niedziela, 2 grudnia 2012

Fotografia wszystko zmienia! I to jak?!

 Photography changes everything, Marvin Heiferman red., Aperture Foundation & Smithsonian Institution, Nowy Jork 2012.

Rewolucja! Prawdziwa rewolucja. Nie ma nawet z czym tej publikacji porównać. Ani to historia, ani eseje, ani naukowo ani… Albo raczej właśnie o wszystkim i dla każdego. I w dodatku bardzo świeże!


Tytuł: Fotografia zmienia wszystko. 
Autor: Marvin Heiderman. Jest autorem eseju wprowadzającego (który sam z siebie nie wiele zmienia) oraz redaktorem, pomysłodawcą. Autorów mamy w sumie 78...
Wydawca: Aperture Foundation + Smithsonian Institution. A to oznacza rozmach i wysoki poziom. Kilkuletnie badania, poszukiwania, szlifowanie tekstów, wybieranie tematów. Efekt rewolucyjny... 
Indeks: pomocny: geograficzny, osobowy i pojęciowy w jednym.
Bibliografii brak, każdy autor jest zaś podpisany krótką notką, dzięki czemu wiemy na jakiej podstawie się wypowiada. W tych notkach kopalnia dalszych tytułów i odsyłaczy.
Język: angielski. 

Zdjęcia: w każdym rozdziale jest przynajmniej jedno zdjęcie. Są absolutnie dedykowane tekstowi i trudno by ich było szukać poza książką. Są też i mocne nazwiska w rodzaju Stieglitz, Gursky, Weegee, Gardner ale to kompletnie nie ma znaczenia. 
Stron 264.
Grupa docelowa: wszyscy. I wiem oczywiście, że jeśli coś jest dla wszystkich w teorii jest dla nikogo. Ale tutaj autentycznie dla wszystkich - czytających i posiadających aparat. Nie, posiadających jakieś zdjęcia. Właściwie też nie! Każdego kto patrzy, ogląda, widzi. 



Oczywiście sam pomysł by specjaliści wypowiadali się na sobie najlepiej znane tematy to już sprawdzona idea. Rewolucyjne jest samo podejście do fotografii i tak szalenie szeroki zestaw aż 78 autorów! Jak określić samo medium, czym są zdjęcia, do czego służy nam fotografia – nie znajdujemy precyzyjnej i pojemnej jednej definicji. Mamy za to bardzo osobiste i szczegółowe opisy i dowody na to jak faktycznie fotografia nam służy. Są tu pola dla większości nie kwestionowane: w reklamie, w galerii, w praktyce artystycznej, w pracach naukowych. Ale mamy też i ogrodnictwo, ośrodki adopcyjne, punkty usługowe (niefotograficzne!), malarzy plakatów filmowych w Indiach czy wreszcie scenariusze ślubów.
Patrzymy na fotografię od kompletnie innej strony – jak wpływa na badania zjawisk paranormalnych, ustawienia i politykę prywatności w sieci, czy wreszcie w jaki sposób dzięki niej zmieniła się wiedza na temat alzheimera i utraty wzroku.



Autorzy znają się na swoim wycinku, są absolutnie i bezapelacyjnie specjalistami. Korzystają z fotografii, badają ją, wykonują czy po prostu mają je gdzieś w swoich archiwach. Są praktycy doświadczeni i kompletni amatorzy, są doktorzy i profesorowie ale i uczeń liceum, są teksty badawcze są i intuicyjne. Są to też różne spostrzeżenia: bardzo osobiste i bardzo naukowe, dotyczące narratora albo i całej ludzkości. Przykładem może być Hugh Hefner, który opisuje jak korzystanie i pomysłowość w publikowaniu fotografii przełożyła się na popularność i w ogóle istnienie pisma „Playboy”. Któż lepiej od ojca założyciela mógłby to wiedzieć? Inny przykład, równie bezbłędny – wspomnienie i historia rodzinna pisana pierwszoplanowo, prywatnie, z koloryzowaniem i pewnie pamiętaniem nie-wszystkiego. Jesteśmy ciągle stawiani między własnymi podobnymi przeżyciami a wielką historią. Są tam zatem ludzie fotografujący korzystający z takiej fotografii, o której może i pierwszy raz słyszymy, z drugiej zaś strony ludzie, którzy są artystami lub amatorami. Ten zestaw również pozwala się odnaleźć każdemu czytelnikowi.

Są zebrane „zmiany” w samej technice dziś i w przeszłości. Mamy oto człowieka, który zajmuje się fotografowaniem sieci pająków, innego, który pierwszy powiązał laptopa, aparat fotograficzny i komórkę, mamy gościa, który specjalizuje się w historii fotografowania płatków śniegu. Są też momenty historyczne i przybliżające kulisy powstawania ikonicznych sytuacji: pierwsze zdjęcie ziemi z orbity, społeczne zdjęcia Jacoba A. Riisa, konkurs najpiękniejszego niemowlaka w obiektywie Weegee, aż po projekt Wolfganga Staehle, który rejestrował panoramę Nowego Jorku w 4-sekundowych interwałach akurat w dniu 11 września 2001 roku.
Książka została podzielona na sześć części z głównymi kategoriami zmian: w tym „czego chcemy”, :co widzimy”, „kim jesteśmy”, „co robimy”, „dokąd idziemy” i wreszcie „co pamiętamy”. Te kategorie mają zresztą funkcję bardziej porządkującą, choć chyba zbędną na szerszą skalę.




Oczywiście zawsze można znaleźć nieodkryte czy nie opisane fakty. Im głębiej wchodzimy, im więcej przykładów czytamy, głowa otwiera się i zaczyna szukać nowych zmian-braków. Nie ma akurat nic o tym jak fotografia zmieniła procedury sądowe i w jakich sytuacjach przydała się w orzecznictwie czy wręcz zmianach w legislacji; brakuje tonu psychologicznego – jak fotografia potrafi zmienić nasze samopoczucie – szczególnie w kwestii samooceny przy zdjęciach modelek czy idyllicznych obrazków uśmiechniętej i zaradnej matki z noworodkiem (babyblues), cisza o tym jak fotografia zmienia proces uczenia początkowego, jak zmienia język, itd. Z pewnością, każdemu zabraknie drobiazgu, może i całego działu. Ale w tym siła tej publikacji. Przedstawia spolaryzowane stanowiska, każde fotografię traktujące pierwszoplanowo, ale nigdy nie zdoła wyczerpać tematu. Otwiera nowe, nieoczekiwane i nieznane szerzej ścieżki interpretacji pokazując na każdej stronie z osobna, że dotychczasowe myślenie o fotografii zawsze może być szersze. Wydaje się zatem, że tworzenie „historii fotografii” nigdy nie osiągnie konsensusu… Której fotografii? Tej galeryjnej, tej artystycznej, tej przełomowej naukowo, tej socjologicznej, prywatnej, amatorskiej,  itd… Po lekturze „changes everything” zaręczam, że zmienicie też swoje kategorie postrzegania fotografii i z pewnością doszukacie się jeszcze innych przykładów na zmiany. Prywatnych lub globalnych, zmieniających myślenie lub działanie – jednostki lub grupy, i tak możemy mnożyć dalej.



18 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że wspomniałaś o tej książce! Również jestem jej szczęśliwym posiadaczem, ale póki co jestem po lekturze kilkunastu wybranych esejów.
    BARDZO by się przydało by język i niełatwa dostępność nie stanowiły bariery nie do przejścia dla polskich czytelników i "krytyków". Zamiast rozwijania i wspierania różnych rodzajów, stylów i trendów fotografii i fotografów, większość polsko-zaściankowych dyskusji trwoni energię na obronę "tej i tylko tej jedynej właściwej i słusznej fotografii" (i dyskredytowanie innych). Podczas gdy coś takiego w ogóle nie istnieje. I ta książka jest świetną pozycją, która to w prosty sposób tłumaczy i udowadnia.
    Gdyby jej używać w polskich szkołach artystycznych i fotograficznych (i nie tylko) byłaby pięknym "otwieraczem" umysłów dla młodych ludzi, którzy kształtują i polaryzują swoje fotopoglądy. Może ktoś gdzieś jej w tej sposób użyje. Oby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.bookoff.pl/product-pol-6848-Photography-Changes-Everything.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fotografią można przedstawić drugie dno, inne spojrzenie na tę samą rzecz itd. Dlatego jest ona tak bardzo fascynująca

    OdpowiedzUsuń
  6. Fotografia się zmienia i fotografia wiele zmienia. Taka prawda.

    OdpowiedzUsuń