sobota, 2 kwietnia 2016

Czy jesteś artystą?

Między grudniem 2015 a marcem 2016 zbierałam odpowiedzi do ankiety (internetowa, googledocs) pod bardzo ogólnikowym tytułem „Fotoreporter w Polsce”. Potrzebne były by potwierdzić lub obalić tezę, jaka wynikła w rozmowach z fotoreporterami. Intuicyjna bardziej, a przecież nie można na konferencję naukową jechać z luźnymi spostrzeżeniami.

Zależało mi na uchwyceniu jak postrzegany jest długoterminowy osobisty projekt dokumentalny przez fotoreporterów pracujących dla gazet i agencji. Także i to, do czego dążą, co próbują osiągać i po co, co im ma to dać. W ankiecie, która miała bagatela - 51 pytań, pojawiło się jeszcze mnóstwo informacji. Szykuję porządne podsumowanie całości badania, by było przejrzyste i dostępne, spokojnie. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja do jakiegoś publicznego przedstawienia wyników i wtedy zaczniemy dyskusję.

Teza potwierdzona, przedstawiona na konferencji „Photomedia” w Helsinkach. Mnóstwo rzeczowych slajdów, przykłady wizualne także. Jeden z nich wzbudził ogólne poruszenie, wszyscy uczestnicy sfotografowali slajd, i potem jeszcze chcieli do niego wracać. Dociekali, komentowali. Jedno pytanie.


To było pytanie trzydzieste czwarte (!). Czujność uśpiona. Czy jesteś artystą? Każdy respondent musiał udzielić odpowiedzi, wybrać z listy odpowiedź, która najlepiej odzwierciedla to, jak się identyfikuje. Oprócz najprostszych i bardzo precyzyjnie określonych: tak lub nie, postanowiłam dodać odpowiedzi, które sytuują się gdzieś pomiędzy. Nasłuchałam się pewnych wątpliwości przez ostatnie lata. Zetknęłam z mnóstwem fotografujących, którzy nie umieją się określić. Trochę artysta, a trochę rzemieślnik. W liście proponowanych odpowiedzi użyłam określeń, które najczęściej padały w rozmowach prywatnych:

Tak.
Nie mi to oceniać.
Nie.
Mam kłopot z tym słowem.
Wolę określenie „fotograf”.

Nie zamierzam oceniać i państwu też nie proponuję. W badaniu wzięło udział 209 osób (każdej z nich ogromnie dziękuję! To było mnóstwo Waszego czasu, a dla mnie bezcenne informacje!). Nie chcę analizować teraz ile procent osób zajmujących się zawodowo, a ilu faktycznych fotoreporterów  i w jakim wieku udzieliło odpowiedzi o byciu artystą. Na to nadejdzie czas.

Czemu międzynarodowe towarzystwo było tak poruszone tym pytaniem i odpowiedziami? Okazało się być bliskie temu, jak i na świecie ludzie miewają wątpliwości i skromności.

Znamy mniej więcej sytuację fotografów zawodowych – coraz trudniej działać w mediach, jeszcze trudniej wyżyć z tego  co się lubi (a tym samym najlepiej) fotografować. Trzeba brać dodatkowe zlecenia (bardzo długa lista). Trzeba też istnieć i wyrabiać sobie nazwisko mając nadzieję, że kiedyś za prawdziwą własną robotę dostanie się sensowną kasę i nie trzeba będzie chałtur robić. Po to się bierze udział w konkursach, próbuje się publikować, no właśnie – po to się sięga i po projekty długoterminowe, itd. itd. No, ale co z tym samookreśleniem?

Najprościej jak kończy się ASP, dają tam tytuł, można używać bez żadnych adnotacji. Fotografujący, utalentowani ludzie, którzy mają wystawy, sprzedają zdjęcia kolekcjonerskie, niektórzy też robią książki, a przede wszystkim – robią własne prace (oprócz zleconych) mają kłopot z określeniem. To nie jest ani dobrze ani źle. To nasze przyzwyczajenia, doświadczenia i stereotypy.
„Wolę określenie „fotograf” – to właściwie odpowiedź najbezpieczniejsza. To nie jest zdecydowane sytuowanie się poza sztuką. To nie jest rzemieślnik odżegnujący się od wszelkich gestów i wymiarów.

„Mam kłopot z tym słowem” – zgadzam się z tymi, którzy tak odpowiedzieli. To ogromnie trudne w PL w środowisku fotograficznym. Mamy kłopot z tym słowem, bo mamy nieodrobioną lekcję. Popsuło się wszystko co było czarnobiałe – jesteś w ZPAF – to jesteś fotografikiem, jesteś po uczelni artystycznej to jesteś artystą. Przecież większość fotografujących to samoucy, doszkalający się może w szkołach, na kursach. Dostaje się na koniec może dyplom ukończenia kursu, ale nie potwierdzenie, zatwierdzenie, że się tym artystą jest. Kłopoty podobne są także w środowisku plastyków, rzeźbiarzy itd., ale skala problemu wśród fotografów jest absolutnie nieporównywalna z resztą dziedzin sztuki.
Otóż to – dziedzin sztuki. Postrzegamy – upraszczam zbiorowo – że dopiero jak się człowiek wysili konceptualnie, to może artystą będzie w fotografii. Albo umrze, bo przy pośmiertnej retrospektywie pewnie nie będzie kłopotu z określeniem.

Będzie, ależ będzie jeszcze większy! Mamy wszak jeszcze jedno określenie. FOTOGRAFIK. Nie ma go w odpowiedziach możliwych na to pytanie, bo…to mój polityczny bardzo krok naprzód: słowo to straciło swoje znaczenie bardzo wiele lat temu i nie powinniśmy go w ogóle używać do fotografów, którzy żyją i tworzą. Więc nie ma w opcjach odpowiedzi, bo też zauważyłam, że używane jest w kompletnie dowolny sposób, w większości wypadków poza sensem. Najczęściej używają go dziennikarze telewizyjni, media popularne(uogólniam!) – jest tak ą ę i najlepiej nazwać kogoś fotografikiem, to wtedy jest już szczyt kariery! No nie. Tak jak świetne zdjęcia na wystawie to nie fotogramy. [ale do tego przyczepię się osobno]. Fotografik to nie jest nobilitacja fotografa, to nie napisanie słowa fotograf przez duże F. To słowo, które wymyślił Jan Bułhak – piktorialista, żeby wyróżnić piktorialistów właśnie od amatorów.  W dużym uproszczeniu, ale mam nadzieję czytelnie. Kiedy piktorializm na świecie się kończył około 1914, w Polsce hulał. I tak do czasów powojennych, do założenia ZPAF, itd. Słowo zostało. Ale dziś nie ma żadnej logicznej przesłanki by go używać. Czyli tak – nie było takiej opcji wyboru.

Wracamy – jest jeszcze jedna odpowiedź wymagająca wyjaśnienia. „Nie mi to oceniać”, to też nie jest zdecydowane „nie”, co więcej: to jest takie nieśmiałe „tak”. Chcę, ale się wstydzę. Co powiedzą znajomi, że się porywam na słońce, w głowie się przewróciło, ambicje przerosły? Co powiedzą inni, że gdzie mam skończoną szkołę? Co powiedzą…..co powiedzą, co powiedzą!? Nieprawdaż? Ale jeśli to powie ktoś, ktokolwiek, krytyk, historyk, kurator, znajomi, może dziennikarz – robi się. Nie nasze ambicje, ale tak po prostu nas nazwano. Sytuacja bezpieczna. Bo jeśli się tak czujemy… bo jeśli sami to powiemy, to będzie jakiś zgrzyt?

Mnóstwo stereotypów, mnóstwo strachu i wątpliwości. Mało zdecydowania. Odwagi! To kłopot jak spostrzegłam świeżo – międzynarodowy. [czyli do zobaczenia w kolejnym odcinku]


1 komentarz:

  1. Brawo Pani Joanno! Pytanie, można by powiedzieć trafiające w punkt. Czuły punkt każdego, kto czuje w sobie aspirację do pokazania czegoś więcej niż obrazek. Proponuję pytanie stawiać nie tylko zawodowcom, ale i amatorom. Jest na tyle inspirujące, że sam się nim odpytałem.

    Czy jesteś artystą?
    Hmm. Tu zadaję sobie pytanie czy wiem co to jest sztuka. Od niedawna, dzięki pomocy dziecka, mam własny sposób na jej rozpoznawanie. Młody na moją propozycję wspólnego obejrzenia filmu zapytał - Wolisz sztukę, czy igrzyska? Dobre pytanie. Igrzyska wywołują podziw, moim zadaniem jest się zachwycać szokującą sprawnością lub wpadać w przerażenie. Nic więcej. To czym jest sztuka? Jej celem nie jest sam zachwyt ani szok, choć te stany może powodować. Po długim namyśle znalazłem odpowiedź dla siebie. Sztuka niczego nie wyjaśnia, tylko stawia pytania, wobec których widz czuje potrzebę znalezienia odpowiedzi. Tego się trzymam.

    Odpowiedź – tak – do mnie nie pasuje, nie pokazałem prac zachęcających widzów do samodzielnego przerobienia problemu.

    Odpowiedź – nie – przeczy moim marzeniom o stawianiu takich pytań.

    Mam kłopot z tym słowem – nie mam kłopotu z tym słowem.

    Nie mi to oceniać - Gdybym postawił tak przy tym pytaniu, zgrzeszył bym pychą. Po prostu niewiele pokazałem.

    Wolę określenie fotograf. - Tak. To pasuje do pojęcia drogi, którą idzie każdy dźwigający torbę z aparatami. Zawodowiec i amator – bez różnicy. Amatorowi łatwiej, nie musi walczyć z klientem, a raczej z jego brakiem wiedzy o warsztacie i sztuce.

    Proponuję, aby każdy czytający bloga sam się odpytał i pozostawił odpowiedzi w komentarzach. A może osobna zakładka z pytaniem? Może być bardzo ciekawie, a prosta ankieta może dać początek bardzo poważnej pracy, czego z całego serca życzę.
    Janusz Kasprzak.

    OdpowiedzUsuń