czwartek, 7 lutego 2013

Na zachętę / podsumowanie roku 2012


widok wystawy "Wolfgang Tillmans Zachęta Ermutigung" / ze strony WT

Podsumowanie fotograficznych wydarzeń roku 2012

Rok 2012 był w Polsce pomyślnym rokiem dla fotografii. Nie jest to niespodzianką – wiele osób włożyło w to wiele ciężkiej pracy. Wszystko zaczęło się jeszcze w listopadzie roku 2011, wraz z otwarciem wystawy „Ermutigung“ Wolfganga Tillmansa w Zachęcie. Sam tytuł wystawy, po polsku „zachęta“, ale też impuls, bodziec, pobudzenie, skłaniał do pozytywnej myśli o losach fotografii w Polsce. Oto w państwowej galerii, co więcej za pieniądze niemieckich podatników, na ścianach pojawiły się po raz pierwszy od lat zdjęcia światowej sławy fotografa. A na niedomiar szczęścia, zaraz po demontażu wystawy Tillamansa, w Zachęcie zawisły kolejne prace fotograficzne, tym razem polskiego dokumentalisty, Rafała Milacha. Właśnie takich impulsów nam trzeba!

Fotografia artystyczna w wydaniu Tillmansa, dokumentalne zdjęcia Rafała Milacha – oto polski świat sztuki wreszcie wpuścił na swe salony fotografię. Zachęta do pozytywnego myślenia o przyszłości fotografii w Polsce jest tym większa, że przykłady zaangażowania państwowych instytucji w promocję tego medium można mnożyć. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zapoczątkowało rok serią wykładów „Po końcu fotoreportażu“ prowadzonych przez Krzysztofa Pijarskiego. W ramach trwającego od lutego do maja cyklu Pijarski starał się przedstawić swoim słuchaczom kondycję współczesnego fotoreportera, usidlonego w pułapce między subiektywną a obiektywną oceną świata. Prezentował prace artystów takich jak Luc Delahaye, Paul Graham, Thomas Demand czy Susan Meiselas, którzy nierzadko w krytyczny lub kontrowersyjny sposób usiłują spojrzeć z dystansu na wydarzenia, demaskując mit uniwersalnego i natychmiastowego dostępu do prawdy jak i obiektywnej oceny.

Rafał Milach oprowadza po swojej wystawie "7 pokoi" w Zachęcie /fot.jk

Kolejną ważną dyskusję o pojęciach używanych w polskiej literaturze fachowej wywołała wystawa „Street Photography Now. Fotografia uliczna tu i teraz”. Wystawa, która w styczniu i lutym świętowała sukcesy frekwencyjne zarówno w Warszawie jak i w Krakowie, a zorganizowana przez założoną w 2011 roku Fundację.doc, była prezentacją prac fotoreporterów i dokumentalistów z całego świata. Bardzo pozytywnym doświadczeniem było ujrzenie prac rodzimych fotografów w kontekście takich sław jak Joel Meyerowitz, Martin Parr czy Alex Webb. Okazuje się, że ci pierwsi wcale się takiego zestawienia bać nie muszą, że ich spojrzenie staje się przy tym porównaniu wręcz nietuzinkowe – być może ze względu na pewną egzotykę polskich bezdroży w porównaniu z ulicami Manhattanu czy Londynu. Lecz nie tylko sukces artystyczny, ale i  sprowokowanie środowiskowej dyskusji o nomenklaturze używanej w debatach o fotografii – dyskusji tak bardzo potrzebnej, gdyż brak ustalonych haseł i pojęć niezmiernie utrudnia komunikację – świadczy o tym, że nastąpił kolejny przełom.

"Street Photography Now. Fotografia uliczna tu i teraz" publiczność podczas spotkania z Brucem Gildenem /fot. jk

Pod koniec roku 2012 zostały ogłoszone wyniki corocznego plebiscytu magazynu internetowego Fotopolis. Choć plebiscyt dotyczy głównie nowinek technicznych, to ostatnią kategorią ankiety jest zawsze „Najważniejsze wydarzenie fotograficzne roku”. Tytuł ten od lat przyznawany jest Miesiącu Fotografii w Krakowie, mającemu niewielką przewagę (popularności) nad Fotofestiwalem w Łodzi. Jednak to co w plebiscycie Fotopolis cieszy najbardziej, to nominacja również takich inicjatyw jak działalność kolektywu Sputnik czy galerii Czułość. Już sam fakt, że zostały one zauważone przez ten mainstreamowy portal, jest krzepiący.

z wystawy Janka Zamojskiego w Galerii Czułość /więcej /Czułość

Warto również napomknąć o rozlicznych publikacjach, głównie albumach fotograficznych, które pojawiły się na polskim rynku wydawniczym w tym roku. Album „Stand By” wspomnianego kolektywu Sputnik, „Brutal” Michała Łuczaka opowiadający o zburzonym dworcu w Katowicach czy dokument Tomasza Wiecha „Polska. W poszukiwaniu diamentów” to przykłady coraz popularniejszego konceptu „self-publish”, dającego autorom nie tylko możliwość taniej produkcji, ale też stworzenie stuprocentowo autorskiej książki – w przypadku wyżej wymienionych – z zaskakująco dobrym rezultatem. I wreszcie, długo wyczekiwany, „Decydujący moment” Adama Mazura.
Michał Łuczak, "Brutal", selfpublish 2012
Tomasz Wiech "Polska. W poszukiwaniu diamentów" selfpublish 2012

Skoro tyle dobrych rzeczy się wydarzyło, to czego można sobie życzyć na nadchodzący rok? Niestety przyszłość nie rysuje się tak różowo. Choć na liście nominowanych przez Fotopolis ich zabrakło, w Polsce ma miejsce coraz więcej oddolnych inicjatyw promujących fotografię. Jedną z nich jest Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, które w tym roku zorganizowało już piątą edycję „Migawek” – warsztatów fotografii dokumentalnej dla młodych artystów. To właśnie o takie inicjatywy należy się martwić. W związku z budżetowymi cięciami na działalność kulturalną, nie tylko w skali państwowej, ale też w skali Unii Europejskiej, wiadomo już, że wiele kulturalnych imprez w 2013 się nie odbędzie, lub odbędzie się w wersji bardzo okrojonej – tak jak wspomniane powyżej „Migawki”.

Polskiej fotografii (i wszystkim innym) życzę aby kryzys się wreszcie skończył,  by instytucje gospodarowały większymi budżetami (i organizowały coraz lepsze wystawy i wydarzenia), by polski konsument miał w portfelu dość pieniędzy, żeby inwestować w fotografię (kupując bilety na owe wystawy, ukazujące się albumy czy wręcz odbitki). Bo czasy, w których nie było w co inwestować, ewidentnie się skończyły. 

Marta Górnicka


linki: 

3 komentarze:

  1. Brakuje tego linku: http://polska.doc.e.org.pl/po-koncu-fotoreportazu/

    W artykule są linki do poszczególnych wykładów. Naprawdę świetna rzecz i chciałoby się wiecej takich wykładów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. no jasne, już uzupełniam!

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo konkretna strona, ciesze się że tu trafiłem :)

    OdpowiedzUsuń