niedziela, 13 grudnia 2015

Okazja, jubileusz, wypominanie?

Najpoczytniejszym postem w "Miejscu fotografii" jest ten dotyczący ikonicznego zdjęcia Chrisa Niedenthala "Czas Apokalipsy". link Zdarza się po raz kolejny, co widzę w statystykach regularnie, że przy rocznicy i okazji, przypominamy zdjęcie, szukamy informacji. Stąd aktualizacja wpisów na temat zdjęć ikonicznych. [proponuję otworzyć, bo są tam zdjęcia, które będę dalej tylko wymieniać wg nazwiska autora].

Zbliża się okazja, jubileusz, będzie wspominanie.
Dziś znalazłam w sieci taki wpis: [publiczny, można go przeczytać nie mając konta na fb]

za fb / link


Mam pytania merytoryczne, oczywiście, dam znać jak znajdę odpowiedzi: gdzie te zdjęcia, skąd ich tyle, czemu ich nie pokazywano? 
Mam jednak wątpliwości co do samego oburzenia. Pewnie nie ma co tematu rozdmuchiwać, ale skoro tę ikoniczność podglądam i badam przy każdej okazji, to może i tu okazja jest dobra.

Widzę jedno zdjęcie, tak jak i Wy. Nie widzę rejestracji samochodów, ani twarzy przechodniów, ale to jest tylko czepialstwo. Bardziej kłopotliwe wydaje mi się oskarżenie Chrisa Niedenthala. Najpierw ciśnie mi się logika. Identyczne, tak identyczne..., jak to identyczne?! Prawie identyczne zdjęcie co Niedenthal wykonał Burnett. Są tak łudząco podobne, że przypominają zabawę dziecięcą w znajdź 5 szczegółów (a może nawet 4 szczegóły?). Istnienia Burnetta Niedenthal nie wypiera, wspomina o nim przy okazji spotkań, pisze o nim w książce, nie ukrywa. [czyli nie kreuje się na jedynego autora...].

Zdjęcie Nawrockiego przypomina zaś zdjęcie Piotrowskiego, odnalezione wiele lat później. Ale Piotrowski był bliżej, wspominał, że z tramwaju. Nawrocki widać dalej, długi obiektyw. Piotrowski też był na tej klatce, mocował się z oknem. Przejmująca opowieść. Niedenthal występuje z Piotrowskim w jednym programie telewizyjnym [czyli nie kreuje się na jedynego autora...].

Zaskoczyła mnie ta informacja o 12 zdjęciach, nie wiedziałam. Nie widziałam! Nie miałam gdzie. Nie uważam się za typowego 'Kowalskiego' jeśli idzie o oglądanie zdjęć. A co do ikonicznych to mam arcyodwrotnie. Szukałam tych zdjęć. ale nie znalazłam. Pytałam o to, kto jeszcze gdzie był. Zapewne słabo szukałam. Poszukam teraz konkretu, mając kadr i nazwisko, szeroka droga, znajdę. 

Zdjęcie Niedenthala - tak Chrisa Niedenthala [nie Burnetta, nie Nawrockiego ani Piotrowskiego] jest zdjęciem ikonicznym. To ono opublikowane w kilka dni później w Newsweeku poinformowało świat, dotarło, przedostało się, spełniło swoją rolę. To na jego bazie powstały opowieści, anegdoty, remake'i, To ono było reprodukowane często, wielokrotnie, nieskończenie. Niedenthal, fotograf, korespondent "Newsweeka". Wielka kariera fotograficzna, której nie ma jak podważyć. Co więcej, szczery i otwarty człowiek, który w swojej książce przyznaje się do ustawki, ciężkich politycznych żartów, drobnych życiowych niestosowności. Wspomina też w niej, że gdy robił to zdjęcie był obok fotograf. [Burnett to też wielka kariera! Tyle, że daleko mu do tytułu 'fotografa nowej historii Polski']. Tu jest moja pierwsza wielka wątpliwość i ogromne potwierdzenie ikoniczności zdjęcia Niedenthala właśnie. [potwierdzenie, że znajduje się zdjęcia sprzed-po, porównuje, znajduje inne wersje, itd - al w odniesieniu do jednej, j e d n e j ikonicznej fotografii]. Wątpliwość ataku zaś polega na tym, że to najwyraźniej nie Niedenthal kreuje się na autora. Jest nim niezaprzeczalnie i jest autorem tego najbardziej rozsławionego i najpopularniejszego ujęcia. 

Nawrocki nie był fotografem, nie miał kilka dni później publikacji w tygodniku w światowej dystrybucji. [Podobna historia dotyczy zdjęcia "Time Square Kiss" Alfreda Eisenstaedt'a - dla "Life" vs Victora Jorgensena dla...US Marines]. Jego zdjęcia mogą być i lepsze i prawdziwsze, i bardziej przejmujące, i t d, wszystko co podlega sprawom gustu tu można wstawić. Ale to nie jego cykl stał się nośnikiem informacji, stał się ikoną wydarzenia, obrazem pojawiającym się w głowach ludzi na samo to hasło. To są tematy nieporównywalne. 

Staram się przypomnieć rozmowy i spotkania z fotografami, kiedy mowa jest o ważnych zdjęciach, sytuacjach, albo nawet o pracy, tej zwykłej codziennej. Bo czasem pytam czy pamiętają, że wtedy a wtedy ktoś był obok, może "TO" mieć z innej strony, inne ujęcie, inaczej? Zaryzykuję uogólnienie, że łatwiej spamiętać kto mógł tam być 30-40 lat wstecz, niż miesiąc temu "na tym samym temacie". Pamiętają i opowiadają o tym. Trochę sobie jednak nie wyobrażam sytuacji, że na spotkaniu autorskim  fotograf opowiada o zdjęciach i przy każdym wymienia listę tych, którzy też tam robili. Załóżmy takie zdanie: 'Jana Kobuszewskiego, któremu zrobiłem zdjęcie fotografowali także inni, a tu ich nazwiska...'. Aż śmieszne, prawda? Paradoksalnie zupełnie, komentarz dotyczy fotografa, który pamięta i opowiada przy innych także okazjach, że w oknie obok stał Krzysztof Pawela, że całe wydarzenie stał obok Bogdana Łopieńskiego, że lepsze ujęcie niż on - ma  z tej sytuacji Jan Morek, itd... 

Wplatanie dalszych treści, ocenianie postaw jest już zupełnie niestosowne. Nie mamy pojęcia co przeżyli robiąc te zdjęcia, każdy swoją wersję "Czasu Apokalipsy". Nie były to jedyne zdjęcia powstałe w te dni w kraju. Było ich znacznie więcej, bywają publikowane, niektóre po długich latach odzyskują autora [tak było z Markiem Janickim i jego serią zdjęć z Pacyfikacji Kopalni Wujek]. Tak wolę do końca traktować informację o zdjęciach Nawrockiego, jako świetną informację i wzbogacenie tematu. Bez nerwów, polityki, i jak to ostatnio częste - radykalizowania postaw społecznych wobec historii i nas nawzajem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz