Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret wielokrotny, Petersburg, 1917
Stanisław Ignacy Witkiewicz sfotografował siebie w mundurze wojsk carskich. Witkacy zaciągnął się do piechoty rosyjskiej i brał udział w I wojnie światowej. Był wszechstronnym artystą, przede wszystkim malarzem i rysownikiem oraz dramaturgiem i teoretykiem. Popełnił samobójstwo 17 września 1939 roku na wieść o wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski. Portret modela w lustrach, tak zwany wielokrotny, był rozpowszechnionym motywem w fotografii początku XX wieku./fot. z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Światowa historia fotografii ma swój własny portret wielokrotny. Wykonał go Marcel Duchamp w 1917 (21 czerwca) roku. My na szczęście mamy PIERWSZY taki portret w historii fotografii. Należał do Wacława Szpakowskiego i pochodzi z 1913 (funkcjonuje też wersja, że w 1912) roku. Witkacy zatem plasuje się „gdzieś” pomiędzy. Z jednej strony – Witkacy to sławna postać i budząca kontrowersje biografia, z drugiej „nasi” przed Duchampem i całym światem, z trzeciej powstają pytania pytania: inspiracja, naśladownictwo czy zbieg okoliczności?
O fotografiach ‘wielokrotnych’ mówi się, że powstawały w wesołych miasteczkach, w bardzo popularnych wówczas gabinetach luster, w innych wersjach wszystkie te portrety robiło się u fotografa (i tak też wszyscy artyści zrobili, ponoć). Jeśli się jednak zastanowimy jak prostych środków potrzeba by taki portret wykonać, może i powinna zawładnąć nami ogromna wątpliwość co do mnożenia teorii.
Duchamp, Portret wielokrotny, materiały prasowe wystawy "Inventing Marcel Duchamp" / z kolekcji prywatnej / Francis M. Naumann Fine Art /National Portrait Museum, Washington DC / Smithsonian Institution
Argument pierwszy: przed światem, w awangardzie. To oczywiście ciągle wątpliwość i spór – czy pierwszy w ogóle istniał. Jeśli zaś mowa o wykorzystaniu artystycznym – to można rozpocząć wyścig. I wówczas faktycznie – pierwsi na świecie. Cóż z tego, skoro w bardzo niewielu wydawnictwach światowych ten Szpakowski czy już o niebo bardziej znany ten Witkacy, figurują. W dodatku obok Duchampa takie portrety robili też inny awangardowi artyści, m.in. Umberto Boccioni i Henri-Pierre Roche, którzy swoje zdjęcia wykonali jakoś w tym samym czasie.
Argument drugi: banalne środki. 2 lustra i statyw lub życzliwa dusza, ewentualnie współcześnie samowyzwalacz czy inny kabelek/pilot. Najtrudniej wpaść na pomysł jak się zmieścić w 5 osób w jednym kadrze i to bez aparatu. A potem już z górki. Tutaj jest bardzo przyjemny podgląd na warunki potrzebne do wykonania takiego portretu (przy okazji wystawy Witkacego „Psychoholizm” we Wrocławiu w 2010 roku, podczas nocy muzeów).
Trudno się ścigać w tym kto pierwszy. „Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem?” /Marek Grechuta
Wacław Szpakowski, "Portret wielokrotny", 1913 (1912?) / źródło: Wikipedia
Argument trzeci: rozpowszechnianie. Dlaczego Duchamp najsławniejszy, to nas chyba nie dziwi. My wciąż drążymy do odpowiedzi: dlaczego oni nie znają naszego?! W historii krajowej zatem pozostaje pojedynek Szpakowski kontra Witkacy. Kim był Szpakowski?? Kiedy wykonał portret był absolwentem Wydziału Architektury w Rydze. Nazywany jest „pionierem polskiej awangardy. Uprawiał twórczość osobną o cechach prekursorskich”(Ewa Gorządek dla Culture.pl)
W odróżnieniu zatem do Szpakowskiego - „Witkacy wielkim poetą był”. Chodzi oczywiście o popularność, rozpoznawalność oraz istnienie w podręcznikach szkolnych. Witkacy uwielbiał robić zdjęcia, miał ich mnóstwo. (Nie uznawał przy tym fotografii za sztukę i mimo wielu pism teoretycznych, nie padają tam słowa: zdjęcie, fotografia…) Robił setki swoich twarzy i min, kolegów i koleżanek. Ustawianek, przebieranek. Zdjęcie w pilotce, zdjęcie w samochodzie, w okularach, w kapeluszu, w berecie, pod rękę z dwiema paniami w kurorcie. Czemu zatem TO?
wyszukiwarka grafiki google dla zapytania 'witkacy autoportret fotografia'
Argument czwarty: Mundur. A dalej: skandal, plotka. Wszyscy przecież wiemy, bo to wiedza obiegowa, zabił się gdy usłyszał, że nas właśnie wyzwalają we wrześniu 1939. Wiemy bo powstawały filmy, bo temat ten jest obecny do dziś w sztuce, bo to informacja, którą niemal zawsze podaje się wymieniając nazwisko artysty. Witkacy służył w armii carskiej. Sam się zaciągnął (ponoć w efekcie kłótni z ojcem). Służył w elitarnej jednostce piechoty, był na froncie i został ranny. [Odeślę do wykładu (fragmentu)]
Związki Witkacego z Rosją interesował malarza Gruppy – Włodzimierza Pawlaka. Temat przepracowywał wielokrotnie, w Muzeum Narodowym w Krakowie znajduje się portret zatytułowany „Stanisław Ignacy Witkiewicz” i przedstawia ubranego w mundur carski mężczyznę z rowerem. Drugim przykładem była praca z 1985 roku „Stanisław Ignacy Witkiewicz podrzynający sobie żyły po wkroczeniu Niemców do Polski” (Muzeum Narodowe w Warszawie). Co zaś się tyczy samej śmierci samobójczej, jedyny świadek Czesława Oknińska zmieniała wersję zdarzeń, następnie ekshumowano zamiast Witkacego inną osobę, wreszcie w 2010 roku powstał film Jacka Koprowskiego „Mistyfikacja”.
Więcej: o portrecie wielokrotnym Basia Sokołowska dla Fotopolis.pl
A dla ciekawych szczegółów w samym zdjęciu, praca dostępna w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi poprzez Google Art Project
Pierwszy taki portret należał najprawdopodobniej do włoskiego futurysty Umberta Boccioniego
OdpowiedzUsuńDość popularna pamiątka służby rosyjskich oficerów z okresu 1 wojny. Często występuje w publikacjach,choćby na youtubie
OdpowiedzUsuńświetny artykuł!
OdpowiedzUsuń