wtorek, 11 maja 2010

Czarnobiel: wolny wybór?



Zdejmowanie koloru ze zdjęć w różnych magazynach i gazetach zarówno drukowanych jak i internetowych to przy okazji ostatniej żałoby narodowej praktyka masowa. Stoją za tymi decyzjami edytorzy i redaktorzy, nie zaś sami fotografujący... Już po opublikowaniu kilku refleksji o traktowaniu fotografii i aparatu w czasach narodowego smutku trafiłam na dość skrajny przykład ściągania koloru z....części zdjęcia. Fotografie do artykułu o prezydencie Kaczorowskim w Focus Historia zostały tylko we fragmencie pozbawione barw. Co ciekawe ten sam tekst w internecie jest ilustrowany tylko jednym zdjęciem, w kolorze.



Kiedyś fotografia walczyła o utrwalenie koloru. Teraz różnie to bywa z wyborem. W fotografii newsowej raczej nikt nie liczy się z intencjami fotografa. Jeśli zaś chodzi o sesje portretowe, reportaż itd. Wybór czarnobieli może się wiązać z przyzwyczajeniem, nawiązywaniem do historii fotoreportażu lub do chwilowej mody czy wreszcie pewnych fotografowanych okoliczności. O różnicę w fotografowaniu w kolorze a w czarnobieli, o własne doświadczenia i moment wyboru materiału zapytałam kilku fotografów. Tomasz Tomaszewski jest znany przede wszystkim z reportaży kolorowych, lecz jego cykl z 2008 roku „Rzut beretem” jest czarno-biały. Leszek Szurkowski w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych fotografował w czarnobieli, dziś komponuje prace przede wszystkim w kolorze, choć czarnobiel czy jak to ujmuje „monochromatyczność” bywa często fragmentem kompozycji. Julia Staniszewska swoje ostatnie cykle tworzyła w kolorze, lecz czarnobiel jest stale obecna w jej pracy. Wojtek Wilczyk dawniej w czarnobieli fotografował śląskie fabryki i kopalnie, od kilku zaś lat tworzy dokumenty w kolorze, niemal „przezroczyste” względem rzeczywistości.
Zapraszam do lektury, dyskusji a niebawem część kolejna wypowiedzi.


Tomasz Tomaszewski
Kolor jest jednym z wielu i zapewne ważnym środkiem wyrazu wśród tych, którymi dysponuje fotograf. Decyzja czy materiał fotograficzny będzie kolorowy, czy też zredukowany do czerni i bieli zależy w moim przypadku od tematu jakiego dotyczą fotografie, oraz emocji czy nastroju jaki chciałbym wywołać u odbiorcy.
Fotografia czarno biała ze swej natury jest bardziej elegancka, wymaga też abstrakcyjnego i symbolicznego myślenia, co bardzo mi odpowiada. Kolor natomiast bywa wulgarny, trudny do uzyskania takim, aby oddawał to, co czułem podczas naciskania migawki. Szczególnie dotyczy to fotografii cyfrowej, która ze swej natury jest płaska i daleka od wrażeń jakie odbierałem podczas robienia zdjęć. Kolor cyfrowy wymaga więc wielu zabiegów nie związanych z samym procesem wykonywania zdjęcia, tak, aby na końcu zbliżył się do tego co czułem kiedy dostrzegłem atrakcyjny moment. Nie ma więc jednej obowiązującej reguły, której mógłbym się nauczyć. Zawsze jest to jakaś trudna decyzja i często polegam na intuicji, która podpowiada mi czy bardziej dramatyczna będzie wersja świata w czerni i bieli, choć wiem, że takiego świata przecież nie ma, czy też więcej osiągnę próbując zapisać wszystko w kolorze, i walczyć różnymi technologicznymi metodami o to, aby był bliski temu co przeżywałem, kiedy naciskałem migawkę. Choć przez całe lata fotografowałem w kolorze, ciągle tęsknię za fotografią czarno białą, która wydaje mi się znacznie bardziej intrygująca, mniej oczywista i jakby bliższa mej wrażliwości.



Julia Staniszewska
Najczęściej pracuję na kolorowych filmach. To naturalny dla mnie wybór, bo świat, który fotografuję jest kolorowy. Robię też czarno-białe zdjęcia, kiedy nie chcę myęleć w kolorach, a mówiąc metaforycznie - mam ochotę rysować a nie malować.
Często to, co chcę sfotografować narzuca mi wybór filmu. Chcę opisać czernią i bielą formę, fakturę, przedmiot lub postać i to co ona robi. Lub odwrotnie - chce to zrobić w kolorze. I mimo ze wiem, ze czarno-biała fotografia jest kojarzona z jakąś konwencją, stylem, formą wypowiedzi, staram się zachować podstawowy związek między kolorem, a czernią i bielą - taki jak w relacji rysunku i malarstwa.


Wojtek Wilczyk
To zdejmowanie koloru z całych szpalt gazet, czy też portali internetowych, to proste odwołanie się do koloru barw żałoby i jej zasygnalizowanie. Oczywiście jeszcze 15-20 lat temu, wszystkie chyba dzienniki codzienne były czarno-białe, więc wtedy dodawano pogrubioną czcionkę i ramki jak z klasycznej klepsydry (o ile dobrze pamiętam).
Sam kolor żałoby to sprawa umowna, celebrujący żałobne msze kapłani przywdziewają fioletowe ornaty, w innych tradycjach kolorem żałoby może być np. niebieski, rosyjscy żołnierze kompanii honorowej, asystujący w załadunku trumien do samolotu, mieli na lewej ręce opaski czerwono-czarne...

Zdejmowanie koloru w zdjęciach? Materiały czarno-białe, czyli srebrowe mają niepodrabialną charakterystykę i to zawsze widać w przypadku tych imitacji monochromu. Posiadają przede wszystkim ziarno (o kształcie i wielkości różnym, dla poszczególnych materiałów - też jest to zależne od sposobu wołania i ustalenia czułości naświetlania), więc te wszystkie strefy, które na zdjęciu pozostają poza głębią ostrości obiektywu, są ziarniste i przez to też bardziej "wyraziste", a nie "pływają" jak w przypadku cyfry (vide "Rzut beretem" Tomaszewskiego).
W fotoreportażu kolor ściąga się, chcąc chyba nawiązać do tzw. "fotografii humanistycznej", czyli do zdjęć z lat 40. 50. 60. XX wieku. Tyle, że "humanizm widzenia" nie polega na obserwowaniu rzeczywistości w monochromie, ale w stosunku do tematu, jego bohaterów, etc. Słowem, zabieg o powierzchownym charakterze, ale nagminnie stosowany. W przypadku polskiego fotoreportażu przychodzi mi do głowy jedna z pierwszych tego typu akcji w postaci serii zdjęć Piotra Janowskiego z Palestyny z Pierwszej Intifady, wykonana jeszcze analogowo na kolorowych negatywach, ale ze ściągnięciem barw przy produkcji odbitek (w Gazecie Wyborczej były one jednak reprodukowane w full kolorze - o ile pamiętam). Postawmy pytanie: czy wspomniany zabieg pomógł jakoś tym fotografiom?

Pozostając w kręgu fotografii analogowej, wybór materiałów kolorowych, czy też monochromatycznych, zależy od charakteru motywu oraz żywionych względem niego intencji. Mnie ostatnio interesuje pewnego rodzaju nadwrażliwość na kolory, więc robię zdjęcia używając filmu Kodak Ektar 100.

Aha, kontrast i skala półtonów monochromu, jakie można uzyskać na srebrowym filmie, reprodukowanym potem na barytowym papierze JEST NIE DO PODROBIENIA w technice cyfrowej!


Leszek Szurkowski
Dla mnie to proste. Ciągle robię cz/b (a raczej monochromatyczne) tam, gdzie uważam to za uzasadnione. I odwrotnie: kolor tylko tam gdzie do czegoś służy i jest kontrolowany.
Załączam „kolorowe obrazki" z w pełni kontrolowanym kolorem (uzasadnionym). Będą wisiały na płocie w czasie Festiwalu w Łodzi pod egidę Akademii Nikona.
To prace z serii Ekiben- Japanese Walks, 1996. Bento to pudełko, a eki to stacja kolejowa. Ekiben to pudełko z jedzeniem sprzedawane na stacjach kolejowych. Tutaj to raczej Photo-
bento.... Kompozycja oparta na rozłożonym kimonie....


Leszek Szurkowski, prace z serii Ekiben-Japanese Walks, 1996










2 komentarze:

  1. Czytając te rozmyślenia o kolorze i czarno-bieli, przypomniał mi się przypadek o którym mój Ojciec wspominał.
    Był on w 1977 roku w Londynie. Wtedy powstało tam kilka cyklów jego zdjęć. Zrobił też zdjęcia do jeszcze jednego cyklu, z których nie był zadowolony i w końcu cykl nie powstał. Chodziło o zdjęcia kobiet na ulicy, a raczej ich sposóbów ubierania się. Zdjęcia nie pokazujące twarze, tylko raczej ubrania. Były czarno-białe.
    Gdy około 2005 roku przyszła mu chęć powtórzenia zdjęć tej tematyki, miał akurat cyfrowy aparat ze sobą. Zrozumiał, że to co jemu wtedy brakowało, to był kolor! Dopiero te ubrania i sposoby ubierania się z oddaniem kolorów go przekonały. Wspomina o tym w cyklu "Jechać do Paryża".

    Zgadzam się z przedmówcami, kolor jest jednym z narzęci fotografa. Do śrubki płaskiej nie używa się krzyżowego śrubokręta…

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłoszu, znam takich, co by się z Tobą w tym temacie mogli założyć i - nie dość tego - wygrali by.

    Niebawem o nich napiszę.

    OdpowiedzUsuń