Autor nieznany, Zdjęcie rodziny "8+2", I ćw.XX wieku, Europa Środkowa / z archiwum jk.
Ojciec
i matka i ósemka dzieci. I zaraz przypomina mi się genialna seria „8+2”. Chodzi o książki norweskiej pisarki Anne-Cathariny
Vestly. Liczba się zgadza,
przynajmniej w polskim przekładzie Mileny Skoczko dla wydawnictwa „Dwie siostry”.
W oryginale to „Babcia i ośmioro dzieci”. Co by też może się zgadzało, gdy
popatrzymy na to zdjęcie uważniej.
Jeszcze raz liczymy. Najpierw dorośli – ojciec górujący nad
sceną, miejsce słuszne; oraz matka – równie należyte miejsce siedzące. I
ośmioro dzieci: cztery dziewczynki i czworo chłopców, o ile to najmłodsze to
męski potomek. Ale chyba tak, szorty, buty, z pewnością nie sukienka. Jest
jeszcze jedna osoba na zdjęciu, wychyla się zza tła. Jest poruszona, nieostra,
widać zaledwie fragment głowy i kawałek ramienia. Dla mnie to będzie babcia, bo
taka mocna sugestia ze świetnymi książkami. Ale tak naprawdę, to raczej nie
jest osoba z rodziny. Dlaczego miałabby się wychylać, a nie została zaproszona
do zdjęcia? Gdyby faktycznie była babcią, jej miejsce byłoby w samym środku
kompozycji, na krześle.
Kiedy
to zdjęcie wykonano? Zgaduję, że w początku XX wieku. Pora letnia, wiosna,
wczesna jesień. Ubrani są odświętnie. Może być, że niedziela i zaraz kościół,
albo po prostu – przyjechał fotograf. Coś mi podszeptuje, że najprościej
powiedzieć o komunii świętej i wtedy maj i sprawa załatwiona. Ale też żadne
dziecko nie jest ubrane jak do komunii (może pierwszy z lewej chłopiec,
ewentualnie), żadne nie jest tutaj w centrum uwagi. A w początku XIX wieku to
jest już ogromnie ważna sprawa. A tu jednak zbiorowe zdjęcie, wszystkie dzieci
na równych prawach. Czyli może po prostu fotograf przyjechał? I ku temu się
skłaniam, szczególnie po chwili refleksji nad tym gdzie my właściwie jesteśmy. Na
jakimś podwórku, jakiś róg domostwa. Ale ten róg, tam za oknem z lewej strony. No
kto by tak zbudował? Popatrzmy uważnie na tło, na którym oni stoją. To nie jest
ściana. To jest tło, tkanina napięta, parawan jakiś wysoki. Wyraźna nóżka z lewej strony, ba,
wyraźna, jak już zaczniemy jej szukać. Ustawiono tło-parawan pod kątem do
ściany z oknem, z tyłu pewnie ganek i wejście. I ta poruszona postać zza tła,
tym bardziej wydaje się być tam niechcący.
Wychylanie,
niechcący uwiecznienie się w zdjęciu. Wyjrzenie przez okno, drzwi, z
zainteresowaniem cóż to za scena się dzieje, dokładnie w momencie zwalniania
migawki. Tego ostatnio szukam w starych zdjęciach. Nieprawdopodobne historie
się same stwarzają. Najprościej o to w zdjęciach zbiorowych. Kiedy wszyscy się
ustawiają, a to zawsze zajmuje dłuższą chwilę. Bywają osoby, które się gapią
zza okna, firanki, stoją tam długo. Bywają, jak owa babcia – niechcący, tylko
wyjrzę na momencik. Nazywam to sobie roboczo i hasłowo „photobombing”. A to nie
jest ani ładne ani dobre. ‘Photobombing’ to pewnego rodzaju strategia nawet, wejścia
komuś w zdjęcie – celowe działanie. Kiedy powiedzmy ustawiasz się na wakacjach,
na jakimś tle, a zza Ciebie wskakuje w momencie kliknięcia ktoś z głupią miną,
ktoś z kciukiem do góry, ktoś, kto dorobi uszy, czy inny ewidentny żart. Wikipedia
prosze bardzo: https://en.wikipedia.org/wiki/Photobombing
'Photobomb' stało się sławne i częste w 2014 roku, kiedy Collins English Dictionary uznało
to określenie słowem roku. Bo też w dobie robienia selfie, szczególnie z
selfiesticków, kiedy fotografowana scena jest szersza, łatwiej to wykonać. I
częściej. Jednak określenie ‘photobombing’ zakłada celowe działanie tegoż, co
się w zdjęciu chce pojawić. Nazywany przez badaczy czasem też aktem sabotażu.
W XIX
i w początku XX wieku to chyba jednak nie jest jeszcze takie celowe. Część tych
osób ewidentnie powodowana jest ciekawością. Część może nawet nieświadomością
bycia w tym kadrze.
Może
to ‘pojawianie się’, ‘zjawienie się’? Jacek Dehnel zaproponował "apparitions". Jak zjawa. Wskazywał na
upiorność, na pojawianie się, niby znikąd, z innego planu. Po angielsku
krócej, prościej. Po polsku większy kłopot, bo ‘objawienie’ - to za dużo i
kręci się gdzieś niebezpiecznie wokół religii, ‘zjawa’ - już zajęta przez duchy,
‘ukazanie’ – generalnie słabo leży. Może ktoś z państwa coś dorzuci do rozważań
leksykalnych?
- - - - - - - - - - -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz