcu, po 2.45
OdpowiedzUsuńszkoda... brak rzeczowej dyskusji,, o meritu sprawy.. pozdr
OdpowiedzUsuń