wtorek, 5 lutego 2013

Cały Rzym / Tutta Roma



2 przewodniki. Ciemniejszy: przewodnik z 1984 roku "Rzym" drukowany we Włoszech, wyd. Edizioni Plurigraf; jaśniejszy: "Tutta Roma" Martin Parr, wyd. Il Contrasto 2006 rok w Rzymie. 


Rzym to moja obsesja. Znam to miasto całkiem dobrze. Mam o nim sporo książek, no i przewodniki: archeologiczny, historyczny (osobny pod kątem papiestwa i pod kątem rodów rzymskich), przewodnik po sztuce od gotyku w górę, architektoniczny....aha i jeszcze z 3 "zwykłe" co kiedy i gdzie otwarte, plus x albumów. Mam też klasyki wydawnicze całej Italii, czyli bogato ilustrowane zeszyty, w których znajduje się kilka okrągłych zdań. Do tego mapka i ...w drogę.

 z książki "Rzym" przewodnik z 1984 roku

Właśnie te ostatnie – te hity turyzmu i suweniry zarazem najmniej nadają się na zabranie ze sobą. (Naprawdę, już lepiej wziąć album trzystu stronicowy na kredzie w twardej oprawie, pełen ilustracji ze szczątkami jedynie informacji…). Co w tych zeszycikach takiego „złego”? Najpierw bolała grafika. Zdjęcia sprzed 10 lat, zawsze wyblakłe, zawsze z przeterminowanymi samochodami na zdjęciu, zawsze – bez względu na rok wydania. Potem gdy człowiek wczytywał się w tak zwany język narodowy szło totalnie źle. Nie było jeszcze wtedy internetu, ale tłumaczem musiał być jakiś półautomat, daleki pradziadek googletranslatora.


Ale przy tym wszystkim bardziej się opłacało kupić taki przewodnik – za 8 do 10 tysięcy lirów od razu mapka plus „pocztówki”, a pocztówki mogły stać nawet i po 1000 lirów. Zeszyty dostępne były wszędzie, dosłownie – w sklepach, na straganach, na schodach i fontannach. Tam gdzie turyści – tam te przewodniki. W całych Włoszech, oczywiście w seriach. Z czasem i ten super-klasyk stał się przedmiotem naśladownictw. „Złota księga” była chyba najpopularniejsza. Tłumaczenie się polepszyło. Wydawane zaczęły być za granicą, czyli dla nas – lokalnie. Nie trzeba było nigdzie jechać. W księgarni na początku lat 1990tych można było kupić wszystkie części, poskładać sobie Włochy. [pamiętam, że były też inne państwa, ale – że jestem zdecydowanie Italo-centryczna nie wnikałam w historię samej idei taniego i ilustrowanego przewodnika].
Te absolutnie już dziś przeterminowane przewodniki (tak, nawet w kwestii Forum Romanum i Koloseum!) dziś już zostały wyparte przez aplikacje, Internet, no i inne przewodniki międzynarodowych sieci dla turystów, którzy chcą wiedzieć w-s-z-y-s-t-k-o (gdzie jeść, gdzie kupować, gdzie spać, gdzie pić, itd... )
O szalonej popularności tego wydawnictwa świadczy wyjątkowe naśladownictwo. Wygląda podobnie. Tak jakby zmienił się tylko rok wydania, ot i podmienili zdjęcie. Krój czcionki, kolorek, rozmieszczenie zdjęć, nawet obwoluta się zgadza! Autor jakiś taki… znajomo brzmiący: Martin Parr!

z książki "Tutta Roma"

z książki "Tutta Roma"

Organizatorzy Festiwalufotografii w 2006 roku w Rzymie zaprosili Brytyjczyka do zrobienia serii zdjęć o Rzymie. Książkę opublikowało znane i cenione wydawnictwo Il Contrasto. Parr jak to Parr z zadania wywiązał się po swojemu. Mamy zatem turystów i związane z tym scenki bijące po oczach. Jak w znanej serii zdjęć Parr’a „Small World” zabytki i krajobrazy były zupełnie nieistotne. Liczył się turysta. Tu podobnie, chociaż zdjęcia są zdecydowanie mniej porywające. Zestawienie ich jednak i „podrobienie” przewodnika, wróć, wydawnictwa kultowego wśród przewodników – wyszło po mistrzowsku.
Ułuda przewodnika jest absolutna: są mapy i planiki, miasto podzielono na rewiry i towarzyszą im rzeczowe (analogicznie też do pierwowzoru) opisy! Każda część ma swój opis: lapidarny, groteskowo pusty. Kilka słów o zabytku, ale więcej o atmosferze, o „klimacie”, czysta poezja. Teksty napisała specjalnie dla tej książki znana historyczka sztuki, działaczka miejska Ivana Della Portella. Oryginalne teksty były ciut bardziej informacyjne, lecz też bez przesady…

Sam wybór części miasta został poprowadzony wedle zagęszczenia turystów na metrze kwadratowym. Mamy zatem hity: Schody Hiszpańskie, Panteon, Plac Navona, fontannę di Trevi, koniecznie Watykan i Forum Romanum z Koloseum. Nie dowiemy się nic o EUR ani nawet o bazylice św. Jana na Lateranie, bo tam nie docierają już turyści w tej liczbie 100%.
Zdjęciowo… Zamiast panoramy placu świętego Piotra by było widać fasadę mamy powiedzmy-panoramę lasu rąk z aparatami.

Poza walorem zdjęciowym i humorystycznym tę książkę można traktować jeszcze dodatkowo na trzy sposoby:
1/ jako podpowiedź: jeśli masz w Rzymie tylko pół dnia – to jest trasa totalnego-must-see; same hity i legendy, żadnych pomniejszych „pierdółek”;  
2/ jako przestrogę: te miejsca omijaj, bo tam trudno się przecisnąć;
3/ autentycznie jako przewodnik po Rzymie: mapy i opisy zostawiają to minimum orientacji w terenie… J

Raczej nie mamy co liczyć na wydanie tej książki jak pierwowzoru w językach ojczystych i szeroką dystrybucję. Książkę można nabyć np. w sklepie wydawnictwa Il Contrasto (ale mam też jeden adres w Londynie, gdzie tę książkę widziałam w kilku sztukach za duuuuużo niższą cenę, mniej więcej jak za przeterminowany i słaby przewodnik ;) )




mapka z książki "Tutta Roma"

rozdział o Watykanie z książki "Rzym" przewodnik z 1984 roku

rozdział o Watykanie z książki "Tutta Roma"

rozdział o Forum Romanum z książek: na górze "Rzym" przewodnik z 1984 roku; na dole "Tutta Roma" 

z książki "Tutta Roma"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz