piątek, 24 sierpnia 2012

Wypasione życie fotografa

Newsweek 34/2012; 20-26.08.12 / "Srebrny układ" Michał Krzymowski s. 11-17. 



Droga redakcjo,
Szanowny panie redaktorze,

Spróbuję po raz kolejny zauważyć, że Newsweek choć szczyci się znakomitą historią używania fotografii na swoich łamach, zupełnie nie rozumie i nie wyczuwa praw tego medium. 
W artykule "Srebrny układ" przy którym i tak macie mnóstwo politycznej roboty i odpowiadania, pan Krzymowski oburzył się na coś co nie powinno nikogo dziwić w dodatku nie sprawdził informacji i został najwyraźniej powiedziony do błędu przez mylne przeczucie.

Wspomniał Pan w swoim artykule o sesji zdjęciowej. Cały akapit na ten temat ze strony 16 ostatniego numeru Newsweeka jest dla mnie kuriozalny. Gdyby nie to, że jesteście drugim najpoczytniejszym w tym kraju tygodnikiem, moje zdenerwowanie zostałoby we mnie i rozmowie z rodziną. Jeśli jednak publikując takie słowa utrwalacie stereotypy - nie bardzo mogę przeoczyć ten kłopot.

Zacznijmy od początku - od autora sesji zdjęciowej. Maciek Nabrdalik w świetle artykułu jest pierwszym lepszym kolesiem panów zarządców i tkwi gęsto w powiązaniach politycznych. Zrobił zdaje się świetny-lewy interes i to tylko po znajomości. Prawdziwie "znanym warszawskim" studiem fotograficznym są zaś "Cukry" z Ogrodowej. Nie twierdzę by "Cukry" robiły jakąś złą robotę, lecz nazwanie ich "renomowanym" to gruby nietakt, szczególnie w zestawieniu z fotografami, których publikujecie na stronach obok artykułu m.in.: Rafał Masłow, Kuba Dąbrowski, Marcin Kaliński, Paweł Supernak, Albert Zawada. A już nade wszystko Nabrdalik! Maciek jest jedynym Polakiem w prestiżowej i znakomitej Agence VII, założonej w 2001 roku i reagującej reportersko na problemy tego świata. Ten właśnie fakt najlepiej stanowi o jego kunszcie, pracowitości i znakomitym dziennikarstwie. Tu kilka przykładów: strona Agence VII.
Gdyby było mało: od lat jest nagradzany na wszelkich konkursach fotografii prasowej (Pictures of the Year International jest szalenie prestiżowym konkursem, ex aequo z World Press Photo). Tutaj "tajna" i szalenie trudno dostępna lista tychże: wikipediagdyby lista ze strony autora nie wystarczyła: strona autorska.
To by dla pana redaktora mogło oznaczać: zdjęcia robić umie! Co do renomy, niestety Krzysztof Kuczyk ani Cukry ani jeszcze 90kilka % polskich fotografów nie może się czymś takim szczycić!

Cukry wpłynęły do artykułu jako studio, które przebija stawkę Nabrdalika. Są rażąco tańsi! Mam nadzieję, że już po powyższym widać absurd takiego zapytania (jaka renoma taka stawka?). Idźmy dalej, czyli sesja 120 twarzy do - co warto zaznaczyć - spójnej kampanii reklamowej, kosztuje za dużo. Nie wiemy niestety czy w tej fakturze była ujęta fryzjerka, stylista, catering, itd. Przyjmijmy wersję najtrudniejszą do przełknięcia: 196 tysięcy złotych za jedną sesję fotograficzną! Skandal! Żenada! Publiczne pieniądze! W tej sposób ma zareagować czytelnik na te słowa. Ogromna to szkoda, że nie zajrzał Pan do listy płac za zdjęcia w swojej redakcji, a jeszcze lepiej sprawdzenia ich kilka lat wstecz, kiedy to jeszcze z fotografii jakoś się żyło. 
strona 16 i 17 / artykuł "Srebrny układ";  / rep. jk

Problem większej części społeczeństwa polega na tym, że też umie robić zdjęcia. Przynajmniej w jej przekonaniu. Cóż to za problem cyknąć 120 buziek?! Dlaczego zatem wynajmować fotografa na ślub, skoro wujek Zenek kupił ostatnio świetny sprzęt?! 
Tu problem się zaczyna i niestety nie kończy. Środowisko fotografów jeszcze z uśmiechem, ale i coraz większym przerażeniem obserwuje coraz częstsze posty i ogłoszenia, o tym, że to fotograf powinien zapłacić za zrobienie zdjęć na ślubie, ewentualnie proponowana jest sesja za zdjęcia, bezkosztowo. Nie mówimy o sprzedaniu sesji zdjęciowej do pisma i nie mowa tu o nazwiskach i twarzach znanych. Zwykły Kowalski. Zabawne, prawda? 
I teraz ten Kowalski czyta Pana artykuł i sobie przemnaża i dzieli i mu wychodzi, że uf, nie przepłacił za fotografa! Czyli to jednak są darmozjady! 
Ostatnio, jeszcze przed Pana artykułem pojawił się obrazek w internecie - "Dlaczego fotograf tak się ceni"? 
Załączam do obejrzenia i dokładnej kalkulacji. Jaki jest Pana wynik? Ile godzin spędził Nabrdalik nad tą sesją? Ile dób zajęło obrabianie zdjęć? Ile to jest na godzinę - minus utrzymanie firmy, podatek, zusy, księgowa, jakaś strona internetowa, telefony, nie wspominając o sprzęcie: aparacie, obiektywach, kartach, kablach, światłach, komputerach, licencjach programów, itd... A już nie daj Boże, asystencie! Warto też pomyśleć jak zachowuje się polityk przed obiektywem a jak profesjonalni modele. Ile więcej czasu trzeba by ustawić do zdjęcia by wyszło naturalnie i szczerze. 
znalezione na facebook.com

To właśnie nasz kłopot patrzenia na wielkie cyfry i zestawieniu z czymś co każdy umie! W fotografii to nagminne, bo kiedyś nieszczęsny slogan reklamowy głosił "Naciskasz guzik, a my robimy resztę" /George Eastman, Kodak/. Nie trzeba najwyraźniej nic wiedzieć ani umieć. Zestawienie ciężko okupionej marnej pensji z taką cyfrą jak za sesję robi wrażenie (na większości społeczeństwa). Ręka zadrży także dyrektorowi podpisującemu taką fakturę, bo przecież przemyka myśl przez głowę - mam aparat, coś tam umiem wykadrować, ale żeby takie pieniądze za to kosić, to źle w życiu wybrałem?! Niezupełnie. Taka robota nie zdarza się raz w tygodniu. To raczej dopust szczęścia i pewnie także znajomości (lecz te niepierwszoplanowe!) i może raz na dziesięciolecie się uzbiera. 

Zamiast ganić ekipę za rozrzutność w tworzeniu wizerunku, chyba jednak pochwaliłabym pomysł: jeden fotograf od A do Z, spójność i JAKOŚĆ! Bierzemy najlepszego, solidnego, renomowanego i to zaprocentuje. Tak działają na świecie, może to promyk, że myślą tak i u nas? Po Pana artykule już się nikt nie wychyli niestety. 

Prawa autorskie - bo to ostatnia rana kłuta w moim sercu wspomniana przez Pana. Za dużo? A ile to być powinno? Ile Pan sobie wylicza praw autorskich? Przy czym Pana artykuł, pana słowa nie mają takiej mocy rozpowszechniania jak zdjęcie. Szkoda, że nie zaufał Pan Maćkowi w zdaniu "Znajdzie pan fotografów, którzy powiedzą, że taka stawka za prawa na wszystkie nośniki jest niska?". Sprawdził Pan nie tam gdzie należy i najwyraźniej nie wyjaśniając pełnych warunków sesji Nabrdalika.  
Zdjęcia do reklamy to te najdroższe, bo pola eksploatacji wszelkie. Fotograf zrzeka się praw autorskich majątkowych raz na zawsze. Czyli nikt go nie pyta o zdanie i nową fakturę gdyby nagle PRowcowi wskoczył pomysł sprzedaży kalendarzy z najpiękniejszymi kandydatkami. Dodam jeszcze coś nieoczywistego, tutaj nie uwzględnia się poziomu kreatywności i pomysłowości twórcy. To nie jest tak, że malarzowi należy się więcej, a fotografowi mniej. Autor stworzył z tego co było. Jego doświadczenie to jedyna broń w tym by zrobić to dobrze (kreatywnie i pomysłowo) co niekoniecznie musi przekładać się na szalony i niespotykany koncept widoczny w stylizacji czy scenografii. Prawa autorskie na nieograniczone pola eksploatacji kosztują odpowiednio kilka razy więcej niż jednorazowa licencja na określony wymiar czy sesja na zamówienie z konkretnym polem użycia pracy. 

Próbuję na koniec porównać tę sytuację do czegoś z czym zetknęliśmy się i Pan i ja, jako ci Kowalscy. Może medycyna to dobry przykład? Społeczeństwo nażera się lekami przeciwbólowymi, wie wszystko o wirusach i antybiotykach i strasznie narzeka na niedostępną służbę zdrowia. Zagląda w kieszeń doktorom i wyśmiewa publicznie wydawane pieniądze w tym sektorze, wiedząc oczywiście co bardziej potrzebne, naglące, ratujące życie. A może pozostając bliżej kultury - pisanie? Ale nie będę uderzać tak nisko. 

Ubolewam nad tym, że w tak mocnym politycznym tekście wskazuje Pan przykład fotograficzny i przedstawia jako czyste zło. Zaczęłam wątpić w Pańską interpretację zebranych faktów, bo przy fotografii wykazał się Pan zerową orientacją. Co gorsza, polityczne kwestie zapewne dyskutowaliście szeroko w redakcji zapominając o drobiazgach. Te zaś, utrwaliły święte oburzenie w ludziach i kolejny raz zdegradowało fotografa do pstrykacza niedzielnego. 
Gratulacje powinien zaś otrzymać Wasz dział reklamy. "Fotoszkoła Newsweeka" ogłasza się na stronie obok. Fantastyczne zgranie, bo przecież ilu czytelników zagotuje się w sobie i postanowi dokształcić w tej najbardziej dochodowej branży.
Nie obawiam się akurat o Maćka. Ten tekst nie złamie mu kariery. Mam nadzieję, że odbiera to jako słaby żart jedynie. 

Słabo wychodzi na tym "Newsweek". Po raz kolejny. W numerze świetne zdjęcia polskich autorów, a strona obok nagonka na jednego z najlepszych fotografów w tym kraju. Dotarł Pan do informacji co w tej fundacji robił? Dlaczego zrezygnował? Dlaczego nie podaje Pan, że sesja była wcześniej, zanim w fundacji się znalazł? Dlaczego brakuje informacji dla kogo ta faktura była? Wybrał Pan informacje i zestawił je w sposób pozwalający błądzić wyobraźni czytelnika, niestety ustalając kierunek tychże. "Ekskluzywny dostęp" do premiera-prezesa i na wyłączność? A na okładce zdjęcie prezesa wykonane przez Marcina Łobaczewskiego, innego fotografa w ewidentnie sesyjnych warunkach. 

Po raz kolejny, bo już któryś raz przyłapuję Was na kompletnym niezrozumieniu fotografii ale udawaniu specjalistów w temacie. To mój drugi list do Was z prośbą o przyznanie się do błędu i nadinterpretacji faktów. Na pierwszy nikt nie odpowiedział. Nie wierzę, że tym razem będzie inaczej. Dotknęliście drażliwego politycznego punktu i pewnie tutaj skupi się uwaga społeczeństwa i mediów. Po raz kolejny czytelnik smutnie pokiwa głową nad wypasionym życiem fotografa. 

By jednak poruszyć jakieś umysły ten list opublikuję w blogu, tak jak i poprzedni do Was list. 


Pozdrawiam serdecznie, 
więcej cierpliwości w sprawdzaniu faktów życzę, 

joanna kinowska

trochę linków:
fragment tekstu "Srebrny układ"  
studio Cukry 
Maciek Nabrdalik w VII
Maciek Nabrdalik - strona autorska

Już po opublikowaniu tekstu oraz wysłaniu listu do redakcji i redaktora, pan Krzysztof Kuczyk (Cukry) napisał w fb bardzo ważną wypowiedź. Zamieszczam:


Krzysztof Kuczyk: Uważam, że artykuł jest krzywdzący wobec Macieja Nabrdalika, ale pośrednio także wobec mnie i Cukrów.Wysłaliśmy również prośbę do Newsweeka o sprostowanie. Szkoda, że dziennikarz nie przedstawił pełnych informacji do wyceny o co prosiliśmy. Mam wrażenie że potrzebował po prostu kontrwyceny do poparcia tezy artykułu.

Otóż wycenialiśmy niedużą sesją, a mianowicie po 1-2 prostych główek 120 polityków jakiejś partii. Logiczne jest więc, że ilość pracy dla całej ekipy – zwłaszcza makijażystek i stylisty na planie była marginalna i dotyczyłaby jedynie kosmetycznych poprawek. Jednym słowem, prosta, warsztatowa, główkowa robota, jakich robiło się wiele. Ponieważ jesteśmy firmą wszystkie ceny zawsze podajemy netto, tak samo mamy w cenniku na stronie, a zestawione zostaly z cenami brutto drugiego fotografa (+ 23%). Cena praw majątkowych za te główki wyliczona byla na jeden rok. Prawa na wszystkie media bez ograniczeń czasowych z pewnością musiałyby kosztować kilkukrotnie wiecej. 
Ważna adnotacja - Maciej Nabrdalik jest znanym fotografem, ja bez fałszywej skromności za takiego się nie uważam.

Oczywiście każdy ma prawo wycenić swą pracę wedle własnego uznania i nie byloby trudno znaleźć zarowno wyższe, jak i niższe wyceny. Gdybyśmy mieli pełnię danych z pewnością nasza wycena bylaby wyższa, choć oczywiście niższa od wyceny Macieja Nabrdalika. Każdemu fotografowi życzę jak najwyższych honorariów za dobrą pracę.

12 komentarzy:

  1. przykry to czas dla fotografów...
    zgadzam się i popieram autora w 100%

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda czasu na bulwersowanie się takimi artykułami, bo przecież newseek to tabloid prawie jak superexpress

    OdpowiedzUsuń
  3. NW nie jest "drugim najpoczytniejszym w kraju tygodnikiem", tabeleczka jest tutaj: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/cena-uwazam-rze-w-gore-sprzedaz-w-dol

    OdpowiedzUsuń
  4. PrzemCio - drugi wg tabelki zamieszczonej w tym samym numerze Newsweeka s.59; wg "średnie sprzedaże w maju 2012"... sondaże i takie wyliczenia to zupełnie inna bajka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Proste wyliczenie: po odliczeniu podatku i podzieleniu przez osoby wychodzi ok 1200 zl netto za portret z przekazaniem wszystkich praw. To jest dużo ??

    OdpowiedzUsuń
  6. tu piszą http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/tygodniki-opinii-w-i-plr-2012-najwiecej-zyskal-newsweek że na pnie się w górę ale na razie nie drugi ale czwarty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak upadła jakość fotografii w GW po usunięciu z Agencji profesjonalnych fotografów na początku roku (koszty!?), tak i upada treść pisana w czasopismach (koszty?!). I ludzie się dziwią że konsument niusów odwraca się od prasy pisanej i przerzuca do śmieciowego internetu. Dziwne nie jest skoro jakość robi się coraz bardziej "porównywalna".
    Dlatego to dobrze, że o tym piszesz, może ta degrengolada nie będzie trwała wiecznie, a przynajmniej nie będzie tak powszechna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję dobrej i przemyślanej reakcji, w pełni zgadzam się z zarzutami wobec tendencyjnego i stronniczego, niedopracowanego tekstu w Newsweeku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech płacą fotografowi nawet pół miliona ale niech prezes płaci to z własnego konta a nie z kasy podatników

    OdpowiedzUsuń
  10. Karolina Sulej w natemat.pl podjęła temat. idziemy czytać i dyskutować!

    http://natemat.pl/29085,200-tys-zl-za-sesje-to-skandal-czy-fotograf-zyje-jak-paczek-w-masle-czy-moze-na-placy-minimalnej

    OdpowiedzUsuń
  11. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń