wtorek, 23 lutego 2010

Maciek Stępiński / rozmowa

Maciek Stępiński, Go with peace (praca niedokończona 2008-2010), Izrael
joanna: Czym jest dla Ciebie konceptualizm w fotografii i czy wydaje Ci się dziś możliwy? - w serii „Sans Titre” jest bardzo dużo z poszukiwania granic fotografii, chwytania specyfiki medium - różnic wobec innych technik, wobec widzenia człowieka (tak przynajmniej to odbieram).

Maciek Stępiński: Kiedyś Appolinaire malarstwem konceptualnym nazwał kubizm. Sztuka konceptualna lat 60 XXw. była odpowiedzią na estetykę minimalizmu i polegała na zastąpieniu sztuki jako przedmiotu, sztuką jako ideą. Spowodowała też, co wydaje mi się nadal istotne, zrównanie ze sobą wszystkich technik. Większą rolę przykładano do samego procesu twórczego niż do efektu końcowego pracy. Czy to się zmieniło? Odpowiedzią na jaki nurt ma być współczesna wersja konceptualizmu?
Maciek Stępiński, Go with peace (praca niedokończona 2008-2010), Izrael
Ja jestem bliższy teorii Duchampa, który podkreślał rolę przypadku w procesie twórczym jako czynnika decydującego. To jest bardzo fotograficzne myślenie. Można nawet pokusić się o twierdzenie, że przedmioty fotografowane można traktować jako ready-made’y. Istotnym czynnikiem był też przypadek i błąd, które wykorzystałem m.in. w budowaniu kolekcji ready-made’ów do projektu ‘Skleroza’. Wystawę otwierał neon składający się ze słów 'idea' i 'ideal', gdzie ostatnia litera była ‘popsuta’ i gasła…

Maciek Stępiński, Sans Titre, 2007, lambda, dibond plexi, 80x80cm

Maciek Stępiński, Idea(l), 2009, neon, 125x25x11cm
Kiedyś zainteresował mnie też skrajny wariant konceptualizmu, przyjmujący postać metasztuki. Chodzi mi dokładnie o członków Art-Language, którzy odrzucili całkowicie stronę wizualną i skupili się na teoretycznej analizie samego pojęcia sztuki. Spowodowało to swoistą kolizję, bo zbliżyło artystów do teoretyków. Najciekawsze było to, że jedyne co ich od siebie odróżniało to intencja działania.

Maciek Stępiński, Skleroza, galeria LETO, Warszawa (widok instalacji, Idea(l), 2009, neon)
Maciek Stępiński, Skleroza, galeria LETO, Warszawa (widok instalacji) 2009
Nie wiem czy prace z serii „Sans Titre” są zgodnie z definicją konceptualne, ale mogą być podświadomie inspirowane nurtem konstruktywistyczno-minimalistycznym, a ich kwadratowa forma może być bezpośrednim nawiązaniem do Malewicza…(śmiech)
Na pewno mamy tu do czynienia z poszukiwaniem granicy widzialnego (czerń), ale równie ‘niewidzialne’ będą obrazy Filipa Francisa ‘białe na białym’, czy monochromy Soulage. Nie sądzę aby chodziło o specyfikę medium. Szczególnie, że powodem ich zrobienia był ogarniający mnie w tamtym okresie strach i próba zmierzenia się z nim. A część z nocnych zdjęć powstała jako materiał pomocniczy do namalowania obrazów olejnych, wielkoformatowych, których jednak nigdy nie skończyłem…
Maciek Stępiński, Sans Titre, 2007, lambda, dibond plexi, 80x80cm
j: Fotografik czy fotograf?

Maciek Stępiński: Wydaje mi się, że słowo fotografik jest nieco pretensjonalne, zaś fotograf w polskiej scenerii kojarzy się ze zdjęciem do dowodu (śmiech), fotografem ślubnym lub reporterem tabloidowej gazety…
Maciek Stępiński, Warsaw City Tennis Clubs, 2009, cibachrome 50x60cm
j: Ingerujesz w obraz - w zdjęcie, w film, w płótno. Zachowujesz się poniekąd jak wzorowy piktorialista. Stąd to pytanie o fotografikę (może nie koniecznie chodzi o przymiotniki nadane przez Bułhaka...; ale przez Stieglitza?) Przywiązujesz ogromną wagę do odbitki ("WCTC"), zanim pokażesz ją światu dużo w nią wkładasz post factum wykonania "klatki".

Maciek Stępiński: Na pewno wiele działań robię nieświadomie korzystając z dorobku kultury, w której się wychowałem. Ale traktuję ją jako konglomerat wielu dziedzin sztuki, jako całość. Osobiście nie czuję się piktorialistą (śmiech), ani tym bardziej dokumentalistą!
Prawdę mówiąc, nie inspiruję się fotografią dawną, a historię fotografii znam raczej powierzchownie. Obserwuję historię sztuki jako całościowe zjawisko, nie rozdzielam technik, lecz staram się znaleźć miedzy nimi zależności. Kino, muzyka, poezja (teksty piosenek), czy gry wideo i internet – są dla mnie inspiracją. I malarstwo, najbardziej chyba malarstwo. I jeszcze raz muzyka.
Dlatego też niewiele mam wspólnego z (pierwszym – jak dla mnie) polskim piktorialistą - Marianem Dederko, który wynalazł technikę fotonitu, która polegała na silnym retuszu pozytywu, a następnie na reprodukcji tego pozytywu i sporządzeniu z kontrnegatywu nowej kopii. Ale podobnie pracuje obecnie Wolfgang Tillmans, który powiększa reprodukowane na xero zdjęcia publikowane w prasie, lub eksponuje ‘błędnie’ naświetlony papier fotograficzny, robiąc z niego kolejne reprodukcje, zmienia formę wydruku itd.

Maciek Stępiński, W, 2008, lambda,dibond plexi, 80x95cm
Maciek Stępiński, W, 2008, lambda,dibond plexi, 80x95cm
A technika i technologia (jej ułomności i zalety) to już końcowe działania. Odbitka cibachrome będzie udana jak slajd będzie prawidłowo naświetlony. To nie są hdr-y, gdzie efekt końcowy może być bardzo odległy od wyjściowego obrazu. W przypadku zdjęć z ‘Warsaw City Tennis Clubs’ jest dokładnie odwrotnie – wybór techniki cibachromu wynikał z chęci przeniesienia na papier dokładnie takich kolorów jak na diapozytywie, bez profili lambda i widzimisie maszyny i operatora, kalibracji ekranu, partii papieru i mocno przechodzonej chemii.

Wiele zasługi tutaj odegrał świetny kontakt i pełne porozumienie z wybitnym francuskim technikiem Rolandem Dufau, który wykonał w Paryżu większość odbitek na wystawę w Kordegardzie. Po raz pierwszy tak na prawdę, dzięki Magdzie Kardasz i galerii Zachęta, miałem okazję zaprezentować zdjęcia w takiej formie w jakiej zawsze marzyłem. Tak więc, rzeczywiście wiele wysiłku wkładam w efekt końcowy, ale to dlatego żeby był jak najbliżej obrazu wyjściowego (albo takiego jakim go zapamiętałem!(śmiech))
Maciek Stępiński, Warsaw City Tennis Clubs, Kordegarda 2009 (widok wystawy, cibachrome 50x60)
Maciek Stępiński, Paysage Urbain, 1999, C-print, 78x78cm
j: Jak rozgraniczasz pracę twórczą od "uczelnianej"? Czy mógłbyś porównać środowisko francuskie z polskim? Przygotowanie młodych ludzi do poznawania specyfiki fotografii jest na pewno inne tam i tu...

Maciek Stępiński: Pracę wykładowcy staram się oddzielać od pracy twórczej, choć jedna drugą się inspiruje i niektóre wątki się przenikają. Satysfakcja jest i tu i tam, a kontakt z ludźmi daje dużo pozytywnej energii, zaś ich krytyka i wątpliwości dotyczące medium fotograficznego - zachęcają też do pracy twórczej.
Maciek Stępiński, N-113, 2002, lambda, dibond, 50x50cm
Nie studiowałem fotografii w Polsce, więc trudno mi porównywać Polskę z Francją w kwestii edukacji. O poziomie nauczania fotografii dowiaduje się od znajomych wykładowców z łódzkiej "Filmówki", lub od samych studentów z Łodzi, z ASP w Poznaniu, czy moich studentów w Akademii Fotografii w Warszawie i Krakowie. Poziom wykładów i sprzęt na pewno dorównują najlepszym szkołom w Europie. Różnica tkwi w motywacji samych studentów. W krajach takich jak Niemcy, Holandia, Austria, czy Francja, Szwajcaria od najmłodszych lat obcuje się ze sztuką. Jest tam też większy wybór szkół, których profil jest dokładniej określony, bo działają od wielu lat. Jest wyraźny podział na szkoły artystyczne i komercyjno-techniczne. Istnieje tam też sensowny system stypendiów, który pozwala studentom skoncentrować się na swoich projektach, a nie szukać kolejnej fuchy, żeby zapłacić za czynsz.
Ale nie chodzi też wyłącznie o pieniądze, ale o motywacje: podobnie jak w innych kwestiach, Polska jest na etapie dzikiej konsumpcji, na jakim np. Francja była pod koniec lat 60. Dlatego często zawód fotografa traktuje się jako narzędzie do szybkiego wzbogacenia się (zdjęcia reklamowe, mody). Na szczęście polska scena contemporary art jest u nas ciekawsza i bardziej dynamiczna niż np. w Paryżu, czy Marsylii. I choć odbiorców i zainteresowanych, wykształconych widzów mamy dziesięciokrotnie mniej niż w Europie zachodniej to kolekcjonerzy przyjeżdżają teraz częściej do tej części Europy...

Maciek Stępiński, LGV, 2004, lambda, dibond, 80x80cm
Najnowszy projekt Maćka Stępińskiego "Pica, pica" do 28 lutego jest eksponowany w BWA w Zielonej Górze. Więcej zdjęć i informacji na stronie http://www.stepinski.com
"Rozmowę" przeprowadziliśmy na przełomie 2009/2010, zainspirowała ją wystawa "Warsaw City Tennis Clubs" w Kordegardzie oraz spotkanie Maćka z publicznością.

2 komentarze:

  1. Cały wpis jest fajny chociaż ostatnie zdjęcie podoba mi się najbardziej, fajnie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się podoba ta kwadratowa rzeczywistość pokazana na zdjęciach , całość komponuje się bardzo dobrze także ja bym od tego nie odchodził.

    OdpowiedzUsuń